- Marcin! nie wolno, no no!
mały ogląda sie na mnie, wystraszony, nie ciągnie, ale kabla nie wypuszcza
- puść! nie wolno!
on ma to w dupie więc podchodzę i wyciagam mu kabel z rączki.
inna sytuacja:
Marcin podchodzi do telewizora, wyciaga rękę do kabla, ale nie chwyta, ogląda się na mnie
- eeej!! no no! mówiłam że nie wolno będę na Ciebie zła...
mały w ryk. mówię mu, że nie może bawić się kablem, ze ma tu swoje zabawki. po chwili się uspokaja. drze się masakrycznie, jak coś weźmie do buzi z podłogi i chcę mu to wyciągnąć.
nie przytulam go, bo nie chcę, zeby mu się mieszało - tu mama krzyczy i jest niemiła, ja w płacz, o, działa, mama mnie przytula.
wiesz, zrobił coś złego a potem jest przytulenie. ja przytulam go gdy płacze, gdy sobie krzywdę zrobi, staram się nie reagować na jego fochy.
u mnie jest masakra z gryzieniem naszych palców. na początku pomaga jak proszę, "Marcin, nie gryź, to boli, będę płakać". mały gryzie ale lekko, w pewnej chwili nie wytrzymuje i gryzie mocno, ja udaję że płaczę, i Marcin patrzy na mnie i też się rozpłakuje. czasem uprzedzam go, ze mu oddam i też go ugryzę. gryzę go lekko w palec, on "aaał", mina w podkówkę. ale nic sobie z tego nie robi.
tego gryzienia i szczypania się boję, bo koleżanki synek 3-lata, też gryzł i szczypał, i w przedszkolu jest z nim problem, bo dzieci atakuje. przedszkolanki powiedziały że to jego sposób na rozładowanie napięcia.