Pierwszy poród - kilkanaście godzin okrutnego bólu, wycia do Ksieżyca, masa epitetów skierowanych w stronę niewinnego i pragnącego ulżyć mi w bólu małża, w końcu wrzask położnej "Nie przeć!" Szybka akcja, stół, cięcie i jazda na pooperacyjną. Na drugi dzień prawie to samo - ból (tym razem po cięciu), epitety (pod nosem tylko), ale ulga, że syncio ze mną już jest. Czy to skurcze porodowe, czy to ból rany po operacji, jeden kij - ból jak uj. Drugi poród - cięcie, z WYBORU. Lekarze mówili, że mogę próbować sn. Zrobiłam swoje, uważam, że to była dobra decyzja. Mialam na uwadze przede wszystkim dobro dziecka. Wiem, poród siłami natury to fizjologia, sama natura bla bla bla, ale ta natura może uszkodzić MÓZG dziecka. Do tego nie chciałam dopuścić. Wiem, ryzyko niewielkie, ale JEST. Wiem, że po porodzie siłami natury szybciej dochodzi się do siebie, ale to akurat było najmniej ważne, nie liczyłam się JA, a moje dziecko właśnie. Cesarkę miałam planowaną. Dziecko szybko i bezproblemowo wyciągnięte, niewymęczone, do piersi od razu przystawione. Mam dwie cesarki za sobą, przy okazji oszczędzone krocze, jedną, niewielką i praktycznie niewidoczną bliznę, spokojnie mogę w bikini śmigać. Tak, to ja, "fanka" CC
2014-08-28 22:49
|
Co wybieracie dziewczyny normalny poród własnymi siłami czy cesarkę ? :)
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!
Odpowiedzi
Pierwszy poród - kilkanaście godzin okrutnego bólu, wycia do Ksieżyca, masa epitetów skierowanych w stronę niewinnego i pragnącego ulżyć mi w bólu małża, w końcu wrzask położnej "Nie przeć!" Szybka akcja, stół, cięcie i jazda na pooperacyjną. Na drugi dzień prawie to samo - ból (tym razem po cięciu), epitety (pod nosem tylko), ale ulga, że syncio ze mną już jest. Czy to skurcze porodowe, czy to ból rany po operacji, jeden kij - ból jak uj. Drugi poród - cięcie, z WYBORU. Lekarze mówili, że mogę próbować sn. Zrobiłam swoje, uważam, że to była dobra decyzja. Mialam na uwadze przede wszystkim dobro dziecka. Wiem, poród siłami natury to fizjologia, sama natura bla bla bla, ale ta natura może uszkodzić MÓZG dziecka. Do tego nie chciałam dopuścić. Wiem, ryzyko niewielkie, ale JEST. Wiem, że po porodzie siłami natury szybciej dochodzi się do siebie, ale to akurat było najmniej ważne, nie liczyłam się JA, a moje dziecko właśnie. Cesarkę miałam planowaną. Dziecko szybko i bezproblemowo wyciągnięte, niewymęczone, do piersi od razu przystawione. Mam dwie cesarki za sobą, przy okazji oszczędzone krocze, jedną, niewielką i praktycznie niewidoczną bliznę, spokojnie mogę w bikini śmigać. Tak, to ja, "fanka" CC
W d.... mam heroizm i pitolenie o magii rodzenia sn. Dla mnie to ból, którego mogłam sobie oszczędzić, niesamowita męka psychiczna i fizyczna a już o "szkodach poporodowych" w stylu ból nacięcia, pęknięcia i uszkodzonego tyłka już nie mówię.... Jak ktoś się czuje męsko czy kij tam zwał po sn super, ekstra medalik raz, ale ja już nie widzę w tym sensu żadnego.
Tak się wyżaliłam, o. :)
Ja pierwszy raz rodziłam sn i owszem, byl to ból tak niewyobrażalny (ból skurczów tylko, parcie to już wysiłkowa ulga ;) u mnie 40minutowa), ze aż paralizujący, nawet straciłam świadomosc na jakiś czas, ale trwało to wszystko ponad 3 godzinki, po tym dotałam dzieciątko na pierś i uczucie, które we mnie urosło jest nieopisywalnie piękne :) zero bólu, bo ten ból po porodzie, tego nacietego kocza czy obkurczającej sięmacicy (zreszta po cc jeszcze gorzej boli), to juz wedlug mnie bylo nic - bolalo, ale w porownaniu do skurczow, to prawie wcale, mozgałbym rzec ;) i normalnie po 2godzinach chodzilam szczesliwa, aczkolwiek bardzo zmeczona. Dziecku tez nic sie nie stało, wszystko poszło super.
Drugi poród zakonczył się przymusowym cc, z powodu ulozenia dziecka i szczerze, to sama operacja byla taka hm.. ciekawa :D Przebieg nie byl zly, praktycznie bezbolesny :) ale czas po porodzie, to 10godzin po, kiedy trzeba wstac - okropne uczucie, bol nie z tej ziemi, ale tak dziwnie nie kojarzacy mi sie z porodem - bol rany, macicy, nog - masakra słowem, no kazde wstanie z lozka przez 5 dni wiązalo sie z wylewem łez z bólu. Najgorsza była niemoc zajęcia się dzieckiem w tych peirwszych godzinach, tzn. czekanie az ktos mi ją poda, przewinie za mnie, dopoki nie trafiłam na tą salę poporodową, gdzie szystko musiałam robic sama. Takie przykre uczucie :( a tam walka z kazdą czynnością.. Aczkolwiek dziecko właśnie było moim motorkiem, motywacją.
Dodam, że najgorzej jest chyba zacząc rodzic sn, a i tak miec na końcu cc. Bo to jest zupełnie co innego przezyc tylko te okropnie paraliżujące skurcze macicy i nie dostac tej "nagrody" na końcu, nie przec i nie zobaczyc dziecka na swej piersi, nie poczuc tego uczucia, to jak by rozgrywac mecz i pod koniec wyjśc, nie wiedząc czy i co się wygrało ;). Wtedy po takowym bólu, jak Ci podają znieczulenie, decydując o cc, to zapewne jesteś w 7 niebie i myślisz, że dłuzej byś nie wytrzymała i to co Cię spotkało, bylo najgorszym w życiu, a cc było świetnym ratunkiem od tego..
A według mnie tak właśnie nie jest, bo poród sn zakonczony cc, to najgorszy bólowo wariant - nie ma co.. I co innego jest urodzic do konca sn, kiedy już włansie to pracie Cie nie boli, tylko już zwiastuje coś innego, a na koncu nagle wszytko juz mija na stałe, a Ty jesteś przeszczęśliwa i sprawna (w miarę chociaż). A co innego jest przezyc tylko pierwszy etap bolowego porodu, a potem i tak miec operację, ktora sama w sobie w przebiegu nie jest zła ani bolesna, no gorzej po niej.. więc męczysz się przed i po porodzie - masakra.
Pierwszy poród, i chciałam rodzić naturalnie, ale okazało się że konieczna była cc, i niestety już nie będę miała wyboru, tylko cc.
Jesteś przekonana co do tego, że kolejny poród odbyłby się przez cięcie? Masz już teraz jakieś przeciwwskazania do porodu sn?