Nastolatka w ciąży-naprawdę koniec? ewakamila95 |
2012-06-10 22:00
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

wiecie nie uważam osobiście żebym miała zmarnowane życie, bynajmniej, uważam że za kilka lat rozpoczynając pracę zawodową będę startowała z lepszej pozycji, będe miała odchowane dziecko w wieku przedszkolnym i nadal będę młoda, sprawna etc (bez obrazy dla was oczywiście, bo nic nie sugeruje ;]) ale ja mam oczywiście trochę lepiej bo mogę powierzyć dziecko rodzicom na czas szkoły i nauki, moje ambicję i pasja pozwalają mi na robienie czegoś co kocham nawet jeśli nie będę miała dobrej szkoły ponieważ moim marzeniem jest jakże przyziemnie, otworzyć własną cukiernio-kawiarenkę lub coś w tym guście, a jak wy myślicie? czy zajście w ciąże w wieku nastu lat to koniec życia? zapraszam do dyskusji :)

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

24

Odpowiedzi

(2012-06-10 22:34:02) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewakamila95
"ale ja mam oczywiście trochę lepiej bo mogę powierzyć dziecko rodzicom na czas szkoły i nauki"

No właśnie. Pewnie, że Ci łatwiej jak odpowiedzialność spada na Twoich rodziców.
Nie po to się robi dziecko, żeby wychowywali je dziadkowie. To na nich właśnie spada ciężar wychowania jakby kolejnego własnego dziecka, podczas gdy Ty w tym czasie będziesz sobie "chodzić do szkoły i rozwijać swoje pasje". To jest dla mnie poważne nieporozumienie.
Oczywiście pomijam już fakt uprawiania seksu w wieku nastu lat bo to już jest dla mnie całkowita patologia, więc lepiej się nie wypowiadam.
uwierz mi że gdybym tylko miała możliwość brałabym miśka ze sobą do szkoły, walczyłam pazurami o nauczanie indywidualne ale nie było opcji... a pasję mogę spokojnie rozwijać kiedy śpi, jak jestem w domu to ja się dzieckiem zajmuje, jak sie ucze to siedzi u mnie na kolanach i wyryw mi krtki z zeszytów, ale nie oddaje go dziadkom bo wiem że to moje dziecko, i musze się nim zająć, bardzo bym chciała być z nim ciągle, i gdyby tylko była taka opcja, napewno bym skorzystała.
(2012-06-10 22:36:45) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewakamila95
Nie, to nie jest "koniec życia" tak jak to nazwałaś, ale koniec młodości - i tu mam na myśli wspólne wakacje z przyjaciółmi, szalone obozy, przygody i ogólnie pojęte "wyszumienie się". A potem się dziewczyny dziwią, że po zajściu w ciążę wykruszają im się znajomi, bo "są niedojrzali"...
moi znajomi sie nie wykruszyli, a wrecz przeciwnie ;] , a nigdy nie bylam jakas iprezowiczką, chodzilam czasem na jakies urodziny i to tyle z moich zabaw :D
(2012-06-10 22:37:34) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewakamila95
Ale czemu traktujesz ten temat jako atak na swoją osobę i się tłumaczysz...?
nie uwazam tego jako atak , tylko sprostowuje to co ktoś błędnie zrozumiał .
(2012-06-10 22:42:42) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
annan
Zależy na co koniec. Kiedy ma się nascie lat i dziecko trzeba szybko dorosnąć i zmienić dotychczasowe życie, wg mnie jest wtedy rezygnacja prawie ze wszystkiego(gdy rodzice nie pomagają). Gdyby nie Ci kochani rodzice co tak wiele pomagają i niosa ten krzyż z nastoletnimi mamami to nie miałaby nic. Ani szkoły,a pożniej pracy, a inna sytuacja gdy nastoletnie mamy biorą odpowiedzialność z partnerami i odrazu zakładają własną rodzine i dom. Także co sytuacja to jest inna.
(2012-06-10 22:57:20) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewiwi
ja nie żałuję. Pierwszy syn w wieku 18 lat. Teraz? teraz to stary byk, ma prawie 18 a ja? a ja sie realizuje zawodowo i nie żałuje tych lat bo teraz, mając ponad 30 lat, mogę żyć pelnią zycia i nie rezygnować z własnych marzeń.
(2012-06-10 23:28:45) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marjah
Nie nie koniec :) Życie toczy się dalej tylko jest trochę inne, stabilniejsze, spokojniejsze , mam nadzieję,że dojrzalsze. Dziecko to ogrom szczęścia ale i wyrzeczeń , a to jak sobie poradzi z nimi nastolatka czy też nie zależy tylko i wyłącznie od niej. Powiem tak, nie jedna nastolatka lepiej wychowała swoje dziecko od innej starszej od siebie mamusi :) Wiek ma znaczenie , ale nie aż tak wielkie i będe powtarzała to na każdym kroku.
(2012-06-11 01:31:24) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kamm01xoxo
Urodzilam synka majac 18 lat, teraz jest niespelna 3 letnim lobuziakiem :-) Jestem z moim mezem od 5 lat - 3 lata po slubie... Bede miala 22 lata rodzac druga dzidzie. Mysle, ze tu nie chodzi o wiek, a o to co dziewczyny w tym wieku maja w glowie - czy imprezki, chlopaki, etc... Czy zakladanie rodziny. Wiadomo, ze kazdy ma odmienne zdanie na ten temat, ale nie mozemy skreslac mlodych mam, bo tu nie o to chodzi. Kazdy uklada sobie zycie tak jak chce, a nie jak chca tego inni... Zalozenie rodziny i macierzynstwo bylo moja decyzja i mojego meza, podjelismy ja razem i jej nie zaluje ! Ani troche :) Pozdrawiam.
(2012-06-11 02:48:05) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marrttaa
Zaszłam jak miałam 15 lat, za 2 tygodnie skończe 18 lat ,w pazdzierniku 2 urodzinki mojego szkraba,była to wpadka,ale podeszłam do tego odpowiedzialnie,wiadomo był płacz i byłam w wielkim znaku zapytania, ale teraz uważam że może i dobrze że tak się stało, kiedy słysze co wyprawiają ludzie w moim wieku to żal mi się ich robi bo później będą tego żałować, nigdzie nie jest napisane że człowiek musi się "wyszaleć" żeby pozniej miec rodzinę i dziecko.nie jestem jedną z tych co urodziły i dały do wychowania swoje dzieci swoim rodzicom, od początku zajmowałam się dzieckiem,moi rodzice nie pomagali mi za bardzo.Ale to że urodzi sie w młodym wieku nie znaczy że się jest przysłowiową puszczalską i nie wie się z kim ma się dziecko, bądź nie wiedziało się nic o antykoncepcji. A szkołę powoli się skończy i z czasem przyjdzie praca.Bo niekiedy po ustatkowaniu się okazuje się że albo jest za późno na dzidziusia albo płodność spadła do minimum.Nie pochwalam nastoletnich ciąż ale wiem jak to wygląda od tej drugiej strony i nie wygląda to aż tak źle jak by się zdawało.Nastoletnia mama nie kocha gorzej niż starsza mama, wiek nie ma nic do rzeczy.Miłość zawsze ta sama bo to się nie zmienia.
(2012-06-11 08:48:32) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
19kaja90
Powiem tak, w Twoim wieku, choć to nie było wcale tak dawno, również byłam zakochana bez pamięci, później poszłam na studia i okazało się, że jest więcej chłopców niż w mojej małej miejscowości, równie wartościowych, wartych uwagi. A Ty się już "przywiązałaś" niestety do ojca dziecka. A po drugie to pomyślałaś przez moment o Twoich rodzicach? Czy oni są naprawdę tacy super zadowoleni, że każdą wolną chwilę muszą spędzać przymusowo z wnukiem? Chcąc- nie chcąc muszą to robić bo ich córka wpadła i musi skończyć szkołę a oprócz tego chce mieć też czas na robienie tego co kocha (cytując Ciebie Ewa). Reasumując, moim zdaniem to nie jest koniec świata, bo ja też łączę studia z wychowaniem córki, ale te osobiście brakowałoby mi tych co najmniej 3 lat na poszukanie własnej drogi. Bo wiem, że wszystko się zmienia. Oczywiście nie jest powiedziane, że musi tak być jak napisałam. Mam nadzieję, że spełnią się Twoje wszystkie marzenia! :*
(2012-06-11 10:55:12) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
niedoswiadczona17
Mam 17 lat, niedawno urodziłam synka i jestem najszczęśliwszą mamą na świecie. :) Wgl nie brakuje mi imprez, bo mam wrażenie, że już się "wyszumiałam". Po prostu gdy myślę, że miałabym zostawić Filipka w domu i sama iść "w tango" to jest to aż śmieszne :) Mam cudownego chłopaka, który razem ze mną cieszy się z rodzicielstwa:) Ma 24 lata i jest naprawdę baaardzo dojrzały i strasznie kocha zajmować się małym i nie uważam, że straciłam młode lata, bo nie ma nic lepszego niż macierzyństwo i nie ma porównania z pijackimi imprezami :) A co do rodziców, to fakt, pomagają ale to jak większość rodziców, mieszkamy w drugiej połowie domu z synkiem i chłopakiem, chłopak dobrze zarabia i doskonale sobie radzimy i nigdy nie oddałam małego , bo chciałam się zabawić, na spotkania z przyjaciółmi chodzę razem z nim :) A jeśli chodzi o spełnianie marzeń to już je spełniam, pracuję dorywczo w salonie fryzjerskim, dorabiam sobie w domu robiąc fryzury na wesela, mam zamiar być fryzjerka i już po części nią jestem i mam przede wszystkim rodzinę, kochaną rodzinę i nigdy nie pomyślałam, że chcialabym mieć inne życie, bo to życie, mimo że nie wybrane z własnej woli jest moim ulubionym :)

Podobne pytania