Jak pomóc przyjaciółce która straciła dziecko? monica |
2011-04-05 12:33
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Dziewczyny,pomóżcie.Moja przyjaciółka,która jest mi jak siostra zaszła w drugą ciążę.Z pierwszą nie miała kłopotów ale podczas drugiej wykryto u niej tarczyce.Wszystko było ok do wczoraj.Podczas badania usg lekarz powiedział,że maleństwo nie ma w ogóle wód płodowych i,praktycznie ma 1%na przeżycie a żadnych szans na to,że będzie zdrowe.Zasugerowali usunięcie płodu w obawie o jej życie(ponieważ nie mogą unormować jej za nic w świecie hormonów)Najgorsze jest to,że płód nie dość,że jest tak bardzo wyczekiwaną przez nią córeczką to wciąż bije mu serduszko!!!Przyjaciółka jest już w 20 tyg ciąży i jutro ma sie wstawić na wywołaniu porodu bo usunięcie mechaniczne nie wchodzi w grę.Nie wiem co mam robić.Przepłakałam cała noc,nie zmrózyłam oka.Dziś rano zadzwoniła i poprosiła,żebym uszyła jej 2 szarfy żałobne-bo chce ochrzcić i pochować maleństwo.Powiedzcie jak moge jej jeszcze pomóc oprócz namawiania jej na rozmowe z psychologiem i byciem blisko niej.Jak jej tłumaczyć,że musi się z tym pogodzić?

TAGI

jak

  

która

  

pomóc

  

przyjaciółce

  

straciła

  

11

Odpowiedzi

(2011-04-05 12:50:49) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
fantasmagoria
14 lat temu moja siostra urodziła martwe dziecko. Ciążą była prawidłowa, urodziła w 40 tygodniu, mimo to jej córeczka urodziła się martwa, nawet nie zapłakała. Minęło już tyle lat, a ja pisząc to płaczę jakby to było wczoraj. Pamiętam jak mój szwagier, bardzo twardy facet wył w szpitalu jak małe dziecko. I wiesz co, uważam, że nie da się z tym nic zrobić. Rodzice muszą opłakać swoje dziecko, pochować je i przeżyć tę tragedię po swojemu. Moja siostra po latach powiedziała nam, że była niezmiernie wdzięczna, że nikt jej wtedy nie pocieszał na siłę, nie opowiadał bzdur o kolejnym dziecku, nie dawał dobrych rad. Powiedziała, że pomógł jej wtedy tylko czas i to że mogła swoją żałobę przeżyć po swojemu i w swoim tempie. Oczywiście byliśmy wtedy na każde jej skinienie, ale nikt się nie narzucał.
(2011-04-05 12:54:17) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
konkasia
czytajac to plakalam ,nie moglam sie powstrzymac .... wspolczuje jej bardzo.... mysle ze tylko czas moze zaleczyc rany...i przede wszystkim trzeba sie wyplakac..
(2011-04-05 13:01:11) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
veronika
Na to potrzeba chyba tylko czasu...tylko to może pomóc na ten ból, który zna tylko matka tracąca dziecko. Możesz być przy niej - samo to na pewno pomoże. Czasem słowa są zbędne...ważne żeby taka osoba nie byla pozostawiona sama sobie...pozdrawiam
(2011-04-05 13:02:36) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ma1
jak pisze poprzedniczka i zgadzam się z tym,bo czasami trudno jest cokolwiek zrobic.są różni ludzie,jedni potrzebują opieki innych,potrzebują byc z innymi,rozmawiac wciąż o tym nieszczęściu...ale są tacy co swój ból muszą przeżyc sami i w ciszy.moja szwagierka niedawno straciła dziecko w 11tc.była to jej 3 ciażą,1 pozamaciczna,2 biochemiczna i 3 z odklejeniem kosmówki.stara sie już 3 lata.i jak dowiedzieliśmy się o obumarciu płodu-napisaliśmy tylko smsa-jesteśmy z Wami,kochamy Was...ona należy do takich osób,które nie chca litosci,pocieszania,wrecz ja to denerwuje i stroni jak najdalej od takich osób.wiem,że jest na jakimś forum i pisze z kobietami ,które przechodzą przez to samo...z nami nie chce o tym rozmawiac bo twierdzi,ze jej nie zrozumiemy,bo my mamy dziecko...
(2011-04-05 14:22:22) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
sea29
nie da się jednoznacznie wytłumaczyc...czasami lepiej byc blisko i nie pocieszac...bo takie pocieszanie działa w druga strone...poprostu badz przy niej....ona sama sie przyzwyczai do tej mysli...bo zapomniec...smierci dziecka...nie da sie....
(2011-04-05 14:24:31) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
tera
To jest bardzo trudna sytuacja nawet jak się o takim czymś słyszy. Czytając to automatycznie zastanowiłam się jak ja postąpiłabym w sytuacji takiej matki i jak takiej osobie pomóc, ale istotnie zrobić to nie wiele można. Przede wszystkim być i choćby pomilczeć. Ja bym nawet za bardzo nie namawiała na psychologa (zaproponować owszem, ale nie namawiać- do tego trzeba dojrzeć)i dać czas. Jak tu już napisano Rodzice muszą opłakać swoje dziecko.
(2011-04-05 14:43:31 - edytowano 2011-04-05 14:45:55) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
izzi
Nie da się pocieszyć kobiety w takiej sytuacji. Co gorsza, nie straciła dziecka, mała jeszcze żyje, a lekarze każą ją zabić. To musi być potworny ból.
Nie wiem, jeśli chce chore dziecko, niech nie idzie na wywołanie porodu. To jej decyzja. Ale z tego co piszesz, ona już zadecydowała. Więc sama musi się z tym przegryźć, Ty jej nie pomożesz w żaden sposób.

Dochodzi kwestia jej zdrowia. Zapomniałam. Więc to praktycznie sytuacja bez wyjścia. Przykre. Nic nie mów, tylko bądź przy niej. W ten sposób na pewno bardziej jej pomożesz niż plotąc "głupoty" na pocieszenie.
(2011-04-05 16:26:27) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
justyna8411
Moja siostra również urodziła w 40 tygodniu martwe dzieciątko,Mała zmarła przy porodzie,nic wcześniej nie wskazywało na jakieś problemy,ale niestety stało się:((Jedyne co możesz to być przy niej kiedy będzie Cię potrzebowała,wysłuchać,popłakać z nią,jak dziewczyny pisały to żadne słowa nie ukoją jej bólu i po prostu musi przeżyć żałobę po swojemu,a Ty kochana pokaż jej że zawsze jesteś dla niej,bardzo mi przykro,życie jest takie niesprawiedliwe:((((((
(2011-04-05 18:48:19) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maga106
Kiedy ja straciłam swojego pierwszego Synka nie było na świecie nic co mogłoby mi ulżyć w bólu.I do dziś nie ma, bo on nadal trwa tylko może już nie jest tak silny jak wtedy.Nie ma żadnych słów pocieszenia dla matki,która trzymała w ramionach ciałko swojego zmarłego dziecka dlatego nie mów nic tylko bądź przy niej, odciąż w praktycznych sprawach, zrób zakupy, załatw coś za nią - to wszystko co możesz zrobić moim zdaniem.Z resztą musi poradzić sobie sama, to trudne ale trzeba to znieść.
(2011-04-05 20:24:25) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
monica
Dziękuję dziewczyny za rady.Dały mi do myślenia i teraz wiem jak mam się zachować.Zaproponowałam jej ze zostanę jutro z jej 2 letnim synkiem gdy pójdzie do szpitala i zaznaczyłam,że bardzo ją kocham i,że może zawsze na mnie liczyć...świat jest taki niesprawiedliwy:((

Podobne pytania