Tak... teraz wszystko jest niezdrowe, jedzenie ekologiczne w modzie (banany BIO, na pewno w Afryce wiedza co to takiego), zakaz chodzikow itp. itd. Starszy synek uzywal chodzika, nauczyl sie normlanie chodzic, nie ma klopotow z kregoslupem, ale nie trzymalam go w nim caly dzien. Nie uleg zadnemu wypadkowi, bo wiem, jak mam umeblowane mieszkanie i gdzie wolno, a gdzie nie. Sa teraz super chodziki, niewywrotne. Ja pewnie mlodszemu tez kupie, jak przyjdzie pora.
Lekarze, ortopedzi, taka ich rola, ze wylamywac sie nie moga i musza wszyscy jednym glosem krakac. Mi tylko odradzano chodzik z perspektywy wywrotnosci. Ale trzeba dobrze poszukac, nie sugerowac sie niska cena.
W moim otoczeniu, wszyscy mieli chodziki i nie znam ani jednego przypadku koslawego dziecka, czy majacego problemy z chodzeniem ;/
Wiec dziwi mnie czasem ludzka upartosc, ktos bierze kupe argumentow, choc czegos takiego nie uzywal, a przykladami rzuca na lewo i prawo. Jakie zle itp. Ja sie kieruje wlasnym doswiadczeniem, moich znajomych, rodziny i nikt nie ma zlych doswiadczen.
Osobiscie nie jestem przeciwniczka. Uwazam tylko za glupote pchanie tam 6 czy 7-miesiecznego dziecka. Wszystko w czasie i normie. Nikt nie pozbywa sie dziecka na caly dzien do chodzika. Ile dziecko by musialo w tym chodziku siedziec, by sie powykrzywialo. Na naszych rekach tez siedza roznie zgiete...