pierwsza wyprawa «konto zablokowane» |
2010-12-16 18:59
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Kiedy pierwszy raz ze swoim dzieciątkiem lecialyscie samolotem ?Bo ja mam leciec w styczniu ale nie jestem pewna czy to nie za wczesniej dla niej...i napiszcie jak wspominacie to ,odprawa ,kolejki ,sam lot itd czy bylo ciezko ,dzidzie wam plakaly mocno?

TAGI

lot

  

samolotem

  

z-niemowlakiem

  

3

Odpowiedzi

(2010-12-16 19:43:27) cytuj
Tomek miał 6 miesięcy jak pierwszy raz lecieliśmy :) Ogólnie to zapłakał mi raz zanim jeszcze wystartowaliśmy , bo musiał siedzieć przez chwile w bezruchu przypiety tymi gównianymi pasami , nie płakał ani przy starcie ani przy lądowaniu ( tego się bałąm najbardziej ) , ogólnie to albo się rozglądał dookoła albo spał :)
(2010-12-16 19:45:06) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anetamoc45
my lecielismy jak maly mial 4 miesiace lot mielismy z rana i myszka obudzil sie dopiero gdy wsiadalismy do samolotu. wczesniej bylam u lekarza i pytalam o to poradzila mi przystawic go do piersi przy starcie i ladowaniu takze u nas bylo super
(2010-12-16 21:27:16) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
dominika84
To ja moge byc specjalistka, ale... na baardzo krotkich lotach.. Ale po pierwsze latac mozna od poczatku- pytalam pediatry przy wypisie ze szpitala i tak powiedzial. Moj Tomek ma 4,5miesiaca i juz 5 lotow za soba, ale tylko na trasie Warszawa- Rzeszow- zeby nie bylo tak rozowo, to z Rzeszowa mam jeszcze godzine drogi, a i w Warszawie jak wiadomo z korkami roznie wiec tez wyjezdzamy zwykle godzine, przed godzina ktora musimy byc przy odprawie. Dla utrudnienia wszystkie loty pokonywalismy tylko we dwoje, bez niczyjej pomocy (ew. taksowkarza, ktory wnosil mi walizki do windy). Ale konkluzja- jest dobrze! Maly prawie nigdy nie plakal, sam lot zwykle przesypial. Gorzej jest przed, bo jestesmy sami, a tu kurtki, kombinezony, torebka, do samolotu zwykle autobusem wiec stokrotne ubieranie i rozbieranie dziecka i siebie jest meczace- a jak ostatnio poddalam sie i do autobusu wnioslam jego i siebie bez kurtek (Malego okrylam z wierzchu swoja kurtka) to rzucilo sie na mnie stado babsztyli, ze dziecko przeziebie :) Ostatnio (tydzien temu) to mielismy przygode taka, ze po 2 godzinach oczekiwania w koncu odwolali nam samolot z powodu pogody, a ja nie mialam przy sobie nic do jedzenia dla Malego, bo mialam wyliczone, ze zje juz na miejscu (moj blad, ktorego juz nie popelnie). Oczywiscie zaczal sie wydzierac, ciagle nie bylo wiadomo co z odlotem i stewardessy zalatwily mi dwa sloiczki- smieszne to bylo bo rozowy wozek z obslugi jechal przez cala plyte lotniska, zeby dostarczyc Tomkowi szame :) Potem tez nie bylo lekko, bo w koncu musielismy wysiasc, na lotnisku odebrac bagaze i z dzieckiem i bagazami szukac kas, zeby zdecydowac co robic dalej- wiec jak juz dotarlam do domu (zdecydowalam poleciec nast dnia), po dwugodzinnej jezdzie taksowka (akurat znalezli na lotnisku jakas poniemiecka bombe i z samego lotniska wyjezdzalismy godzine) to nie wiedzialam jak sie nazywam- czulam sie jak po przeprawie na poligonie :) Ale to tylko dla ciekawostki- jak wszystko przebiega sprawnie to lot naprawde nie jest klopotem, wrecz przeciwnie- szybko, sprawnie, bez bujania sie wielogodzinnego samochodem czy nie daj Boze pociagiem :)

Podobne pytania