Nie wiem,moze jestem przewrazliwiona ale moja tesciowa calowala mala gdy tam przyjezdalismy,jak to widzialam to az mnie nosilo zeby jej cos powiedziec.Pozniej dostala alergii pokarmowej i wyskoczyly jej krostki na buzi i pomyslalam ze to dobra okazja zeby jej powiedziec zebg przestala calowac. Wiec gdy tam bylismy moj maz jej pow zeby przestala ja calowac po buzi bo ma krostki..Ona tylko sie popatrzala glupio i pow ze jak nie to nie. Teraz dowiedzialam sie od trzeciej osoby ze nas obgadala glownie to pewnie mnie,ze zabronilismy jej calowac mala.Powiedziala to ironicznie jak bym byla jakas glupia albo wymyslala.. Bosh..ale mi podniosla cisnienie. Czy to jest dziwne?? Czy wy pozwalacie innym calowac takie maluszki??
Odpowiedzi
Ale na poważnie...jestem raczej tolerancyjną osobą i pod warunkiem,że nie był to ktoś obcy czy "brudny" to nie miałam nic przeciwko. Chociaż fakt,najbardziej drażniło mnie jak całowali go po buzi a jeszcze bardziej w dłonie. Nie rozumiem tego...dziadki mojego męża zawsze twierdzili,że najbezpieczniej to w rączkę,ale przecież te małe dzieci ciągle biorą rączki do buzi więc zlizują wszystkie te bakterie...Już wolałam,aby na pożegnanie czy powitanie dali mu buziaka w policzek.
mała miała kłopot z AZS i różnymi suchym i płatkami od alergii pokarmowych wiec musiałam dbać k higienę i nie dopuszczać do podobnych sytuacji. Potem już ok sam ją teraz całuje wszedzię ale nie w usta