Dziewczyny,pomóżcie.Moja przyjaciółka,która jest mi jak siostra zaszła w drugą ciążę.Z pierwszą nie miała kłopotów ale podczas drugiej wykryto u niej tarczyce.Wszystko było ok do wczoraj.Podczas badania usg lekarz powiedział,że maleństwo nie ma w ogóle wód płodowych i,praktycznie ma 1%na przeżycie a żadnych szans na to,że będzie zdrowe.Zasugerowali usunięcie płodu w obawie o jej życie(ponieważ nie mogą unormować jej za nic w świecie hormonów)Najgorsze jest to,że płód nie dość,że jest tak bardzo wyczekiwaną przez nią córeczką to wciąż bije mu serduszko!!!Przyjaciółka jest już w 20 tyg ciąży i jutro ma sie wstawić na wywołaniu porodu bo usunięcie mechaniczne nie wchodzi w grę.Nie wiem co mam robić.Przepłakałam cała noc,nie zmrózyłam oka.Dziś rano zadzwoniła i poprosiła,żebym uszyła jej 2 szarfy żałobne-bo chce ochrzcić i pochować maleństwo.Powiedzcie jak moge jej jeszcze pomóc oprócz namawiania jej na rozmowe z psychologiem i byciem blisko niej.Jak jej tłumaczyć,że musi się z tym pogodzić?
Odpowiedzi
Nie wiem, jeśli chce chore dziecko, niech nie idzie na wywołanie porodu. To jej decyzja. Ale z tego co piszesz, ona już zadecydowała. Więc sama musi się z tym przegryźć, Ty jej nie pomożesz w żaden sposób.
Dochodzi kwestia jej zdrowia. Zapomniałam. Więc to praktycznie sytuacja bez wyjścia. Przykre. Nic nie mów, tylko bądź przy niej. W ten sposób na pewno bardziej jej pomożesz niż plotąc "głupoty" na pocieszenie.