Dziewczyny nie wiem kompletnie co się ze mną dzieje. Od jakiego czasu jestem strasznie nerwowa, ciągle krzyczę na męża, denerwuje mnie wszystko co robi (i to czego nie robi też). Ale najgorsze, jest dla mnie to, że w ogóle nie mam cierpliwości do syna (3lata), chociaż na prawdę bardzo się staram, wystarczy, że się mnie chwilę nie słycha - od razu krzyczę, wygłupia się jak coś od niego chcę to się drę i coraz częsciej łapię go za główkę (tak jak się komuś coś tłumaczy), a nawet zdarza mi się nim potrząsnąć za ramiona (oczywiście go nie biję - chyba, że klapsa), jak zaczyna płakać i mnie przepraszać to ja tego nie chcę, nie pozwalam mu do siebie dochodzić. Wiem, że jestem okropna, ale kompletnie nad tym nie panuję, nie wiem jak sobie z tym poradzić, bo bardzo go kocham i nie chcę go krzywdzić. Poradźcie coś, pocieszcie, a może to hormony i nerwy przed porodowe i mi minie.
Odpowiedzi
Tak czy owak.Nawet,jakby nie chciała,to by pojechała tam,gdzie mogą poświęcić jej 100% uwagi.Rodzic jest opiekunem i rodzic podejmuje decyzje,a nie odwrotnie.
A tym bardziej sfrustrowana mamusia.Eh,nie.Trzeba chcieć umieć się zorganizować.Bez obrazy.
W końcu co ja tam wiem.Przecież mam czas dla siebie,nerwów nie mam,nie padam na pysk ;) A też druga ciąża za mną i dwójka maluchów, i po prostu inna organizacja :)
Tak czy owak.Nawet,jakby nie chciała,to by pojechała tam,gdzie mogą poświęcić jej 100% uwagi.Rodzic jest opiekunem i rodzic podejmuje decyzje,a nie odwrotnie.
A tym bardziej sfrustrowana mamusia.Eh,nie.Trzeba chcieć umieć się zorganizować.Bez obrazy.