wczoraj minął roczke jak Filip jest z nami. nie chce mi się wierzyć ze tak szybko to zleciało. jeszcze niedawno czytałam swojego bloga jak mały sie urodził- ta adrenalina, nerwy, stres czy wszystko będzie z nim dobrze....a teraz patrzę na swojego brzdąca ktory pociska po pokoju na czworaka, a jeszcze 11 dni temu nie potrafił tego robić i straciliśy nadzieję że kiedykolwiek będzie.... urwanie głowy bo tak bardzo tego chciałam a teraz nie mogę nic zrobić bo Filip co chwila znika z moich oczu i albo siedzi w szufladach albo w szafkach i "robi porządki":)
w ciągu tego roku zdarzyło się mnóstwo rzeczy, lepszych i gorszych ale napewno uczących. najpierw właśnie moj ci,ężki poód i krytyczny stan Mychy, potem dziwne duszenie się któro okazalo się refluksem, rehabilitacja Małego, szpital, ale równiez te chwile pozytywne, jak pierwszy ząbek, pierwsze słowo(baba), pierwsze wstanie w łóżeczku,siadanie,aż do teraz (samodzielnie stawiane kroczki, poruszanie się). liczylismy Małemu miesiące, teraz będziemy już liczyć lata:)) nasze dziecko rośnie a my jesteśmy tak w niego wpatrzeni ze czasami nie widzimy samych siebie, swoich potrzeb, pragnień....
wzoraj po imprezce nie mogłam spać. tak wiele myśli przychodziło mi do głowy ze az wkoncu stwierdziłam ze sie STARZEJE!!! masakra, a nie dawno jeszcze imprezy,beztroskie zycie...hahah ale nie zaluje zadnej chwili i tego ze to zycie tak diametralnie sie zmieniło.
do tego zaczynam coraz cześciej myśleć o córeczce.......;)