To chyba normalne ;))) ja tez swirowalam;)

Miałyście tak , że czym bliżej byłyście porodu , tym bardziej się zaczęłyście stresować co i jak , kiedy odejdą wody , jak rozpoznać skurcze , kiedy jechać do szpitala? Ja co raz częściej się zastanawiam jak to będzie , jak ja to przeżyję itp , oczywiście ogólnie jestem pozytywnie nastawiona , ale jednak coś w tej głowie takiego jest , przez co bardziej się człowiek stresuje :d
To chyba normalne ;))) ja tez swirowalam;)
a ja chyba jestem jakas inna-bo podchodzila do tego calkiem na lajcie.
ze mnie to i tak i tak nie minie i co ma byc to bedzie.
ja się juz tak boję, ze sram po gaciach. Ale jak przyszło co do czego i wczraj zaczeły mi się sączyc wody to dostałam najpierw mega głupawki a na koniec stwierdziłam, ze nie jade do szpitala bo spac mi sie chce :P I w sumie dobrze zrobiłam, bo moja połozna dzisiaj jak do niej zadzwoniłam powiedziała, ze puki nie boli i ie mam skurczy to jest ok :)
Miałam w planie wszystko zacząć (myśłeć jak to będzie, co zrobić z bobasem, jak kąpać i to wszystko) od 6.10 urodziłam 5,10 więc zero stesu ;p tylko na porodówce atak paniki, że łózeczko nie ubrane a dziecko sie rodzi ;p
ja si epóki co nie denerwuje, i myślę że zacznę dopiero jak się proód zacznie
Masakra jakas.. nie moge sie doczekac mojej coreczki ale strach mnie rozklada.. boje sie porodu strasznie.. marze zeby byc juz po :)