Mój Michał zostaje po lekach w swojej klasie. Zmienia się tylko Pani. Wychowawczyni idzie do domu. Po jakimś czasie dochodzą jeszcze dwie klasy.... robi się mega żur... Wchodzę dosłownie na chwilę (czasem w ogóle, dam Michowi tylko znać przez okno, że jestem), bo panuje tam taki hałas, ze głowa mała... Gdy dzieci jest mniej to zostaje tylko jedna babeczka, wszystkie wtedy przechodzą do świetlicy. Czasem mają z Panią jakieś zajęcia (czytanie bajek), czasem też babka rozda chętnym zadania do rozwiązania typu znajdź różnice, znajdź ukryte przedmioty etc Acha, dodam jeszcze, ze zarówno w klasie jak i w świetlicy jest mnóstwo zabawek.
Bonitko i tego sie wlasnie obawiam. Jak w takim miejscu odnajdzie sie 6latek przyzwyczajony do spokoju i ladu w przedszkolu. I nie wyobrazam soiebie dziecka w szkole od 7 do 17:-( 2013-11-27 09:32 (edytowano 2013-11-27 09:48)
|
Czy świetlice są przechowalniami? To jedna z tych rzeczy, ktora budzi moje największe obawy, a mój 5 latek MUSI iść we wrześiu do szkoły. Jestem ciekawa Waszych opinii.
http://metromsn.gazeta.pl/Lifestyle/1,135320,15029583,Swietlica_nie_moze_byc_przechowalnia__Wiele_zalezy.html
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Hmm... trzeba byc dobrej myśli... bo cóż pozostaje? Może nie będzie tak źle... Mój jest od 8 do 13-16 (w zależności od tego czy ma po lekcjach jeszcze jakieś kółka na które chodzi albo od tego jak szybko z Dominikiem po niego wyjdę) Czasem też małż odbierze go szybciej. TAk to wygląda, bo jestem na wychowawczym.... ale gdybym nie była to często gęsto "wrzucany" byłby do szkoły o 6.30, a odbierany grubo po 16 (chyba, że małż miałby możliwość by go odebrać szybciej) Mimo, że nie zostaje w szkole bardzo długo to czasem mam wrażenie, że jest strasznie wymęczony... Zdarza się, że wspomni coś o tym, ze głowa go boli... mówi, że to od hałasu, który tam panuje...
katiuszka chyba nie chcesz żeby Twoje dziecko szło w wieku 6 lat do szkoły? ja też nie chce ale mój jest w pierwszego kwartału i ma przymus iść ale ja go tam jeszcze nie widze :(
U nas identycznie - MUSI:-(. Gdyby chciaz z tych 6-latkow tworzyli osobne klasy.. ale watpie. Maja tak naprawde to wszystko w d... I moj synek moze chodzic do klasy z dzieckiem ze stycznia 2007 (urodzony maj 2008) :-(((. Poza tym wymaga pomocy logopedy.
Mój Michał zostaje po lekach w swojej klasie. Zmienia się tylko Pani. Wychowawczyni idzie do domu. Po jakimś czasie dochodzą jeszcze dwie klasy.... robi się mega żur... Wchodzę dosłownie na chwilę (czasem w ogóle, dam Michowi tylko znać przez okno, że jestem), bo panuje tam taki hałas, ze głowa mała... Gdy dzieci jest mniej to zostaje tylko jedna babeczka, wszystkie wtedy przechodzą do świetlicy. Czasem mają z Panią jakieś zajęcia (czytanie bajek), czasem też babka rozda chętnym zadania do rozwiązania typu znajdź różnice, znajdź ukryte przedmioty etc Acha, dodam jeszcze, ze zarówno w klasie jak i w świetlicy jest mnóstwo zabawek.
Bonitko i tego sie wlasnie obawiam. Jak w takim miejscu odnajdzie sie 6latek przyzwyczajony do spokoju i ladu w przedszkolu. I nie wyobrazam soiebie dziecka w szkole od 7 do 17:-( katiuszka chyba nie chcesz żeby Twoje dziecko szło w wieku 6 lat do szkoły? ja też nie chce ale mój jest w pierwszego kwartału i ma przymus iść ale ja go tam jeszcze nie widze :(
Jusia, dodam, ze teraz w zerowce od wrzesnia juz 4 nieobecność ( w tym 2 razy antybiotyk) bo duzo choruje. Co bedzie w szkole - nie wiem....
Moja siostrzenica chodzi na świetlice i nie jest aż tak źle jak pisze w artykule. Wiele razy chodziłam po nią do szkoły i naprawde fajnie tam było. Na świetlice przypadają trzy klasy. Dużo rzeczy tam robią głównie plastycznych. Nie byłoby dnia żeby czegoś fajnego nie zrobili. Ja ogólnie dobre wrażenie miałam. I siostrzenica też lubi być na świetlicy. Gdyby było źle na pewno nie chciałaby tam zostawać.
Fliebe, a to małą czy duza miejscowość/ szkola? Mam wrażenie, ze im większa, tym gorzej jest.
Więc może i ja się wypowiem, jako że co nieco wiem na ten temat. Studiuję język angielski, mam też praktyki w szkole podstawowej. Kilkakrotnie uczestniczyłam w zajęciach świetlicowych. Momentami jest tam potworny zgiełk, ale czego się spodziewać po dwudziestce-trzydziestce dzieci skupionych na niewielkiej powierzchni? Mają dobrą opiekę, dobrych pedagogów, te kobiety od tego tam są. Zawsze pomocne, pomagają w odrabianiu prac domowych, odprowadzają dzieci na szkolną stołówkę, pomagają przy obsłudze komputera, wymyślają zajęcia, zabawy dla dzieci. Myślę, że świetlica jest dobrym rozwiązaniem. Nie tylko daje rodzicowi możliwość "odetchnięcia" od dziecka, zajęcia się własnymi sprawami, ale przede wszystkim pomaga w rozwoju psychospołecznym dzieci. Mogą spędzić czas z rówieśnikami, uzyskać pomoc w nauce, spędzić czas kreatywnie (organizowane są różne zajęcia pobudzające wyobraźnię dziecka, np. związane z tematyką świąteczną, wakacyjną- wycinanki, rebusy...).
Z tego co piszecie, to jest bardzo roznie. Juz wiem, ze wybiore sie kiedyś do szkol, ktore bierzemy pod uwagę dla synka i zobaczę rownież świetlicę. Mysle, ze wiele zalezy od samych nauczycieli, ale i od miejscowosci. W wielkich szkolach zwykle jest gorzej.
Moja 6latka uwielbia chodzić do świetlicy chociaż wcale nie musi bo zawsze ktoś po nią przychodzi do szkoły a poza tym ja narazie nie pracuję. Ona traktuje pobyt tam jako przedłużenie zajęć-odrabia zadanie domowe, bawi się z koleżankarmi, które mieszkają za daleko żeby widzialy się na podwórku. Chociaż ta świetlica u mojej Nadii w szkole jest nieduża to i tak dzieci lubią tam przychodzić. Wszystko zalezy od personelu i tego jak traktują dzieci. "Nasza" świetlica napewno nie moze byc nazwana przechowalnią chociaż w pewnym sensie pełni taką funkcję:)
Widzisz, bo pracują tam nauczyciele z prawdziwego zdarzenia. Wyposażenie też jest dość istotne. W wielu szkolach chyba jednak tak nie jest :-(