Ale 120 km to chyba nie jest aż tak strasznie daleko .
Mam taki dylemat bo jesteśmy zaproszeni na drugi dzień świąt do rodziny męża na Mazury. Mamy tam spędzić kilka dni. To jest około 130 km od naszego miejsca zamieszkania. Moja mama jednak codziennie stara się mnie przekonać żebyśmy nie jechali. Uważa że w środku zimy jechanie z tak małym dzieckiem jest niedopuszczalne bo może być śnieżyca, albo drogi nieprzejezdne itp. Poza tym mały ma zaraz na początku stycznia ostatnią dawkę szczepionek i to jest dla mojej mamy dodatkowy argument żeby nie jechać bo dziecko na pewno się czymś zarazi.
Ja sama się boję zarazków ale uważam, że jak wszyscy będą w rodzinie zdrowi, a ja ograniczę ich kontakt z małym to nie powinno się nic stać. Rodzina jest wprawdzie dość upierdliwa ale chyba nie powinnam tak izolować dziecka, zwłaszcza w święta?
Pomóżcie mi rozwiać moje wątpliwości bo może to ja się mylę a moja mama ma rację. Tak mi truje o tym wyjeździe dzień w dzień, wprowadzając mnie w poczucie winy, mówiąc o strasznym ryzyku itp. że już się pogubiłam.
Dodam że byliśmy tam już z małym 3 razy jak było cieplej, on ma tam swój pokój, łóżeczko itd...
Odpowiedzi
Ale 120 km to chyba nie jest aż tak strasznie daleko .
Ja w ogóle nie widzę problemu w podróżowaniu z dzieckiem. Pierwszy raz jechałam do rodziny do Wawy pociągiem sama z małą jak miała 2,5 miesiąca. Akurat podróż z takim malcem to pestka bo cały czas śpi. Teraz jest trochę gorzej bo w pociągu chce się bawić i muszę jej wymyślać jakieś zajęcia.
A co do zarazków.. To nie ma takiej możliwości żeby odizolować się od nich. Poza tym dziecko musi mieć z nimi kontakt bo w ten sposób kształtuje się układ odpornościowy.
Rodzina mojego męża nawet nie chciała zobaczyć Naszego Synka.Tomuś ma teraz 8 miesięcy i nigdy nie widział swoich dziadków.Oni nawet o niego nie zapyatją.Wogóle nie dzwonią.Nawet na chrzest dziecka nie przyjechali.Przekreślili mojego męża dlatego,że się ożenił i wyprowadził z domu.Mieli co do niego wielkie plany.On pochodzi ze wsi.Jego rodzice chcieli żeby został an gospodarce i pracował na roli.Uparł się i w tamtym roku wzieliśmy ślub.Mamusia nie odzywa się do niego po dzień dzisiejszy.Jak się wyprowadzałz domu to,nie pozwoliła mu zabrać nawet jednego ubrania.A ojciec w domu nie ma nic do powiedzenia.Jak sobie czasami pomyśle to wierzyć mis ię nie chce że istnieją tacy ludzie.Święta powinny być ciepłe,rodzinne,pełne dobroci i miłości.Zostałam wychowana w takim przekonaniu.Chciałam żeby w moim domu te tradycje były zachowane.Żeby Mój Synek miał kochających dziadków.Oczywiście ma dziadków którzy go kochają.Ale są to tylko moi rodzice.My Święta spędzimy w domu.Nie wyjeżdzamy nigdzie.Ciesz się że masz normalną rodzinę(z obu stron) i że Was zapraszają na Święta.Masz teściów którzy Kochają Swojego Synka i Swoje Dzieci.Nawet jeśli są to ludzie upierdliwi-to są Twoją Rodziną.Ja bym na Twoim miejscu się nie zastanawiała.Pozdrawiam!!!