Dziś mam apogeum. Psychicznie siadłam. Dostałam telefon od dermatolog u której leczymy/obserwujemy duża narośl Dorotki na uchu. Trzeba wyciąć. Najlepiej chirurg plastyk bo to duża narośl na uchu i rośnie wciąż. Nie jest rakowa, ale stan zapalny ma cały czas a to niebezpiecznie. Ale nie o to chodzi. Dziewczyny, nie chce się napawać waszym nieszczęściem, ale nie raz lżej kiedy usłyszy się że ktoś też tyle przechodzi i daje radę. Jestem zmęczona. Mam wrażenie że miałyśmy już wszystko. Że moje życie to tylko lekarze zabiegi i badania :(( Ja miałam już łyżeczkowanie, poronienia swoją drogą, operację przepukliny, usuwanie narośli na głowie 2 razy, rehabilitację kręgosłupa, teraz czeka mnie operacja ręki, już nie mówiąc o badaniach które wciąż się nie koncza. Dorotka jako 1.5 roczne dziecko miała pod narkozą usuwana torbiel z policzka, teraz czeka ją ten zabieg. W pępku ma 2 przepukliny duże, też lekarze nas namawiają na wyciecie. Choć nic się nie dzieje z tym, ale paskudnie wygląda bo to takie 2 duże twarde kulki ciemne. Ciągle coś :( jak Dorka ok, to ja nie ok i tak na zmianę :( może mi się wydaje że to dużo. Jeśli tak postawcie mnie do pionu proszę. Jak to u was? Też tyle się dzieje? Jeśli tak to jak sobie radzicie psychicznie?
2018-02-16 14:52
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
To ja Ci opowiem moja super historie z kamieniem w nerce . Cała ciąże miałam kolki i zastój w nerce. Jak Cyska miała 4 miesiące pierwszy raz trafiłam do szpitala, znaleźli kamień 1,6cm ale wyszłam na drugi dzień bo małe dziecko w domu. Później jakoś się ratowałam kąpielami i ketonalem, czasem przyjeżdżało pogotowie . Któregoś razu miałam taki atak ze chodziłam po ścianach , przyjechał mój kolega ratownik , naszprycował mnie i wywiózł na szpital. Tam miałam mieć prosty, bezbolesny zabieg zakładania cewnika dj, takiego miedzy nerka a pęcherzem, po czym miałam mieć rozbity kamień. Zabieg trzyminutowy. Ja darlam się jak opętana, bolało jak diabli. Na drugi dzień mieli mnie puścić do domu, ale okazało się ze cewnik wypadł z nerki i musza go wyjąc i wsadzić jeszcze raz. Wpadłam w histerie :D ordynator obiecał zabieg pod narkoza . Okej ogarnęli mi to, na drugi dzień rtg, cewnik wypadł z nerki :D kolejny zabieg, puścili mnie do domu. Później miałam rozkruszanie i powrót na szpital. Okazało się, ze cewnik mi się cofnął i nie wystaje z moczowodu wiec musza mi ten moczowód naciąć żeby wyjąc cewnik. Okej, znowu narkoza , wybudziłam się zadowolona, ze wszystko okej i już się pozbyłam tego g... a tu przychodzi mój lekarz i mówi ze po nacięciu musieli mi znowu założyć cewnik, żeby mi moczowód nie zarósł .No fajnie , na drugi dzień rtg i co? I cewnik wypadł z nerki :D i od nowa . Później w szpitalu złapałam bakterie i miałam biegunkę życia . Nawet po wodzie leciałam do wc. Prawie wylądowałam na oddziale zakaźnym. Później zdiagnozowali u mnie migrenę z aurą. Przy ataku tracę wzrok i drętwieje mi pół twarzy. A i nie słyszę na jedno ucho wtedy. Kręgosłup mam jeszcze rozwalony. Lepiej ? :D
Kurcze, współczuję- a wyglądasz jak okaz zdrowia :)