Właśnie wróciliśmy od neurologa. Porażka. Mały stoi w miejscu. Jak mi pokazała, co powinien robić mając 6 miesięcy to mi się płakać chciało. On ma prawie 8 i nic. Wielkie zero jak z reklamy. A w sumie to cztery wielkie zera - nie siedzi, nie chodzi na czterech, nie przekręca się na brzuch (kilka razy mu się zdarzyło) i dalej jest napięcie. Dwiedziałam się nowej rzeczy - nie wolno go sadzać na kolanach. Cały czas ma być w pozycji półleżącej, bo sadzanie cofa postępy. Myślałam, że spadnę z krzesła. Poza tym dowiedziałam się, że każde dziecko powinno raczkować, bo to pomaga prawidłowo kształtować kręgosłup. Ja nie raczkuje, to mona starość mogą mu dokuczać chociażby bóle kręgosłupa. Mój Mały raczej na czterech nie będzie chodził, bo jak leży na brzuchu to zamiast na kolana do na palcach się wygina. Zobaczymy. Może kiedyś to się skonczy. Miałam iść do gina dzisiaj, ale nie idę. Nie ma sensu. Luteinę jeszcze mam. I tak czuję się jak ostatni czubek chodząc co miesiąc nie będąc w ciąży a tylko po receptę. Dałam sobie na razie spokuj. Luteinę będę brać jak zwykle. Może ten okres mi się chociaż ureguluje. Jestem taka zła dzisiaj, że jak tylko dotarłam do domu to pierwsze co za szluga, drugie co za ciasto. Jem. Ostatnio coraz więcej. Dopiero co schudłam 12 kg a już na pewno 5 kg pzytyłam. Kiedy stres odreagowywałam niejedząc a teraz odwrotnie. ALe mam to gdzieś. Jak się komuś nie podoba to niech na mnie nie patrzy.
Komentarze
(2011-05-23 10:28)
zgłoś nadużycie
(2011-05-23 11:07)
zgłoś nadużycie