Nie mogłam zostawić tego bez odzewu.
Zaznaczyłam w ankiecie nie, bo panikara nie jestem, ale patrząc na dziewczyny, które zaznaczyły, ze są panikarami zdałam sobie sprawę, ze znaczenie "panikująca" straciło sens...
Czym wg was jest matka - panikara?
Posłużę się przykładem "kochamwas" bo to umiem wygrzebać najdokładniej z pamięci...
Dziewczyna z niemowlęciem włazi do piaskownicy, daje mu na spróbowanie do jedzenia rożne dziwne świństwa, ale uważa się za panikarę, gdzie tu logika?
Wyżej wymieniłam aspekty, które by mi przez myśl nie przeszły, ale nie zabieram dziecka kilometr od cudzych katarków, nie drę się w niebo glosy jak mały nabije sobie guza itp. i wydawało mi się, ze to są aspekty tyczące się matki panikującej - nadgorliwa ostrożność !!
Odpowiedzi
Ja coprawda nie brałam udziału w poniższej sondzie, zaraz tam zerkne...
Ale mogę świadomie powiedzieć ,że jestem panikarą.
A oto kilka przykładów:
1)W nocy po karmieniu pół godz czuwam i podchodzę co chwilę patrząc czy mała oddycha, czy sie nie zakrztusiła jak nawet lekko zakaszle.
2)Po kazdej szczepionce biegam d niej co 5 min czy nie jest sina, czy nie ma temperatury, czy oddycha
3)Kilka razy dziennie mierzę gorączkę, to jakas obsesja!!!
4) Często pytam o dziwne rzeczy na forum, bo panikuje że nie wiem, że nie ma kto pomóc, że nie ma kogo zapytać.
5) 2 razy byłam juz na pogotowiu, jak mała zwracała sporo po każdym posiłku i nie wiedziałm co się dzieje... A ona biedna była przejedzona a ja panikowałam jak mała dziewczynka.
6) Totalna panika w pierwszym miesiącu życia, jak trzeba było wziąc dziecko na spacer i przygotować.
Jak ubrać, czy nie za zimno, czy nie za ciepło, czy ma czapeczke, czy czapeczka ochrania uszka,
Dalszy wyjazd tj, na zakupy do centrum handlowego był jak na wczasy, cały zestaw i panika jak młoda zaczęła płakać, ręce się zaczęły telepać... i tak w kółko...aż.. przyszedł moment że już poznałam małą i jej potrzeby na tyle
, że nie przejmuje się aż tak tym wszystkim co ktoś może uważać za pierdoły...
Nawet jak mała płacze a jestem gdzieś poza domem i wiem ż e jest głodna, spokojnie znajde miejsce gdzie mogę nakarmić i odrazu przebrać..
Życie jest łatwiejsze.
A spacery nie są już wielką wyprawą na wczasy tylko codzienną rutyną, do której przygotowuje się szybko i sprawnie.
Ale śmiało mogę zaznaczyć, że jestem panikarą
Jak mala mi przespała 6 godz bez jedzenia..
To panika, może chora(wtedy karmiłam ją co 2,5-3. godz)
Cały czas podchodziłam i patrzyłam czy wszystko oki ;-)
Ale sądze, że to jest kwestia charakteru i tego co napisała Amelka.
Najgorszy pierwszy miesiąc...
A w moim przypadku jeszcze brak doświadczenia dodatkowo przysparza mi powodów do paniki.
Pewnie niejednokrotnie przekonacie się o tym co mam na mysli;-)
Ciekawe co bedzie jak mała rzeczywiście będzie chora....
Strach się bać ;-)
Synek miał 2,5 m-ca jak zachorował na zapalenie oskrzeli i 10 dni spędziliśmy w szpitalu na antybiotyku...Tak się tym przejęłam, że teraz dmucham na zimne. A oprócz tego każdy nowy produkt wprowadzam do jego diety dosłownie co do dnia (nigdy wcześniej), denerwuję się, gdy mój zabiera go na spacer lub idzie z nim do swojej matki, a gdy tam podano mu skórkę od chleba (a nie miał jeszcze wprowadzonego glutenu), to mało na zawał nie zeszłam! Przepraszam, ale nic na to nie poradzę. Jestem panikarą w stosunku do małego :)
Synek miał 2,5 m-ca jak zachorował na zapalenie oskrzeli i 10 dni spędziliśmy w szpitalu na antybiotyku...Tak się tym przejęłam, że teraz dmucham na zimne. A oprócz tego każdy nowy produkt wprowadzam do jego diety dosłownie co do dnia (nigdy wcześniej), denerwuję się, gdy mój zabiera go na spacer lub idzie z nim do swojej matki, a gdy tam podano mu skórkę od chleba (a nie miał jeszcze wprowadzonego glutenu), to mało na zawał nie zeszłam! Przepraszam, ale nic na to nie poradzę. Jestem panikarą w stosunku do małego :)
Synek miał 2,5 m-ca jak zachorował na zapalenie oskrzeli i 10 dni spędziliśmy w szpitalu na antybiotyku...Tak się tym przejęłam, że teraz dmucham na zimne. A oprócz tego każdy nowy produkt wprowadzam do jego diety dosłownie co do dnia (nigdy wcześniej), denerwuję się, gdy mój zabiera go na spacer lub idzie z nim do swojej matki, a gdy tam podano mu skórkę od chleba (a nie miał jeszcze wprowadzonego glutenu), to mało na zawał nie zeszłam! Przepraszam, ale nic na to nie poradzę. Jestem panikarą w stosunku do małego :)
Wtedy w szpitalu był nawał chorych niemowlaczków. Dosłownie plaga. Non stop dochodziły nowe maluchy. Rano, w środku dnia, w nocy...Masakra.