Brak mi już sił...
Mam już dość mojej teściowej i jej syna... Ostatnio nawet się z nią poszarpałam ponieważ wyrwała mi synka z rąk i nie chciała mi go oddać mówiąc mi że jestem zła matka i ona odbierze mi prawa do dziecka. A mój mąż niby jest za mną ale nie potrafi wyrazić swojej opini i sprzeciwić się mamusi. Czasem to mi ręce opadają i brak mi już sił nocki nie dość że nie przespane bo synek chyba czuję tą całą atmosferę to jeszcze przepłakane. Moje małżeństwo się rozlatuje i nic już nie mogę na to poradzić - nie mam sił o nie walczyć skoro widzę, że dla męża liczy się rodzeństwo i mamusia. Według nich nic w domu nie robie, a mieszkanie sie samo sprzata obiady same gotuja, pranie samo sie pierze... Synek też widocznie zajmuje sie sam sobą. Tego już nikt nie docenia i nie widzi. Szwagier powiedział mi że jestem nienormalną suką, mam źle w głowie, współczuje mojemu mężowi i synowi, jestem brzydka gruba jak pasztet itp itd. Mój mąż nic na to nie powiedział, bo on nie chce się kłócić...