2015-06-22 23:09
|
Najmniejszy, uratowany w Polsce wcześniak, urodzony w styczniu, w Krakowie wyszedł dzisiaj do domu. W chwili urodzenia ważył 390 gram.
http://wiadomosci.onet.pl/krakow/krakow-390-gramow-wazyl-najmniejszy-uratowany-wczesniak-w-polsce/1c3wgx
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Najlepsza odpowiedź!
Odpowiedzi
Kiedyś pisałam owcześniaku z Francj , jego rodzice nie zdecydowali się na ratowanie go , z tym że on miał jeszcze wylew krwi do mózgu ......
A ja mam mieszane uczucia jak słysze o takich przypadkach , lekarze raduja sie że byli tacy dobrzy nikt nie mówi o powikłaniach wcześniactwa , uposledzeniu , porażeniu mózgowym dzieciecym,ślepocie itd. Zastanwiam sie w takich przypadkach gdzie zaczyna sie zabawa w pana boga prze lekarzy i czy przypadkiem natura sama z siebie nie wie lepiej co robi .....
no tak z tymże w świetle artykułu - na ile można polegać na rzetelności dziennikarzy onetu - na tę chwilę jest dobrze, nie oddycha za dziecko żadna aparatura, jego mózg żyje, serce bije - jakby zanegować sens ratowania tego życia, to może cała medycyna jest "zabawą w Pana Boga"? skoro o wszystkich ma decydować natura? Po co np robić cc w trakcie komplikacji porodu sn kiedy tętno spada, może lepiej niech zdecyduje natura. bo a nuż mózg już się zdążył niedotelnić na tyle że dziecko będzie upośledzone? Uważam że uporczywe ratowanie życia jest złe, ale rozumiem przez to podtrzymywanie za wszelką cenę fizycznych funkcji życiowych przez aparaturę. Masz rację że wcześniactwo to ryzyko poważnych powikłań, ale tego się nie wiem w momencie ratowania takiego dziecka, nie wie tego matka i jak ma ocenić czy ratować jej dziecko czy nie? Dla świadków Jehowy "zabawą w Pana Boga" jest przetaczanie krwi - też kwestia bardzo dyskusyjna Ja jestem wcześniakiem, żyję pewnie dzięki temu że lekarz słuchając tętna przez stetoskop uznał ze jest niskie i że najpewniej jestem mocno owinięta pępowiną. W okolicach 7 m-ca (dokładnie nie wiem bo mama nigdy się tygodniami nie posługiwała, wiem tylko że miałam się urodzić w styczniu 1984 roku) podjęli szybką decyzję o cc i dzięki temu jestem...byłam rzeczywiście owinięta pępowiną przez 1,5 m-ca leżałam w inkubatorze. Czy dostawałam leki na rozwój płuc np nie wiem ale możliwe. Możliwe że jestem tzw skrajnym wcześniakiem sprzed 32 tc, choć w porównaniu do Ksawerego byłam gigant. Widzieć widzę ale prawdopodobnie z racji wcześniactwa mam bardzo nietypową budowę tarczy oka.... Moja mama bezpośrednio przede mną straciła 2 synów, w tym 1 wcześniaka którego w innym szpitalu nie uratowali. Mnie chcieli bardzo uratować.
Gdyby zdać się tylko na naturę myślę że dziś by mnie nie było, że tak w sentymentalno - osobistym tonie podsumuję...
Naprawde super ze Cie urawtowano ale widze róznice miedzy wczesniakiem z 25 tygodnia a 32 ..... W takich przypadkach każdy tydzien ciąży jest na wage złota i zdrowia dziecka ...
Nie chciałam cie urazic tylko pisze o niestty suchych faktach i jak to może być .... wiekszosc z was słodko pierdzacym tonem stwierdziło jakie to świetne a niekoniecznie to tak świetnie musi sie zakonczyc .... Mam nadzieje że ten chłopczyk bedzie w 100 % sprawny i zdrowy , fizycznie i iintelektualnie .... teraz dopiero rodzice zostana wystawieni na próbe z rehabilitacją itd.
A ja mam mieszane uczucia jak słysze o takich przypadkach , lekarze raduja sie że byli tacy dobrzy nikt nie mówi o powikłaniach wcześniactwa , uposledzeniu , porażeniu mózgowym dzieciecym,ślepocie itd. Zastanwiam sie w takich przypadkach gdzie zaczyna sie zabawa w pana boga prze lekarzy i czy przypadkiem natura sama z siebie nie wie lepiej co robi .....
no tak z tymże w świetle artykułu - na ile można polegać na rzetelności dziennikarzy onetu - na tę chwilę jest dobrze, nie oddycha za dziecko żadna aparatura, jego mózg żyje, serce bije - jakby zanegować sens ratowania tego życia, to może cała medycyna jest "zabawą w Pana Boga"? skoro o wszystkich ma decydować natura? Po co np robić cc w trakcie komplikacji porodu sn kiedy tętno spada, może lepiej niech zdecyduje natura. bo a nuż mózg już się zdążył niedotelnić na tyle że dziecko będzie upośledzone? Uważam że uporczywe ratowanie życia jest złe, ale rozumiem przez to podtrzymywanie za wszelką cenę fizycznych funkcji życiowych przez aparaturę. Masz rację że wcześniactwo to ryzyko poważnych powikłań, ale tego się nie wiem w momencie ratowania takiego dziecka, nie wie tego matka i jak ma ocenić czy ratować jej dziecko czy nie? Dla świadków Jehowy "zabawą w Pana Boga" jest przetaczanie krwi - też kwestia bardzo dyskusyjna Ja jestem wcześniakiem, żyję pewnie dzięki temu że lekarz słuchając tętna przez stetoskop uznał ze jest niskie i że najpewniej jestem mocno owinięta pępowiną. W okolicach 7 m-ca (dokładnie nie wiem bo mama nigdy się tygodniami nie posługiwała, wiem tylko że miałam się urodzić w styczniu 1984 roku) podjęli szybką decyzję o cc i dzięki temu jestem...byłam rzeczywiście owinięta pępowiną przez 1,5 m-ca leżałam w inkubatorze. Czy dostawałam leki na rozwój płuc np nie wiem ale możliwe. Możliwe że jestem tzw skrajnym wcześniakiem sprzed 32 tc, choć w porównaniu do Ksawerego byłam gigant. Widzieć widzę ale prawdopodobnie z racji wcześniactwa mam bardzo nietypową budowę tarczy oka.... Moja mama bezpośrednio przede mną straciła 2 synów, w tym 1 wcześniaka którego w innym szpitalu nie uratowali. Mnie chcieli bardzo uratować.
Gdyby zdać się tylko na naturę myślę że dziś by mnie nie było, że tak w sentymentalno - osobistym tonie podsumuję...
Naprawde super ze Cie urawtowano ale widze róznice miedzy wczesniakiem z 25 tygodnia a 32 ..... W takich przypadkach każdy tydzien ciąży jest na wage złota i zdrowia dziecka ...
Nie chciałam cie urazic tylko pisze o niestty suchych faktach i jak to może być .... wiekszosc z was słodko pierdzacym tonem stwierdziło jakie to świetne a niekoniecznie to tak świetnie musi sie zakonczyc .... Mam nadzieje że ten chłopczyk bedzie w 100 % sprawny i zdrowy , fizycznie i iintelektualnie .... teraz dopiero rodzice zostana wystawieni na próbe z rehabilitacją itd.
Kamilko cieszę się, że jesteś z nami.
Roślina czyli uważasz, że takich maluchów nie powinno się ratować. Uważasz, że lekarz powinien machnąć ręką i powiedzieć sorry ale te dziecko może mieć problemy ze zdrowiem i dać mu umrzeć?
Chyba nie zrozumiałaś wypowiedzi Rośliny. Co rozumiesz przez 'takie dzieci' ? Ja osobiscie uważam, ze to bardzo indywidualna sprawa. Wszystko zalezy od stanu zdrowia KONKRETNEGO maluszka, Rokowania lekarzy moga byc przeciez bardzo rózne.