karo głowa do góry
...o tak, dziś jest ten dzień. Jest 9 rano, a ja już nie mogę się doczekać, aż Tomi pójdzie spać. Od 7 marudzi, jęczy, nie idzie go zająć niczym na dłuzej niż 20 sekund. W nocy wstawałam do niego pierdyliard razy. Już od pół roku prawie nie śpie. Ostatnia przespana noc to noc przed porodem. Mam dość, moja cierpliwość zbliża się do zera. Zmęczenie powoduje, że wkurzam się na wszystko, a z pierdoły urastają do rangi tragedii narodowej. A najgorsze, ze nie zanosi się na poprawę.
Kocham to moje dziecko z całej siły, ale dzisiaj go nie lubię, chcę żeby ktoś go zabrał i żeby mogła się położyć i przespać chociaż 6 godzin ciągiem. Marzenie ściętej głowy.
Masakrator.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 9 z 9.
Jak ja Cię rozumiem.Ostatnio mam dokładnie tak samo
Znam to :(
Wywieźmy dzieci i chodźmy do baru
Nie wiem czy to ciśnienie tak działa czy co.. ale Leon od wieczora i dziś cały dzień jęczy i marudzi. W nocy się budził z 4 razy co mu się nie zdarza, a dzień zaczął po 5 marudzeniem i wymuszającym płaczem. Też dziś jestem bez sił :/ Trzymaj się
No znam też to..
Od urodzenia do 4miesaca moja bardzo dużo marudziła, płakała, miała problemy z brzuszkiem, ciągle wisaiala na piersi albo chciala byc noszona.. Było cięzko. Wstawała w nocy co 3godziny, sporadycznie co 5 kilka razy hehe ;D No i zasypiala na noc koło północy, oczywiscie usypiana na rękach do 12miesiaca życia...
Potem zaczeła się uśmiechac, było coraz leoiej kazdego miesiaca :)
Z tym, że od 5 do 10miesiaca panicznie, na prawdę panicznie bała się wszystkich, Wystarzyło, ze ktoś zajrzał Jej do wózka, to wyła niesamowicie.. przestałam chodzic z Nią do kogokolwiek, bo zawsze pierwszą godzinę musiałam Ją uspokajac, a potem przestawala płakac, ale i tak marudziła i chciała wracac.. bałam się w końcu nawet wychodzic na dwór, no ale to akurat trzeba ;) A nie mamy nikogo z męzem, kto by z Nią chociaz na chwilkę został, także od urodzenia jest tylko z nami dzien i noc, tzn. w sumie ze mną ;)
A mając 7meisiecy zaczeło się tragiczne ząbkowanie, więc znowu marudzenie, pobudki w nocy co godzinę, żeby pociumkac cycka i tak aż do 12miesiaca... masakra.. pierwszego miesiaca walczyłam, kombinowałam, próbowałam uspac jakoś inaczej, ale nie, tylko cycek i koniec. Czasem co pół godziny, zcasem co godzinę.. Ja nie wyspana, wkurzona, zmęczona po tym miesiącu walk nocnych, w końcu przestałam liczyc ile razy wstaję i zaczęłam po prostu dawac pierś i szybko dalej spac.. eh..
Pierwszą noc przespałam jakoś niecałe 2miesiace temu, tzn. o 6, czasem i o 7 daję małej moje mleko i potem jeszcze śpimy do 8-9 :) ale już jest super. W końcu.
W kazdym z etapów było coraz lepiej : jak zaczęła siedziec, raczkowac, chodzic - stawała sie coraz pogodniejszym i weselszym dzieckiem. Oczywiscie też rozumniejszym i spokojniejszym (psychicznie) ;)
Dasz radę, trzeba przetrwac..
sativa - powiedz tylko gdzie i kiedy :D
arletka - jak to bedzie trwalo do 12 miesiaca to ja wezme i umre, a jak nie to na pewno maz mnie rzuci ;)
Miałam tak samo i wytrzymałam tak rok i ponad rok ;) Wkleję tutaj to co napisałam pod blogiem Nefre.
"Dziewczyny, dzieci "piersiowe" często wstają w nocy by sobie pocimkać. To normalne. Zawsze można spróbowac to zmienic... może niekoniecznie przy takich maluszkach, ale juz nieco starszych tak. Ja tak zrobiłam, bo chciłam nadal karmić, a nocki mnie dobijały. Teraz Dominik wie, że nie ma zasypiania przy cycu, że MWP (Mleko Własnej Produkcji) jest tylko chwilę po obudzeniu i przed wieczorną kąpielą. Po kąpieli dostaje kaszkę, myję mu ząbki, daje wodę, spiewam kołysankę i klade się obok niego. Pomości się, pokręci i zasypia. Początkowo był bunt, ale nie trwało to długo. Grunt to konsekwencja. Jak coś to służę pomocą ;)"