2013-06-23 12:08
|
Czy spotkało Was odrzucenie przez partnera w czasie ciąży? Tak, że nie chciał w ogóle poruszać z Wami tematu ciąży, nie traktował Was jakbyście były w ciąży? Jakby odrzucił całkowicie fakt, że będzie dziecko?
Przeszło to potem, czy trwało i ile trwało?
TAGI
Odpowiedzi
Mężczyzna to jest dziwne stworzenie. Kiedyś pewna znajoma powiedziała mi, że facet musi zobaczyć dziecko- wtedy dopiero zostaje tatą, z prawdziwego zdarzenia..
Są różne powody takich zachowań, on może się bać ! Dwójka dzieci, dwa razy więcej obowiązków, już 4 osobowa rodzina na jego głowie, co wiąże się z większą ilością pracy (no może nie w każdym przypadku, ale w większości). Wie co go czeka. Pamięta jak to było z pierwszym (ząbkowanie, kolki, itp.).
W sumie niepotrzebnie to pisałam, ale myślę, że facetowi to z czasem przechodzi, jak poczuje pierwszy kopniak lub później - jak zobaczy dziecko. Nie martw się.
Przykro mi, że w tej ciąży jestem sama, naprawdę się Fasolinką cieszę, i cóż wierzę w to, że pokonamy przeszkody. Ale potrzebuję też i ja odrobiny empatii a nie tylko wymawiania i Bóg wie czego - samotna jestem taka w tym wszystkim...
To już trzecia ciąża, druga w "dobrej kondycji". Z Marcelim też było różnie, ale był bardziej otwarty na mnie i rozmowy o dziecku, pomocny na każdym kroku, interesował się i krzyczał jak za długo chodziłam, czy zjadłam tabletkę o dobrej godzinie. Rano podawał wodę i tabletki, jeździł do sklepu. Teraz wie, że jest nieciekawie a nie dość, że traktuje mnie jak popychadło, to nie interesuje się tym że cały dzień zapierniczam, nie interesuje go czy w ogóle jadam tabletki, nie pyta jak się czuję, nie pyta czy mi pomóc, a jak może to ucieka. Jasne, że się drę, ale bez ciąży było mi ciężko z Marcelim a teraz potrzebowałabym większego wsparcia i wyrozumiałości mojego męża, który jest ojcem i powinien ponosić tego konsekwencje.
Przykro mi, że w tej ciąży jestem sama, naprawdę się Fasolinką cieszę, i cóż wierzę w to, że pokonamy przeszkody. Ale potrzebuję też i ja odrobiny empatii a nie tylko wymawiania i Bóg wie czego - samotna jestem taka w tym wszystkim...
Migrenko a powiedzialas mu to co nam teraz?wiem ze wykrzyczec jest latwiej,ale tak na spokojnie,powiedz,i przypomnij mu jakim byl cudownym mezem podczas tamtej ciazy jak dbal o ciebie i Marcelka i ze to dziecko tez go potrzebuje :) Trzymam kciuki,mam nadzieje ze to przejsciowe,a wrecz jestem tego pewna ze to tylko chwilowe zawirowanie,zboczenie z drogi :)) nie martw sie twoj kochany opiekun wruci :***
Przykro mi, że w tej ciąży jestem sama, naprawdę się Fasolinką cieszę, i cóż wierzę w to, że pokonamy przeszkody. Ale potrzebuję też i ja odrobiny empatii a nie tylko wymawiania i Bóg wie czego - samotna jestem taka w tym wszystkim...
To już trzecia ciąża, druga w "dobrej kondycji". Z Marcelim też było różnie, ale był bardziej otwarty na mnie i rozmowy o dziecku, pomocny na każdym kroku, interesował się i krzyczał jak za długo chodziłam, czy zjadłam tabletkę o dobrej godzinie. Rano podawał wodę i tabletki, jeździł do sklepu. Teraz wie, że jest nieciekawie a nie dość, że traktuje mnie jak popychadło, to nie interesuje się tym że cały dzień zapierniczam, nie interesuje go czy w ogóle jadam tabletki, nie pyta jak się czuję, nie pyta czy mi pomóc, a jak może to ucieka. Jasne, że się drę, ale bez ciąży było mi ciężko z Marcelim a teraz potrzebowałabym większego wsparcia i wyrozumiałości mojego męża, który jest ojcem i powinien ponosić tego konsekwencje.
Przykro mi, że w tej ciąży jestem sama, naprawdę się Fasolinką cieszę, i cóż wierzę w to, że pokonamy przeszkody. Ale potrzebuję też i ja odrobiny empatii a nie tylko wymawiania i Bóg wie czego - samotna jestem taka w tym wszystkim...
Migrenko a powiedzialas mu to co nam teraz?wiem ze wykrzyczec jest latwiej,ale tak na spokojnie,powiedz,i przypomnij mu jakim byl cudownym mezem podczas tamtej ciazy jak dbal o ciebie i Marcelka i ze to dziecko tez go potrzebuje :) Trzymam kciuki,mam nadzieje ze to przejsciowe,a wrecz jestem tego pewna ze to tylko chwilowe zawirowanie,zboczenie z drogi :)) nie martw sie twoj kochany opiekun wruci :***Przykro mi, że w tej ciąży jestem sama, naprawdę się Fasolinką cieszę, i cóż wierzę w to, że pokonamy przeszkody. Ale potrzebuję też i ja odrobiny empatii a nie tylko wymawiania i Bóg wie czego - samotna jestem taka w tym wszystkim...
To jest tak, że ja wiem, że liczyć mogę tylko na niego, nie mam nikogo więcej, przy Marcelim, Teściu a jak jeszcze Fasolek wyjdzie na świat... chciałabym żeby się ogarnął i zrozumiał a nie wmawiał mi że muszę trenować bo będę musiała sobie poradzić z dwójką dzieci sama jak on będzie w trasie :/