Dziewczyny,
mam do Was pytanie odnośnie zachowania Tomka. Generalnie Młody jest takim troche "dzikim" dzieckiem, nie poleci do kazdego, trzyma sie rodziców (głównie mnie, przechodziliśmy ostro lęk separacyjny, do dziś jeszcze ma momenty) itd. Był problem, żeby został z tatą nawet, ale ostatnio to się zmieniło. Jak idą na spacer, mogą iść na caluteńki dzień i jest wsio ok. Ale... Mąż zabrał młodego z 2 miesiące temu do swojego rodzinnego miasta i swoich rodziców (140 km od nas) żeby ja mogła odpocząć. I tak do 14-15 było spoko, potem młody zaczął ryczeć i tak ryczał, męża nie odstępował na krok, babci nie pozwolił się wziąć na ręce (z resztą rzadko jej pozwala, nie wiem o co kaman, może za rzadko ją widuje - do mojej mamy się garnie, ale ona jest na miejscu), jak mąż wyszedł do łazienki była histeria. W drodze powrotnej do domu spał w aucie, no i w domu już było ok. Sytuacja powtórzyła się też w tym tygodniu, gdy znów mąż zabrał małego do swoich rodziców. Znów nie dał się babci wziąć, trzymał się taty, a po południu zaczął ryczeć i nawet u męża się nie uspakajał za bardzo. Obudził się w połowie drogi powrotnej, wesoły, wieczorem w domu już wsio ok. Mąż twierdzi, że on się nagle orientuje po południu, że za długo mnie nie ma i dlatego tak jest. Ale jak idzie z nim na spacer, od 10 do 18 np. to młody nawet nie jęknie i cały dzień jest ok. Myślicie że to możliwe, że jak jest u teściów, to wie, że pojechał daleko i dlatego tam wyje a na spacerze nie? No i druga sprawa, że trzeba coś z tym zrobić, 14 lipca wracam do pracy, mlody bedzie 3 dni w tygodniu z tatą, a potem od wrześnie pójdzie do żłobka (o ile się gdzieś dostanie ale to inna inszość). Czy on z tego wyrośnie? Z tego 'wiszenia' na mnie? Czy da się kiedyś przytulic tesciowej i nie bedzie wył jak tata go tam zabierze? Nie chce, żeby był takim "synusiem mamusi" :(
Sorki jeśli jest to opisane niejasno i chaotycznie. Będę wdzięczna jeśli podzielicie się doświadczeniami - o ile któraś takie ma, bo na około widzę dzieci dające się przytulić każdemu i nie wiszące na mamie :(
Odpowiedzi
Moja od 4 miesiąca do 12 w sumie (!) histerycznie płakała na widok..kogokolwiek, a w szczególności mojego ojczyma :P
Na prawdę nie można było nigdzie z Nią iśc, niczego zrobic. Doszło do tego, że jak ktoś chciał się spotkac, to tylko u nas, bo w obcym miejscu było tylko gorzej i to chwilkę posiedzieli i szli, bo co tu robic, jak dziecko dzio płacze :P No i na spacerze zdarzyło się, że bała się nawet przechodniów..
I tylko "mama i mama" ciągle i zawsze. W pewnym momencie (10-11 miesiąc) było to miejscami męczące, bo ja nie mogłam iśc nawet do toalety, bo bardzo płakała nawet zostając z tatusiem..
Cycek, jako jedyny jeszcze jakoś Ją czasami uspokajał.
Wszyscy mówili "idź, na siłę, przyzwyczai się", ale potrafiła po godzinie się nie przyzwyczaic, tylko nadal moocno płakac, jak już musieliśmy czy chcieliśmy gdzieś wyjśc.. Ciężko było i Jej i nam, mi szczególnie, bo mimo wszystko bardzo mi było Jej szkoda i nie chciałam Jej narażac na tego typu ekscesy :P
Dlatego nei było mowy o wyjściu Jej samej do kogoś, zostawieniu gdzieśitp i to dłuuugi czas.
Czasami tak tylko się zdarzyło, że jakoś po jakimś czasie u kogoś lub z kimś dało się Ją uspokoic, zabawic i chwilę cicho posiedziała, ale nigdy nie pokazywała tego, jak jest na prawdę fajna ;)
Od 13 meisiaca zaczęła byc rozsądniejsza, powolusiu ta tendencja spafdała, może około 2 miesięcy i już w 15miesiacu, jak zaczęła chodzic, to i zmądrzała ;D
Ale miała nadal takie swoje osoby, w sumie to główmie tego dziadka, lub miejsca, których się bała i już i płakała tam w wniebogłosy, nawet jak byłam obok, nic nie pomagaalo :(
A już nie było mowy o wzieęciu Jej na ręce przez kolgokolwiek przez ten cały czas..
A więc od 15miesiąca to się zaczeło przeradzac w taki typowy wstyd i dystans. Każdy wiedział, żeby od razu się na Nią nie rzucac, jak przychodzą, tylko dac Jej czas, a Ona i tak wtulała się we mnie lub chowała za moją nogą, ale już bacznie obserwowała co kto robi.
No i z czasem zaczęła się coraz bardziej zachowywac normalnie, tak jak zawsze w domu, kiedy jest tylko z nami. Zaczęła lubic ludzi, interesowac się wszystkim, czasem na placu zabaw kogoś nawet zaczepiac sama z siebie akbio w sklepie ;)
A dziadek? Dopiero od trzech miesięcy częściej do niego jeźdźi i chętnie bawi właśnie z nim ;) nawet na chwilkę Ją samą z moimi rodzicami zostawiamy ;)
Wiesz, moim zdaniem dzieci są po pierwsze różne, po drugie inaczej się rozwijają, czego innego potrzebują, co innego ich denerwuje lub napawa strachem (albo ktoś właśnie ;)) i w innym okresie ich rozwoju.
Minie z czasem. Tzn, tak było u nas ;)