skąd ja to znam... :D Ja mam z Mężem tak samo... on wszystko zrobi...on wszystko kupi sam... on wszystko. Nie to, że pracuje, to jeszcze stara się jak może w domu. Skacze koło mnie i dziwnie się z tym czuję, kiedy to rano wstając do pracy zrobi mi herbatę, śniadanie poda do łóżka... a tu niestety jest tak, że ta końcówka dłuży się najbardziej:)
to czekanie to mnie wykończy.. i to siedzenie Ł w domu też.. chwilowo nie ma pracy, nie ma i do końca tyyg nie będzie więc Ł siedzi w domu..a mnnie krew zalewa.. np. wczoraj chcę odkurzyć, wyrywa odkurzacz nie on to zrobi, chce umyć podłogi - nie on zrobi, chce powiescic pranie - nie on.. Ale doszliśmy do kompromisu ja poodkurzałam , on umył podłogi.. Dzisiaj z rana wstałam chcę jechać do skelpu, nie ON pojedzie.. i nie ma go już z godzinę i pewnie wróci bez połowy zakupów ;/ ehh :||
Gniewkowe spanko stoi, pranie wyprane, wyprasowane, poskładane - czeka..
Torba do szpitala - prawie wszystko już zawiera, wszystkie badania itp. w teczce są naszykaowane..
teraz tylko czeeekać, czeeeekać i czeeekaaać! i to właśnie czekanie mnie zabija.. Staram się co chwile coś robić, a tu sprzątne, a tu pójdę na spacer, a tu poczytam książkę..
Czasem wpadnie ktoś na kawkę, czasem ja do kogoś pójdę.. ale to i tak wszystko nie pomaga mi przyśpieszyć czasu.. W przyszłą środę mam następną wizytę u lekarza to sobie chociaż Małego w brzuchu pooglądam .. ;p ah..
BUZIAKI :**!!
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
A ja bym pojechała razem z nim na te zakupy wybrała sobie coś ładnego i czekala aż zapłaci, skoro wszystko robić za Ciebie chce :) Ach.... i każda mamusia się tak niecierpliwi.... powinnaś odpoczywać, domyślam się że masz dosyć ale to naprawde ostatnie chwile spokoju...
W 40 tygodniu czekanie jest bardziej dobijające. 36 tydzień to pikuś ;D