Mój M. mówił wielokrotnie temu koledze, że mu to nie pasuje. Że ja mogę urodzić wcześniej i wtedy nie pojedzie. A jak zacznę kiedy będzie wesele to po prostu z niego wyjdzie i popędzi na porodówkę (i tu ja sięmartwię, bo z pośpiechu różne wypadki na drodze się zdarzają) .... Ale ten kolega się upierał, że koniecznie musi się zgodzić. M. bardzo chce być przy porodzie, ale pod względem mówienia NIE jest totalną ciapą (bo zrobi przykrość/urazi/obrazi i bóg wie co jeszcze) ... Tak więc wyszło, że będzie tam świadkował. Kolega doskonale zdaje sobie sprawę w jakiej nas stawia sytuacji. Co ciekwsze wszyscy nasi znajomi też się dziwią, że tak się uparł akurat na mojego męża.
