2015-12-20 22:16
|
Spowodowany rutyną i ciągłymi nagonkami na partnerkę, a to że plama na podłodze jakaś jest itd.
Rozmowy nie pomagają po zawsze kończy się teściową. Trzeba ją lubi to jest warunek zmiany partnera, męża.
A co jeśli wyrządziła Nam tyle krzywdy, że na jej widok, aż trzęsą Nam się ręce? Rozumiem matka, matką, ale nikt nie karzę mężowi lubić moich rodziców, więc niech nie zmusza mnie.
Nie wiem już co robił. Załamka
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
A co do plamy,jakby mi tak powiedział,to bym wzięła i wylała coś żeby była większa plama,musisz się postawić. Jak mojej koleżanki mąż,kiedy się na nią wkurzał to ostentacyjne nie jadł obiadu przez nią przyszykowanego,to kiedyś spuściła w ubikacji cały jego obiad przed pracą,to teraz już nie wybrzydza. Postaw się,dasz radę
Bo wydaje mi się, że nie. I to nie tyle rutyna wkradła się w Wasz związek co po poprostu wypalanie miłości. U nas jest podobnie.
I z każdym dniem widzę, że poporostu P. na nas nie zależy. Z wszystkimi problemami, pytaniami, kompletnie z wszystkim biega do swoich rodziców. Mnie już na samym koncu jak się mi się będzie chciało to zapyta mnie o zdanie.
Moje zdanie jest takie, że jak chłop kocha naprawda to powinien stać po stronie swojej nowej rodziny (żony, partnerki, dzieci) Jeżeli tak nie jest to nie zależy mu na tyle....:( :(
a moze jakbyscie sie spakowali na troche i wyjechali moze by zatesknil. jak nie pomagaja rozmowy to trzeba dzialac .. wiem z enie jest łatwo ale warto cos zrobic by sprobowac zawalczyc
Przypuszczam, że to by pomogło tylko na chwile.
A ja zadam Ci pytanie: Czy mąż Cię kocha i zależy mu na Was?
Bo wydaje mi się, że nie. I to nie tyle rutyna wkradła się w Wasz związek co po poprostu wypalanie miłości. U nas jest podobnie.
I z każdym dniem widzę, że poporostu P. na nas nie zależy. Z wszystkimi problemami, pytaniami, kompletnie z wszystkim biega do swoich rodziców. Mnie już na samym koncu jak się mi się będzie chciało to zapyta mnie o zdanie.
Moje zdanie jest takie, że jak chłop kocha naprawda to powinien stać po stronie swojej nowej rodziny (żony, partnerki, dzieci) Jeżeli tak nie jest to nie zależy mu na tyle....:( :(
To nie jest tak, że on mnie nie kocha. Dopóki teściowa się nie odzywa (np. 3 miesiące potrafi mieć Nas w dupie) to jest dobrze. Może nie ma fajerwerków, ale widzę, że mu zależy. Jak się teściowa zaczyna odzywać to mam wrażenie, że ktoś się wpycha z kopytami do Nas. Taki przykład ostatnio: Dzwoniła do mnie, a ja nie odebrałam, bo coś tam robiłam, to zadzwoniła to męża, żeby się poskarżyć, że ja nie odbieram. Ona dobrze wie, że ze mną nie ma co zadzierać jeśli chodzi o sprzeczki, kłótnie, bo ja się nie dam. To zaczęła wkraczać na drugi front. Od początku Naszego małżeństwa się wtrąca. Cały czas próbuje pokazać mężowi jakie to wredne babsko, ale zawsze go przekabaci. Co jest najlepsze on ma dwóch braci, którzy mają jej już po dziurki w nosie i starszy brat też próbował z mężem rozmawiać,ale ten dalej swoje. Ja już myślałam nawet o terapii, bo on ma klapki na oczach. Bo wydaje mi się, że nie. I to nie tyle rutyna wkradła się w Wasz związek co po poprostu wypalanie miłości. U nas jest podobnie.
I z każdym dniem widzę, że poporostu P. na nas nie zależy. Z wszystkimi problemami, pytaniami, kompletnie z wszystkim biega do swoich rodziców. Mnie już na samym koncu jak się mi się będzie chciało to zapyta mnie o zdanie.
Moje zdanie jest takie, że jak chłop kocha naprawda to powinien stać po stronie swojej nowej rodziny (żony, partnerki, dzieci) Jeżeli tak nie jest to nie zależy mu na tyle....:( :(
Wyprowadzić się nie wyprowadzę, bo to on mieszka u mnie no i dzieci bym nie zostawiła.
To może spakuj go to co najpotrzebniejsze, wystaw walizki przed dom i niech jedzie do mamusi i przemyśli to co robi. Bo tak nie można żyć.
dokładnie,jak mu tak mamusia pasuje,to niech sobie zamieszkają jakiś czas razem ,może przejrzy na oczy, a nie wymagać od Ciebie sympatii,na sympatie i szacunek trzeba sobie zasłużyć