gratulacje:)
Zgodnie z planem w sobotę 25 lipca zgłosiłam się do szpitala. Wieczorem pierwsza dawka sterydów, w sumie miałam dostać 4, ostatnią w poniedziałek o 6 rano no i potem cesarka :) Konsultująca mnie anestezjolog trochę mnie wystraszyła mówiąc,że jest ciepło i znieczulenie przewodowe może nie zadzaiałać, wtedy będą musieli mnie uspać,że tak się czasem zdarza. Maluszkowi chyba się data spodobała bo w poniedziałek o 4 rano odeszły mi wody, zaraz potem zaczęły się skurcze. Ucieszyło mnie to, bo mały miał chociaż namiastkę porodu naturalnego, nie był wyciągany tak "na zimno", dał znak, że jest już gotowy, że chce się rodzić. Planowo miałam być cięta około 9, dlatego w okolicach 8.30 założono mi cewnik i od tej chwili zaczęło być nieprzyjemnie. Miałam cały czas wrażenie pełnego pęcherza, bolał mnie. Okropne to było uczucie. A tu moja cesarka trochę oddalała się w czasie, rodziła kobieta, przedłużający się poród, potrzebny był lekarz w razie czego i musieli być przygotowani na wszystko, jej dzidziuś był owinięty kilkukrotnie pępowiną. A ja tak leżałam pod KTG i cierpiałam. Położnej się moja reakcja nie podobała, zbadała mnie i okazało się, że mały jest już bardzo nisko główką i to najprawdopodobniej dlatego taki dyskomfort czułam. Około 11 wkońcu zostałam wzięta na salę operacyjną i znieczulenie faktycznie dłuugo nie chciało działać, ale na szczęście zadziałało i tak w poniedziałek 27 lipca o 11.36 przyszedł na świat mój piąty ukochany synuś Kamilek - 2900kg i 52cm szczęścia. Mój kochany okruszek. 30 lipca wyszliśmy do domu i cały czas wszyscy cieszymy się sobą :)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 18.
gratulacje! trzymajcie sie ! podziwiam Cie !!! :)))
Gratulacje :)
Gratulacje! śliczny maluszek.
Gratulacje przeogromne :)
Siły i zdrówka :)
Gratulujemy śliczny Skarb
Ogromne gratulacje!
Dzielna mama!
Ale gromadka, super to wygląda :) A w domu dodatkowo jeszcze jeden, co? ;) hiih :)
Dużo zdrówka, pozdrawiamy!
:)
Gratulacje!! Całusy dla chłopaków