Dodajmy przy tym czy mieszkacie w bloku czy moze macie swoj som bo to tez ma znaczenie w ilosci i rozplanowaniu obowiazkow przydomowych ;)
Ja jak sobie o tym mysle czasami to wydaje mi sie, ze caly swiat mam na glowie, jest tego naprwde ogrom. Moj 5 dni w trasie.. Wszystko zalatwiam ja. On ma tylko zadania typowo robocze jak zepsuje sie auto, kran, trzeba zrobic piaskownice dzieciom czy cos takiego.. Wymienic deski w hustawce..
Rachunki, lekarze tescia, terminy, zakupy, choroby dzieci, pranie, sprzatanie, ogarninie zawartosci szafek kazdej jednostki, gotowanie z mysla o lazdym, oszczedzanie, urzadzanie domu, ogrodu, dbanie o dzieci, organizacja czasu, przygotowanie go do kazdej kolejnej trasy, zaspokajanie potrzeb wszystkich, biblioteki nie biblioteki, gazety, rzeczy dla dzieci, a teraz jeszcze na nowo treningib bo wiadome mezowi i sobie trzeba siw podobac.. Czasami przez to chyba jestem taka nerwowa. Albo przez moje pms..
Odpowiedzi
Ja zajmuję się domem i dzieckiem. Zakupy, obiady zawsze szykuję dla nas plus tak, żeby było dla męża do pracy, pranie(nienawidze składania prania suchego), sprzątanie, lekarze itp.
Rachunkami, polisami,bankami,urzędami i planowaniem budżetu zajmuję się ja. Pilnuję terminów, dat itp. Też planuję wolny czas, pomagam dużo siostrze, która mieszka dwie ulice dalej przy niemowlaku:)
Mąż dużo pracuje, czasami 6 dni w tygodniu w tym 5 po 13 godzin i 6 idzie na 24 godziny, codziennie (wtedy kiedy jest w domu na noc) usypia i myje Hanię. Czasami robi kolację, wstawia pranie, gotuje obiad jak ma wolną niedzielę czy sobotę, coś ponaprawia, pomoze mi w porzadkach w pawlaczach itp. Teraz kiedy wraca dużo mi pomaga, bo padam na twarz wieczorami mimo, że staram się jak mogę trzymać pion :) Często w weekendy zabiera Hanię na spacery, żebym mogła na spokojnie ogarnąc i to dla mnie największa pomoc, ta godzina-dwie spokoju :D
W weekendy i wieczorami ja sie małym zajmuje bo jego nie ma- pracuje 1 dzień w każdy weekend, pozostaly dzien weekendu on sie więcej dzieckiem zajmuje, żebym miala przynajmniej jeden dzień "dla siebie" (to za duzo powiedziane)
Ale tak czy siak mamy za duzo obowiązkow zwiazanych z praca, obywdwoje jestesmy przemęczeni, obowiazki domowe to prawie relaks...(chcialabym miec na nie czas)
Nie wyobrazam sobi ze faceta nie ma w domu przez caly tydzień, to nie jest dla mnie normalne życie, zwłaszcza jesli do ogarnięcia jest dom i zagroda jak u was.
Ja
Piore , sprzątam myje naczynia , prasuje ,czasem gotuje , piekę , kapie dziecko , czasem wyrwe chwasty, myje okna
On
Myje okna , sprząta , gotuje , piecze , wiesza firany , kosi trawnik , naprawia to co jest do naprawienia , zajmuje
się rachunkami , myje naczynia ,
Ogólnie każdy robi wszystko w zależności jak mamy czas jedynie czego nie robi P. To nie pierze . Ja mu nic nie prasuje jak chce mieć koszule wyprawiają sam sobie prasuje . Ja jak bym miała wszystko robić to bym nie miała czasu dla siebie , a ja muszę mieć co dziennie co najmniej 30 minut dla siebie . Mamy jedni dziecko i obydwoje pracujemy . Wstajemy na zmianę do dziecka choć w nocy juz rzadko wstaje . Rano jak mamy wolne jeden dzień wstaje on z nim jak śpię do 10 na drugi dzień ja wstaje a on śpi . P. Pracuje średnio 60 godzin tyg a czasem i więcej tez jedziemy czasem w trasy . Wyjeżdża w niedziele wraca we wtorekgdzie jechał 14 godzin śpi parę godzin i np robi obiad bo ja jestem w pracy .
Do tego z nikąd żadnej pomocy nie mieszkamy w Polsce.
Pranie, gotowanie, sprzątnie, zakupy, lekarze, dom, podwórko, auto.
Mój do niedawna pracował w Nl, więc do moich obowiązków należało WSZYSTKO włącznie z tankowaniem paliwa, ładowaniem akumulatora, dolewaniem płynów i ew. jazdą po mechanikach. A, że remontujemy dom, więc musiałam zatrudnić ekipę, pilnować roboty, objeździłam całe miasto bo wybierałam polbruk, tynk, farby itd. Teraz majster sam wszystko przywozi, ja tylko wybieram, ale poprzednim razem jak czegoś zabrakło to musiałam jechać do sklepu i przywieźć np. 2 worki cementu...
Od miesiąca mój pracuje w Pl i miałam nadzieję, że będzie lżej, a się okazało, że mam przez to jeszcze mniej czasu dla siebie, bo dotychczas gotowałam tylko dla dzieciaków większe porcje i mroziłam (jakies zupki mało doprawione, których ja nie jadam) albo jedli u mojej mamy (mieszka na dole i codziennie gotuje ) a sama zjadałam coś na szybko,a teraz muszę gotować obiady, bo po 10 godz. w robocie wypada dać chłopu coś do zjedzenia.
Odeszło mi za to teraz dbanie o to co na zewnątrz - trawa, zamiatanie podwórka, wynoszenie śmieci, wystawianie śmietników, porządek w garażu - tym zajmuje się mąż;-)