2013-11-27 09:32 (edytowano 2013-11-27 09:48)
|
Czy świetlice są przechowalniami? To jedna z tych rzeczy, ktora budzi moje największe obawy, a mój 5 latek MUSI iść we wrześiu do szkoły. Jestem ciekawa Waszych opinii.
http://metromsn.gazeta.pl/Lifestyle/1,135320,15029583,Swietlica_nie_moze_byc_przechowalnia__Wiele_zalezy.html
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
ale o co ci dokładnie chodzi?O to,że w świetlicach nic się nie robi czy o to,że coraz więcej dzieci tam przebywa dość długo?
Właśnie. Jak jest w świetlicach Waszych dzieci?
Moja 6latka uwielbia chodzić do świetlicy chociaż wcale nie musi bo zawsze ktoś po nią przychodzi do szkoły a poza tym ja narazie nie pracuję. Ona traktuje pobyt tam jako przedłużenie zajęć-odrabia zadanie domowe, bawi się z koleżankarmi, które mieszkają za daleko żeby widzialy się na podwórku. Chociaż ta świetlica u mojej Nadii w szkole jest nieduża to i tak dzieci lubią tam przychodzić. Wszystko zalezy od personelu i tego jak traktują dzieci. "Nasza" świetlica napewno nie moze byc nazwana przechowalnią chociaż w pewnym sensie pełni taką funkcję:)
Widzisz, bo pracują tam nauczyciele z prawdziwego zdarzenia. Wyposażenie też jest dość istotne. W wielu szkolach chyba jednak tak nie jest :-(
Nie było wcześniej tego linka.Moje dziecko jeszcze nie chodzi do szkoły ale ja pracuje w szkole, nie w świetlicy ale trochę się orientuje.A więc u nas odrabia się głownie lekcje, panie pomagają.Dzieci mogą też pograć, pobawić się, często namawiane są na gry planszowe,też panie z nimi grają.Jeżeli jest jakieś święto, jak np. teraz będzie to robią różne ozdoby np. na okna, kartki świąteczne itp.Ja pracuje w niewielkiej miejscowości, nie wiem jak jest w dużych aglomeracjach.Jest tam więcej dzieci więc pewnie trudniej to ogarnąć.
Dziekuje dziecina. Te link mi umknął jak porządkowałąm pytanie:-). Ja niestety mieszkam w duzym mieście, a w najbliższej szkole zerowka jest np na 2 zmiany! Poza tym w okolicy mam kontakt z 4-5 klasistami z tej szkoly i jak widzę przy nich mojego synka... to serce mi zamiera:-(
Mój Michał zostaje po lekach w swojej klasie. Zmienia się tylko Pani. Wychowawczyni idzie do domu. Po jakimś czasie dochodzą jeszcze dwie klasy.... robi się mega żur... Wchodzę dosłownie na chwilę (czasem w ogóle, dam Michowi tylko znać przez okno, że jestem), bo panuje tam taki hałas, ze głowa mała... Gdy dzieci jest mniej to zostaje tylko jedna babeczka, wszystkie wtedy przechodzą do świetlicy. Czasem mają z Panią jakieś zajęcia (czytanie bajek), czasem też babka rozda chętnym zadania do rozwiązania typu znajdź różnice, znajdź ukryte przedmioty etc Acha, dodam jeszcze, ze zarówno w klasie jak i w świetlicy jest mnóstwo zabawek.
Bonitko i tego sie wlasnie obawiam. Jak w takim miejscu odnajdzie sie 6latek przyzwyczajony do spokoju i ladu w przedszkolu. I nie wyobrazam soiebie dziecka w szkole od 7 do 17:-(