Jak sobie z tym poradziłyscie? Jaka była wtedy wasza sytuacja materialna? czy otrzymałyscie pomoc od rodziny?
No niestety, nie udało nam się poprawić relacji. Dzisiaj już
powiedziałam sobie NIE, NIE moze tak być. Czepianie o byle co. Dzisiaj kabel zasilajacy od laptopa leżał tak, ze wstajac ktos mogl sie o niego potknac (nieraz mi sie zdarzylo) i zrobic sobie krzywe. Nie mowiac o tym jakbym wstawala z mała. Delikatnie zwrocilam mu uwage, a on mi na to, ze ja w takim razie moge otrzepywac kola z blota jak chodze z wozkiem. Rece mi opadły. Ja idaca z wozkiem, z zakupami, jeszcze mam myslec o otrzepaniu kol. Dodam, ze wcale nie bylo blota na kolach. Pozniej zasnal i kazal sie obudzic do mycia malej. To tak zrobilam, ale nie dalo sie go dobudzic. Jak sie obudzil, zaczal sie na mnie drzec, wyzywac, wzial do reki butelke i juz sie na mnie zamachiwal. A mala byla wtedy na moich rekach. Pomyslicie...co za kretynka sie zwiazala z takim nieobliczalnym czlowiekiem. NIE. Po nim w ogole nie widac jaki jest na prawde. W niedziele 2x uderzyl mnie w twarz. Po tym jeszcze dalam mu szanse. Jestem idiotka. Boje sie, ze sobie nie poradze. Nie mam srodkow do zycia. Przed zajsciem w ciaze, zwolnilam sie z pracy. Wiem, ze moge liczyc na pomoc rodziny. Ale ilez w koncu moga mi pomagac. Przepraszam, ze tak sie rozpisalam w pytaniu. Wybaczcie ;(
Odpowiedzi
Moje rozstanie z ojcem Stasia bylo najlepsza decyzja jaka moglam podjac...
Staraj sie o alimenty mozesz isc tez do opieki i zapytac sie o przyslugujace Tobie swiadczenia dla samotnej matki.
Bedzie dobrze tylko trzeba w to wierzyc ;)
Zadzwoń na policję, niech przyjadą i asekurują jego wyprowadzkę.