Pierwsza choroba :((((((
Niestety nie dało się unkinąć, choroba dopadła mijego aniołka. W piątek przed wieczorem Justyś zaczęła troszkę pokasływać, tak jakby się krztusiła śliną, dwa razy miała aż odruch wymiotny. Temparatura mierzona w pupie po odliczeniu 37,3 Profilaktycznie podałam jej witaminę c. Normalnie jadła, zasnęła tak jak zawsze, o 4 nad ranem zaczęła marudzić, zmierzyłam temperature i znów 37,3. Nie rośnie więc odetchnęłam z ulgą. Dostała pić, i dalej usnęła, spała do 7.40. Po porannej toalecie zaczęła strasznie kasłać, tak jakby coś jej się odrywało, temperatura nadal taka sama, zapuściłam jej wodę morską do noska i odciągnęłam fridą. Z mężem zastanawialiśmy się co robić, nie ma co czekać do poniedziałku aż będzie ośrodek otwarty, na pomoc doraźną nie bardzo mieliśmy ochotę jechać, po tym co opowiadała nam znajoma, więc jedyną słuszną decyzją wydała się wizyta prywatna u pediatry niedaleko nas. Na szczęście to jeszcze nie jest zapalenie oskrzeli. Mamy przepisane kropeli do noska, syrop i areozol do gardziołka, na noc lekarz kazał nam wysmarować klatkę piersiową masłem, przyłożyć pargamin, folię i pieluszkę i otulić małą. Często czyścić jej nosek, żeby nic nie spływało do gardła, i ma leżeć z główką wyżej. Tak tez zrobiliśmy. Czyszczenie w nosku na początku było straszne płaczu co nie miara, ale było co wyciągać. Z czasem mała chyba stwierdziła, że przynosi to jej ulgę więc już tak nie płacze, ale nadal mam co wyciągać z noska. Na noc wysmarowaliśmy ją jak kazał lekarz i mała bez problemu zasnęła. Śpi w leżaczku. Jeść je troszkę mniej niż zwykle, ale za to sporo pije. W nocy obudziła się o 3, miała zapchany nosek, wyczyściłam tyle ile mogłam, dostała pić i usnęła. Nad ranem troszkę zaczęła pokasływać, ale spała do 7.30. Rano znów poklepywanie po pleckach, czyszczenie noska, lekarstwa i mleczko. Pobawiła się ok godziny, pogadała i pośmiała i poszła spać, śpi do tej pory. Parę razy zakasłała, ale na szczęście gorączka spada, ma 36,8. Zobaczymy jak będzie dalej. Ale jestem dobrej myśli. W ogóle lekarz powiedział, że i tak jak na jej objawy, jest bardzo spokojna i rzeczywiście mało marudzi i płacze. Jednym słowem silna ta Nasza córeczka, a wcześniak.