2011-03-17 16:24
|
Moim zdaniem nie ma sensu kupować tych szczepionek skojarzonych,bo czy dziecko ukłuje się raz czy 3 razy to będzie tak samo płakało...Ja się przekonałam na własnej skórze. Zresztą mój mały miał raz taką szczepionkę i po niej był strasznie marudny i gorączkował,a po zwykłej jest ok.Co o tym sądzicie???
TAGI
Odpowiedzi
A już tekst typu " co za różnica czy dziecko ukłujesz raz czy trzy-i tak płacze" no gratuluję! Wiecie co?? Moje dziecko było nakłuwane po całym ciele w szpitalu przez godzinę a płakało tak jak po jednym ukłuciu na szczepieniu-tylko godzinę dłużej. Widzę że według Was nie potrzebnie się przejmowałam.... bo co ta za różnica??? Masakra...
I podpisuję się dokładnie pod tym con powiedziała @listopadowa-te szczepienia nie obciążają układu odpornościowego w taki sposób w jaki Wy to opisujecie. A do tego są bezpieczniejsze, nie zawierają rtęci w przeciwieństwie do tych starej generacji.
PROPOZYCJA ZMIANY PROGRAMU SZCZEPIEŃ W POLSCE, którą przedstawiła neurobiolog prof. M.D. Majewska wśród wielu punktów zawiera taki:
• zrezygnowanie z podawania więcej niż trzech rodzajów szczepionek w jednym dniu;
czyli dla mnie logiczne jest, że szczepionka 6,7w1 zwiększa ryzyko powikłań.
amalka, odnośnie krztuśca i innych chorób:
"Jak wynika z danych PZH (Państwowego Instytutu Higieny) oraz WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), w Polsce pomimo wysokiego odsetka zaszczepionych (ok. 98%), nadal tysiące dzieci każdego roku chorują na choroby zakaźne: świnkę, różyczkę, szkarlatynę, krztusiec, co dowodzi, że skuteczność stosowanych szczepionek jest wątpliwa. Nie mniej nikt dziś nie umiera na te choroby – co pokazuje, że obecnie można je skutecznie leczyć. Podobna jest sytuacja w krajach Europy Zachodniej.
W Finlandii, Szwecji, czy Norwegii zachorowalność na krztusiec jest nawet znacznie większa niż w Polsce (gdyż odsetek szczepionych dzieci jest tam mniejszy niż w Polsce ), lecz i tam choroba ta nie jest śmiertelna, a umieralność niemowląt jest tam dwa razy mniejsza niż w Polsce."
żródło: neurobiolog prof. M. D. Majewska
jolcia, a ciekawa jestem, gdzie czytałaś na ten temat, skąd czerpiesz wiedzę o szczepionkach?
poza tym przytoczę słowa mądrzejszego ode mnie:
"Neurobiologom nie sposób sobie wyobrazić, żeby tak duża ilość Hg (rtęci), jaką wstrzykuje się niemowlętom, była obojętna dla rozwijającego się mózgu i zdrowia dziecka. Badania pokazały, że dzieci autystyczne mają upośledzone zdolności eliminowania rtęci z organizmu, więc jej toksyczne działanie jest u nich znacznie przedłużone. Jedne dzieci zatrute rtęcią od pierwszych godzin życia będą w mniejszym lub większym stopniu opóźnione w rozwoju lub upośledzone umysłowo, inne będą cierpieć na autyzm, ADHD, padaczkę, astmę, cukrzycę, głuchotę i wiele innych trwale okaleczających chorób. (...) Badanie przeprowadzone w Wielkiej Brytanii pokazuje, że dzisiejsze dzieci są znacząco cofnięte w rozwoju umysłowym w porównaniu z równolatkami z przed 30 lat. Podobne doniesienia populacyjnego upośledzenia dzieci pochodzą z USA.
Bardzo prawdopodobne, że jest to w istotnej mierze efekt zatrucia toksycznymi szczepionkami. "
wg mnie raczej chyba jest tak, ze są dzieci, które mają mniejszą zdolność do odtruwania się z rtęci, i to te chorują potem na autyzm w wyniku kumulacji rtęci w organizmie.
"statystyki demograficzne USA pokazują, że umieralność na choroby zakaźne spadła na wiele lat przed wprowadzeniem szczepień. Kiedy się zestawi wskaźniki umieralności niemowląt z różnych krajów z programem ich szczepień, rzuca się w oczy fakt, że kraje, które stosują powszechne szczepienia noworodków, mają znacznie wyższe wskaźniki umieralności (około lub powyżej 6/1000), niż te które na ogół nie szczepią noworodków (ok. 3/1000). Wskaźniki te są niezależne od zamożności krajów. Co więcej, kraje skandynawskie, które stosują pierwsze szczepienia dopiero po 3 miesiącu życia i dawno wyeliminowały thimerosal, mają znacznie niższy odsetek dzieci z autyzmem (1:3000), niż kraje, które szczepią swe noworodki i nadal stosują thimerosal (USA, Polska), gdzie na autyzm cierpi obecnie 1 na 150 dzieci. "
"Skuteczność szczepionki BCG (gruźlica) jest zresztą dyskusyjna, ponieważ szereg badań pokazało, że nie chroni przed gruźlicą, a może nawet zwiększać zapalność na nią "
To tylko porównanie, artykułów na ten temat jest mnóstwo
Informacje czerpię z internetu, publikacji, doświadczenia innych znajomych mam oraz, co najważniejsze-opinii pediatrów.
chciałabym tylko, żebyś wzięła pod uwagę, że często lekarze mają duze profity z tego, ile szczepionek sprzedadzą rodzicom. moja mama pracuje w służbie zdrowia, mam też koleżankę - byłą przedstawicielkę handlową koncernu farmaceutycznego, stąd wiem jak to wygląda.
mam nadzieję, ze masz lekarza, dla którego to nie jest główny powód polecania jakiejś szczepionki. moja pediatra niestety taka jest, co da się wyczuć na kilometr. już wie, że za bardzo szczepień mi nie wcisnie, więc chociaż może receptę na wit D albo K, albo C, cokolwiek :/