Jestem krótko na tym forum, także jeśli pytanie już kiedyś się pojawiło z góry przepraszam. :)
Mam pytanie - czy w ciąży Wasi partnerzy próbowali wyciągać Was na różne spotkania towarzyskie, imprezy itd? Chodzi mi raczej o późniejszy etap ciąży.
Ostatnio z moim chłopakiem często się kłócimy o moją niechęć do wychodzenia wieczorami. Mam wrażenie, że on nie rozumie, że mi się po prostu NIE CHCE. Zwłaszcza, że przed zajściem w ciążę byłam osobą bardzo towarzyską i raczej nie przepadałam za spędzaniem weekendów w domu. Tylko że teraz wychodzenie wcale nie sprawia mi przyjemności. Nie dość, ze jestem wiecznie zmęczona, opuchnięta itd, to jeszcze o 21 marzę o położeniu się do łóżka. Może sytuacja byłaby inna gdyby nie to, że mojemu chłopakowi moja ciąża nie przeszkadza w tym, żeby się napić jak gdzieś jesteśmy i nie rozumie tego, że ja się wtedy non stop denerwuje, że nie daj Boże coś się zacznie dziać a on będzie nietrzeźwy. W dodatku zawsze obiecuje mi, że "posiedzimy godzinkę, dwie i do domu", a przeważnie przeciąga ile może. Kiedy mu to mówię, to twierdzi, że "wymyślam", bo to przecież dopiero połowa siódmego miesiąca i że nie będziemy przecież siedzieć 24h na dobę w domu.
Może faktycznie ma rację? Może powinnam się przemóc?
A z drugiej strony myślę, że to on powinien się bardziej dostosować do mnie. W końcu tak wielu rzeczy odmawiam sobie, żeby dzidzia była zdrowa itd, a on tej ciąży praktycznie nie odczuwa, więc to chyba dużo mniejsze poświęcenie z jego strony odpuścić sobie wieczorne wypady dla mojego lepszego samopoczucia.
Czasami czuję się jak egoistka i zgorzkniała stara baba, a czasami mam wrażenie, że to on jest egoistą w tym przypadku. Na co dzień opiekuje się mną, dba itd., ale wszystko się zmienia kiedy mamy gdzieś wyjść.
Jak myślicie? Co mam zrobić?
Odpowiedzi
A co do tego, żeby wychodził beze mnie, to szczerze mówiąc chyba jeszcze bardziej by mnie to zirytowało. Idzie z kolegami na ryby od czasu do czasu, pójdzie gdzieś do kolegi na piwo czy coś, ale gdyby sam poszedł na jakieś większe wyjście, a ja siedziałabym sama w domu, to pewnie byłabym w jeszcze gorszym nastroju. Uważam, że "w ciąży" jesteśmy oboje, a on niech się cieszy, że nie odczuwa fizycznych tego dolegliwości i tyle. ;)
Przed ciążą dużo imprezowaliśmy, ciągle znajomi, puby, piwka itd, fakt mi na początku mi bardzo tego brakowało bo przestałam chodzić gdziekolwiek, co najwyżej małe spotkanie z kumpelą lub większą grupką znajomych - ja przy soczku, oni przy piwie i często też towarzyszył mi mój mąż przy tym. Co mnie najbardziej denerwowało to to, że on nie robi sobie nic z tego że jestem w ciąży bo również ciągle mnie namawiał na wyjścia kiedy ja nie mam ochoty, tym bardziej że często na takim wyjściu również przeginał z alkoholem a potem ja biedna ciężarna muszę go namawiać, żebyśmy wyszli a moi znajomi nawet nie pomagali mi w tym tylko gadka \\\"zostańcie jeszcze, przecież nic się nie stanie jak zostaniecie godzinę dłużej\\\" Po prostu ludzie nie rozumieją, że kobieta w ciąży czasami inaczej wszystko odczuwa, może czuć się zmęczona i nie odpowiada jej być w towarzystwie gdzie wszyscy piją albo co gorsza palą papierosy.
Potem już nigdzie nie wychodziłam, mój mąż niby mnie wspierał, był przy mnie, ale potrafił wybyć na browarka z kumplami, zostawiając mnie samą i wracając po północy. Nie broniłam mu tego, ale kiedy stało się to nagminne zaczęło po prostu już wkurzać. W końcu powiedziałam basta! i wygarnęłam mu co o tym myślę. Ja podejrzewam, że we mnie była też zazdrość, że on może tak robić a ja już nie, ale nie zaprzeczę że było to również złość na to, że nie przejmuję się mną i dzieckiem. I kiedy mu tak wygarnęłam, kiedy poczuł pierwsze kopniaki jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki chyba poczuł się do bycia przykładnym ojcem i dobrym mężem:D Nie wychodzimy razem, bo ja już po prostu nie mogę i nie czuję się na siłach, męczyłyby mnie takie spotkania, on wychodzi chociaż raz w tygodniu na browarka z kumplami ale nie wraca pijany ani grubo po północy. I na dodatek dowiedziałam się ze nie gada o niczym innym jak o dziecku i o mnie;)
Tak kochana, to jest egoizm o to samo posądzałam swojego męża, to samo mu powiedziałam, że jest wrednym egoistą na dodatek strasznym dzieciuchem, niczym dziecko z gimnazjum, dla którego ważniejsze są imprezy od kobiety która nosi jego dziecko. wygarnęłam mu to wszystko jednego dnia i chyba dało mu to do myślenia. Może trochę brutalnie, ale nie ma kompromisów bo Twoje nerwy, Twój stres działa też na dziecko i jest wtedy tak samo smutne jak i Ty. Nie myśl o sobie że jesteś jak stara zgorzkniała baba, to nieprawda. Ty nosisz jego dziecko, musisz dbać o siebie a on powinien być przy Tobie, owszem jeśli chce niech wyjdzie sobie ze znajomymi, w złotej klatce też nie można go trzymać, ale niech zrozumie że Ty tego nie chcesz, że ciąża to odmienny stan i te 9 miesięcy trzeba to przetrzymać. Przecież po ciąży zawsze są babcie i dziadkowie którzy mogą ten jeden wieczór wam przypilnować ukochanego wnuka a wy będziecie mogli razem wybyć i pobawić się, przecież to nie zniknie:) Może nie będzie takie częste ale zniknie.
Liczę, że Twój facet to zrozumie, że w końcu coś do niego dotrze:) Uff, ale się rozpisałam, ale jak widzę facetów, którzy wolą imprezowanie to mnie mierzi tym bardziej że mnie to też dotyczyło:)