Odrzucenie przez partnera. migrena |
2013-06-23 12:08
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Czy spotkało Was odrzucenie przez partnera w czasie ciąży? Tak, że nie chciał w ogóle poruszać z Wami tematu ciąży, nie traktował Was jakbyście były w ciąży? Jakby odrzucił całkowicie fakt, że będzie dziecko?
Przeszło to potem, czy trwało i ile trwało?

13

Odpowiedzi

(2013-06-23 12:46:31) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mycia
Ja powiem tak: mój się bardzo cieszył, ale wiem, że bał się, że stracimy dziecko, ponieważ w jego rodzinie było kilka takich przypadków. Na domiar złego w 7 tygodniu trafiłam do szpitala, dlatego wolał się nie przywiązywać do myśli, że będzie tatą, póki wszystko nie było już ze mną ok. Teraz, od paru tygodni, wszystko się zmieniło, widzę, że bardzo się cieszy, zaczyna sam z siebie rozmowy o dziecku, przyszłości, co wcześniej nie miało miejsca :)
(2013-06-23 12:51:28) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kmdm
Tak mój mąż się tak.zachowywał cała ciążę aż di momentu kiedy nie urodziłam dobrze że byl przy porodzie bo inaczej by pewnie myślał że dostałam skads dziecko
(2013-06-23 13:25:30) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
malinka05
Z całego serca Ci życzę, aby Myszka miała rację. Mnie niestety to spotkało, z początku też sobie tłumaczyłam, że boi się kolejnej straty, że znowu nie donoszę i blokuje się na wszystko co związane ze mną i z dzieckiem. Niestety nie jest lepiej, oddaliliśmy się od siebie o lata świetlne. Bardzo ciężko samotnie przechodzić tak trudną ciążę, bez odrobiny wsparcia z jakiejkolwiek strony. Modlę się, aby dotrwać chociaż do 32tc aby dziecko miało szansę na życie i zdrowie, pewnie zostanę z małą sama, ale może tak będzie lepiej dla nas obu. Ale każdy człowiek jest inny, mam nadzieję, że u Twojego partnera to przejściowe i będziecie jeszcze wspólnie dzielić ten wspaniały czas i cud narodzin, powodzenia :)
(2013-06-23 14:28:17) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziadioda000
U nas tez tak bylo na poczatku, chyba oboje nie do konca wierzylismy ze spotkalo nas takie szczescie i nie przyzwyczajalam sie do tej mysli szybko. W 8tc trafilam do szpitala i choc bylo nam przykro ze mozemy stracic maluszka to mialam juz w glowie zakodowane ze tak mogloby sie stac. Po 12tc gdy juz czulam sie bezpieczniej maz sam zaczal coraz czesciej o tym rozmawiac. Teraz nie ma dnia zeby o tym nie wspomniec ;) takze zycze ci zeby u ciebie tez tak bylo.
(2013-06-23 14:50:13) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mroweczka78
W pierwszej ciąży, nie za bardzo w ogóle się interesował. Jakby przyjmował, że będzie dziecko kiedyś tam, ale nie teraz, już i w brzuchu.Dopiero jak dziecko już bardzo mocno i widocznie kopało, a ja trafiłam do szpitala z problemami w 6 m-cu to coś drgnęło. W drugiej ciąży było na szczęście zupełnie inaczej.
(2013-06-23 20:45:33) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
narkoza
Mnie coś takiego nie spotkało.
Mężczyzna to jest dziwne stworzenie. Kiedyś pewna znajoma powiedziała mi, że facet musi zobaczyć dziecko- wtedy dopiero zostaje tatą, z prawdziwego zdarzenia..
Są różne powody takich zachowań, on może się bać ! Dwójka dzieci, dwa razy więcej obowiązków, już 4 osobowa rodzina na jego głowie, co wiąże się z większą ilością pracy (no może nie w każdym przypadku, ale w większości). Wie co go czeka. Pamięta jak to było z pierwszym (ząbkowanie, kolki, itp.).
W sumie niepotrzebnie to pisałam, ale myślę, że facetowi to z czasem przechodzi, jak poczuje pierwszy kopniak lub później - jak zobaczy dziecko. Nie martw się.
(2013-06-23 20:57:44) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
To już trzecia ciąża, druga w "dobrej kondycji". Z Marcelim też było różnie, ale był bardziej otwarty na mnie i rozmowy o dziecku, pomocny na każdym kroku, interesował się i krzyczał jak za długo chodziłam, czy zjadłam tabletkę o dobrej godzinie. Rano podawał wodę i tabletki, jeździł do sklepu. Teraz wie, że jest nieciekawie a nie dość, że traktuje mnie jak popychadło, to nie interesuje się tym że cały dzień zapierniczam, nie interesuje go czy w ogóle jadam tabletki, nie pyta jak się czuję, nie pyta czy mi pomóc, a jak może to ucieka. Jasne, że się drę, ale bez ciąży było mi ciężko z Marcelim a teraz potrzebowałabym większego wsparcia i wyrozumiałości mojego męża, który jest ojcem i powinien ponosić tego konsekwencje.

Przykro mi, że w tej ciąży jestem sama, naprawdę się Fasolinką cieszę, i cóż wierzę w to, że pokonamy przeszkody. Ale potrzebuję też i ja odrobiny empatii a nie tylko wymawiania i Bóg wie czego - samotna jestem taka w tym wszystkim...
(2013-06-23 21:06:00) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
akjam
To już trzecia ciąża, druga w "dobrej kondycji". Z Marcelim też było różnie, ale był bardziej otwarty na mnie i rozmowy o dziecku, pomocny na każdym kroku, interesował się i krzyczał jak za długo chodziłam, czy zjadłam tabletkę o dobrej godzinie. Rano podawał wodę i tabletki, jeździł do sklepu. Teraz wie, że jest nieciekawie a nie dość, że traktuje mnie jak popychadło, to nie interesuje się tym że cały dzień zapierniczam, nie interesuje go czy w ogóle jadam tabletki, nie pyta jak się czuję, nie pyta czy mi pomóc, a jak może to ucieka. Jasne, że się drę, ale bez ciąży było mi ciężko z Marcelim a teraz potrzebowałabym większego wsparcia i wyrozumiałości mojego męża, który jest ojcem i powinien ponosić tego konsekwencje.

Przykro mi, że w tej ciąży jestem sama, naprawdę się Fasolinką cieszę, i cóż wierzę w to, że pokonamy przeszkody. Ale potrzebuję też i ja odrobiny empatii a nie tylko wymawiania i Bóg wie czego - samotna jestem taka w tym wszystkim...
Migrenko a powiedzialas mu to co nam teraz?wiem ze wykrzyczec jest latwiej,ale tak na spokojnie,powiedz,i przypomnij mu jakim byl cudownym mezem podczas tamtej ciazy jak dbal o ciebie i Marcelka i ze to dziecko tez go potrzebuje :) Trzymam kciuki,mam nadzieje ze to przejsciowe,a wrecz jestem tego pewna ze to tylko chwilowe zawirowanie,zboczenie z drogi :)) nie martw sie twoj kochany opiekun wruci :***
(2013-06-23 21:10:03) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
To już trzecia ciąża, druga w "dobrej kondycji". Z Marcelim też było różnie, ale był bardziej otwarty na mnie i rozmowy o dziecku, pomocny na każdym kroku, interesował się i krzyczał jak za długo chodziłam, czy zjadłam tabletkę o dobrej godzinie. Rano podawał wodę i tabletki, jeździł do sklepu. Teraz wie, że jest nieciekawie a nie dość, że traktuje mnie jak popychadło, to nie interesuje się tym że cały dzień zapierniczam, nie interesuje go czy w ogóle jadam tabletki, nie pyta jak się czuję, nie pyta czy mi pomóc, a jak może to ucieka. Jasne, że się drę, ale bez ciąży było mi ciężko z Marcelim a teraz potrzebowałabym większego wsparcia i wyrozumiałości mojego męża, który jest ojcem i powinien ponosić tego konsekwencje.

Przykro mi, że w tej ciąży jestem sama, naprawdę się Fasolinką cieszę, i cóż wierzę w to, że pokonamy przeszkody. Ale potrzebuję też i ja odrobiny empatii a nie tylko wymawiania i Bóg wie czego - samotna jestem taka w tym wszystkim...
Migrenko a powiedzialas mu to co nam teraz?wiem ze wykrzyczec jest latwiej,ale tak na spokojnie,powiedz,i przypomnij mu jakim byl cudownym mezem podczas tamtej ciazy jak dbal o ciebie i Marcelka i ze to dziecko tez go potrzebuje :) Trzymam kciuki,mam nadzieje ze to przejsciowe,a wrecz jestem tego pewna ze to tylko chwilowe zawirowanie,zboczenie z drogi :)) nie martw sie twoj kochany opiekun wruci :***
Majeczka dziękuję Ci za dobre słowa i poradę by porozmawiać po prostu.. szukam takiego momentu żebyśmy byli na neutralnym gruncie gdzieś w trasie może.. liczę trochę na te wakacje nad morzem na które wybieramy się w piątek... może rozjaśni się pod kopułami i mnie i jemu..

To jest tak, że ja wiem, że liczyć mogę tylko na niego, nie mam nikogo więcej, przy Marcelim, Teściu a jak jeszcze Fasolek wyjdzie na świat... chciałabym żeby się ogarnął i zrozumiał a nie wmawiał mi że muszę trenować bo będę musiała sobie poradzić z dwójką dzieci sama jak on będzie w trasie :/

Podobne pytania