2018-01-17 19:56
|
Czy wasi rodzice zrzucają na was problemy swoich nieszczęśliwych małżeństw? Ja mam chwilami dosyć :( tato jest jaki jest. Trudny bardzo. Często egoistą, ale kocha mamę, widzę że się stara, za to moja mama stale rozżalona, wciąż narzeka na ojca, traktuje swoje córki jak przyjaciółki ktore wislychaja wszystkich żalów, a potem jest zdziwiona że nie mogę patrzeć na tatę i zbliżyć się do niego bo mam dużo żalu. Mam już dosc. Nie chcę i nie umiem być przyjaciółka. Nie da się bez emocji. Czy wasze mamy też wymagają, żebyście wspierały je w takich kwestiach?
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Najlepsza odpowiedź!
Odpowiedzi
Nasze dzieciństwo po za jakimiś przebłyskami szczęśliwych chwil było bardzo trudne. Tata alkoholik mama w ciągłych nerwach które nie raz jej puszczały. Czyż może być gorzej? Ależ może! Na początku powierniczką mojej mamy była moja starsza siostra, gdy ta wyjechała się uczyć i była od weekendu w domu zostałam nią ja. Mama się skarżyła na tate jaki to zły, z kim pił, jak ją nazwał, co zrobił, opowiadała przebiegi ich kłótni (taaa tak się darli że sąsiedzi w koło słyszeli a my dzieciaki w domu mielibyśmy nie szłyszeć?) no ale opowiedzieć musiała. Nie chciałam tego słuchać. Tato jaki był taki był ale to jej mąż a mój tato. To ich problemy a nie moje. Mama zawsze powtarzała aby się dobrze do tata odnosić że jaki jest taki jest ale szacunek do taty trzeba zawsze mieć. Ale jak? Jak tak można skoro codziennie się wysłuchiwało jaki to on zły? Gdy ja się poszłam uczyć dalej takim kimś została moja młodsza siostra. Mama nie raz dzwoniła aby się wyżalić. Jak ja tego nie lubiłam... Później się wyprowadziłam. Ile razy mama na pytanie co słychać opowiadała znów co tato zrobił jaki to on nie jest. W końcu zaczełam takie rozmowy ucinać. Nie odbierałam telefonu, rzadziej dzwoniłam. Teraz na takie coś odpowiadam no, aha albo w ogólę nic, zmieniam temat. To bardzo smutne i przygnębiające. Ich problemy nie powinny nas dotyczyć. Wiem jedno swoim córkom złego słowa na tate nie powiem nawet jak się pokłócimy. To mój mąż a ich tato który ma być kochany. Wiem jak ciężko z tym żyć i nie urządze dzieciom takiego czegoś. Dobrze powiedziałaś mamie Zuziu. Tego się trzymaj. To są ich problemy a ty masz swoje życie. A mama niech do sąsiadki idzie się wygadać.
Karolinka. Wszystko wyjelas mi z ust. Czuję że doskonale wiesz co przeżywam. Jej u nas wszystko identycznie. Ja już też rzadko do mamy dzwonię i kiedy sama źle się czuje nie odbieram. Doszło do tego że żal mi taty. Bo jest trudny, już nie pije od wielu lat, ma ciężki charakter, ale stara się. A uważam że najgorsze co może być to kobieta cieknąca rynna, mama wciąż jątrzy, drze się, rozpamiętuje. Chciałabym nie raz moc jej powiedzieć o moich problemach, zmartwieniach, nawet jak poroniłam kilka razy to musiałam ją uspakajac zebg się nie załamała, mówić że wszystko będzie dobrze, a płakałam i wylewalam mój ból przed teściowa i mężem :( wiem że się stara, ale te afery, te ciągłe żale, pretensje do taty, do całego świata, wykańczają mnie. Mam wrażenie że nadrabia wszystkie lata picia taty gdy musiała być silna. :( Już dziś nie mogę dźwigać mamy. Boje się że powiele ten schemat.
Tylko nie róbcie tego błędu Ze wybielacie i usprawiedliwiacie ojca- bo tak naprawdę to on jest winnym nr. 1, a córki często mają taka tendencję że stoją po stronie ojca. Ja moją matkę obwiniam tylko za jedno- że od niego nie odeszła, ze był ważniejszy niż my. W Niemczech nie została by na ulicy, państwo by jej we wszystkim pomogło.
Tak Zuziu. Wiem co czujesz. Przez tyle lat musiałam z tym żyć. Mąż pomógł mi w pewnym sensie się z tego wyrwać. Mieszkam teraz ok 250 km od rodzinnego domu. Smutno mi jest czasem jak o tym wszystkim myślę. Mój tato nadal pije ale teraz już nie tak jak kiedyś, nie jest agresywny i chyba potrafi się kontrolować. Mam brata 12 letniego. Teraz mieszka z nimi mój brat z córeczką 3 letnią i chyba to był taki kop dla tata. Sama widzę jak tam jeżdżę z dziewczynkami że wnuczki dla tata to jest jakiś zastrzyk pozytywny. Daje im miłość której nam zabrakło jak byliśmy mali ale patrząc na tate i dzieci nie czuję chyba aż takiego żalu jak kiedyś. A mama? Moja tak jak i twoja. Jest pełna żalu goryczy. Potrafi w sekundę rozpętać wojnę. Czasem jak tam jadę to po dniu mam dość i chcę wracać. Ale Nikola uwielbia babcię i dziadka i nie chcę jej tej radości odbierać. Mama szuka w nas oparcia, kocham ją ale to chyba powinno być odwrotnie. Ja nawet jak mam problem to do niej nie dzwonię. Wolę wygadać się komuś innemu bo ona to zrobi z tego problem 15 razy większy. Szkoda że jest jak jest. Wiem jakie moje rodzeństwo ma problemy przez nasze dzieciństwo i jakie mają żale do rodziców. Smutne. Zuziu wydaje mi się, że powinnaś odpocząć od domu i kontaktów z rodzicami. Po co masz się męczyć? A jak twoi rodzice podchodzą do Dorotki? Aa i jeszcze napisałaś że powiedziałaś mamie, ja nigdy się nie odważyłam aby jej nie zranić. Może to był błąd.
Karolinka. Właśnie to jest to. U mnie tak samo. Byłam u mamy 2 dni, cały czas narzekała, nie da się z nią pośmiać, odprężyć, ciągle tylko nerwy, i chodziła i cały czas że wykończona jest (teraz jest na urlopie 4 miesięcznym), a ja mówię, może nami że przyjechaliśmy, a mama na to że ma dość nas 5. Ja ciągle chora, ona już nie ma słów na mnie... Tak. Tak powiedziała mi mama. Mam chora tarczycę, poroniłam 3 razy, mam chory kręgosłup, biodra, żylaki, ale przecież to nie moja wina. Co mam zrobić? Już i tak jej nie mówię o niczym złym nigdy. Tak jak ty Karolinka jestem nastawiona na wspieranie mamy niż bycie wspierana. Kocham ją, ale mam dość jej życia. Karolinka. Ja już pękłam. Ja wiedziałam że ranie mamę, ale musiałam wyrzucić to z siebie. W lipcu gdy poroniłam nie wiem czy pamiętasz byłam nad jeziorem z rodziną. I moi rodzice cały wyjazd się kłócili. Ja byłam 4 dni po poronieniu, a zbierałam moja mamę, pocieszałam słuchałam, wtedy wytrzymałam, teraz już nie. To jest patologia. Ja nigdy nie będę zrzucać na córkę swoich problemów z mężem. To chore. Zaznaczam mamie że ja kocham, bo oczywiście ona mnie oskarża często, że jej nie nawidze, gra mi na emocjach, że jest sama, nie ma nikogo, myślała że chociaż w córkach ma przyjaciółki, ale ja mam dość. Chce być dzieckiem dla swojej mamy jak inne kobiety maja. Dorotka lubi dziadków. Kocha. Oni ja też. Bardzo. Choc mama jest tu znów zazdrosna o moją teściowa, o wszystko, muszę ukrywać że z nią się przyjaźnie. Przy Dorce mnie mama wychowuje, mówi mi że źle mówię do dziecka swojego, poucza mnie, ale sama za 5 min robi te same błędy z moją 8 letnia siostra. To jest tragedia.
Ja to opanowałam izolując się w dużym stopniu od rodziców, założyłam ze są dorośli i wystarczyło ze musiałam to znosić do 15 r.ż( potem wyjechaliśmy do DE i poszłam do internatu)Żyłam praktycznie bez rodziny(np. na rozdaniu dyplomów byłam jedna z niewielu osób, do której nikt z rodziny nie przyszedł na uroczystość, od 20 r.ż praktycznie sama się utrzymywałam) ale to dało mi niezależność i wolną głowę. Dzieci nie powinny być rodzicami dla swoich rodziców i basta.
Tylko nie róbcie tego błędu Ze wybielacie i usprawiedliwiacie ojca- bo tak naprawdę to on jest winnym nr. 1, a córki często mają taka tendencję że stoją po stronie ojca. Ja moją matkę obwiniam tylko za jedno- że od niego nie odeszła, ze był ważniejszy niż my. W Niemczech nie została by na ulicy, państwo by jej we wszystkim pomogło.
Agatka masz rację. Trzeba tu ostrożnie. Mój tato przestał pić jak miałam 15 lat. Zrijnowal nam życie, a mamie nerwy to prawda. Ale wtedy była mądra kobieta, twarda, silna, trzymała rodzinę. Kiedy tata się zmienił przestał pić (wiadomo że do dziś ma trudny charakter, czepia się, jest nie raz nieznośny, ale dużo się w nim zmieniło) mama była szczęśliwa. Ale zawsze też byak osoba histeryczna, furiatka, jak maila zły dzień i coś jej powiedziałam to awantura była 3 godziny, a ja uciekałam z domu. Wiele razy wykrzyczała że urodziła głupie dzieci, dostawałam po głowie, do dziś nie czuje się przy niej dobra mama, córka, sama się zastanawiałam czy gdyby miała coś o mnie powiedzieć dobrego, to czy by wiedziała co... Tata skolei jako pijak był agresorem 10/10, ale teraz cenie go za to, że nie mówi za wiele. Nie rani słownie. Ma humory, ale nie skreśla cię i nie zdeptuje. Przy mamie boje się cokolwiek powiedzieć, bo odrazy że mam ją za głupka, wariatkę mówi... Ja już chwilami mam dość. Ma w mieście swoim 4 córki, wszystkie są tylko dla niej, ale jest zazdrosna że ja mam w swoim mieście teściowa przyjaciółkę, chciała by żebym dzwonila do niej, że jest mu źle, że jestem nieszczęśliwa, ale kiedy próbowałam mówić jej o swoich lękach, obawach, bólach to mówiła mi na drugi dzień, że całą noc przeze mnie nie spała, że się wykończy przeze mnie, albo po prostu że użalam się. Nie mam wsparcia od mamy. To ja od 2 lat nastawiona jestem na wspieranie. Dzwonie tylko wtedy gdy mam cudowny nastrój, bo inaczej muszę często wysłuchać 2 godziny żalów. Mama nie ciepri swojej mamy, ma żale też do niej, a zachowuje się w większości jak babcia niesteyy ;( tata jest trudny, ale widzę jego starania. Nawet teraz jak byłam to stawał na rzęsach żebym się dobrze czuła, zebg wszystko mi smakowało, a najgorsze że boje się że powoli będę jak mama :/
Tylko nie róbcie tego błędu Ze wybielacie i usprawiedliwiacie ojca- bo tak naprawdę to on jest winnym nr. 1, a córki często mają taka tendencję że stoją po stronie ojca. Ja moją matkę obwiniam tylko za jedno- że od niego nie odeszła, ze był ważniejszy niż my. W Niemczech nie została by na ulicy, państwo by jej we wszystkim pomogło.
Ja to opanowałam izolując się w dużym stopniu od rodziców, założyłam ze są dorośli i wystarczyło ze musiałam to znosić do 15 r.ż( potem wyjechaliśmy do DE i poszłam do internatu)Żyłam praktycznie bez rodziny(np. na rozdaniu dyplomów byłam jedna z niewielu osób, do której nikt z rodziny nie przyszedł na uroczystość, od 20 r.ż praktycznie sama się utrzymywałam) ale to dało mi niezależność i wolną głowę. Dzieci nie powinny być rodzicami dla swoich rodziców i basta.
Tylko nie róbcie tego błędu Ze wybielacie i usprawiedliwiacie ojca- bo tak naprawdę to on jest winnym nr. 1, a córki często mają taka tendencję że stoją po stronie ojca. Ja moją matkę obwiniam tylko za jedno- że od niego nie odeszła, ze był ważniejszy niż my. W Niemczech nie została by na ulicy, państwo by jej we wszystkim pomogło.
Agatka masz rację. Trzeba tu ostrożnie. Mój tato przestał pić jak miałam 15 lat. Zrijnowal nam życie, a mamie nerwy to prawda. Ale wtedy była mądra kobieta, twarda, silna, trzymała rodzinę. Kiedy tata się zmienił przestał pić (wiadomo że do dziś ma trudny charakter, czepia się, jest nie raz nieznośny, ale dużo się w nim zmieniło) mama była szczęśliwa. Ale zawsze też byak osoba histeryczna, furiatka, jak maila zły dzień i coś jej powiedziałam to awantura była 3 godziny, a ja uciekałam z domu. Wiele razy wykrzyczała że urodziła głupie dzieci, dostawałam po głowie, do dziś nie czuje się przy niej dobra mama, córka, sama się zastanawiałam czy gdyby miała coś o mnie powiedzieć dobrego, to czy by wiedziała co... Tata skolei jako pijak był agresorem 10/10, ale teraz cenie go za to, że nie mówi za wiele. Nie rani słownie. Ma humory, ale nie skreśla cię i nie zdeptuje. Przy mamie boje się cokolwiek powiedzieć, bo odrazy że mam ją za głupka, wariatkę mówi... Ja już chwilami mam dość. Ma w mieście swoim 4 córki, wszystkie są tylko dla niej, ale jest zazdrosna że ja mam w swoim mieście teściowa przyjaciółkę, chciała by żebym dzwonila do niej, że jest mu źle, że jestem nieszczęśliwa, ale kiedy próbowałam mówić jej o swoich lękach, obawach, bólach to mówiła mi na drugi dzień, że całą noc przeze mnie nie spała, że się wykończy przeze mnie, albo po prostu że użalam się. Nie mam wsparcia od mamy. To ja od 2 lat nastawiona jestem na wspieranie. Dzwonie tylko wtedy gdy mam cudowny nastrój, bo inaczej muszę często wysłuchać 2 godziny żalów. Mama nie ciepri swojej mamy, ma żale też do niej, a zachowuje się w większości jak babcia niesteyy ;( tata jest trudny, ale widzę jego starania. Nawet teraz jak byłam to stawał na rzęsach żebym się dobrze czuła, zebg wszystko mi smakowało, a najgorsze że boje się że powoli będę jak mama :/ Tylko nie róbcie tego błędu Ze wybielacie i usprawiedliwiacie ojca- bo tak naprawdę to on jest winnym nr. 1, a córki często mają taka tendencję że stoją po stronie ojca. Ja moją matkę obwiniam tylko za jedno- że od niego nie odeszła, ze był ważniejszy niż my. W Niemczech nie została by na ulicy, państwo by jej we wszystkim pomogło.