1. woda - zmywarka to podstawa, prysznic zamiast kąpieli (wannę zlikwidowaliśmy już dawno ze względu na chorobę taty), spłuczka ekonomiczna
2. prąd - sprzęt duży klasa A+, pralkę i zmywarkę włączam tylko jak jest pełna, żarówki energooszczędne, wyłączanie urządzeń (stand by też żre prąd), zmywarkę włączamy w trybie ekonomicznym
3. jedzenie - planuję posiłki na cały tydzień, na zakupy chodzę z listą, kalkulatorem i tylko z gotówką, porządna zupa to podstawa taniego gotowania, nie kupuję dań gotowych, jeśli czegoś mam za dużo to zamrażam, zakupy dla nas robię przeważnie na bazarze (Hala Mirowska) i w dyskontach, dla małej na biobazarku i w sklepie internetowym
4. chemia i kosmetyki - kupuję jak jest promocja, znalazłam parę fajnych kosmetyków rossmann'owych dla siebie i mojego, mała poza pastą do zębów też ma tylko babydream (chociaż to głównie ze względu na brak parafiny, na którą jest uczulona),
proszki do prania i płyn do płukania kupuję sprowadzany z Niemiec, są troszkę droższe, ale dużo wydajniejsze
Poza tym:
- jeździmy na zakupy do selgros'a ze znajomymi (mają kartę)
- postarałam się o karty rabatowe do sklepów które lubię
- korzystam z biblioteki publicznej, ja bez książek nie potrafię żyć
- korzystamy z grouponu i tym podobnych, są super ofert do samochodu
- zawszę robię listę rzeczy które chciałabym dostać z okazji np. urodzin
- samochód tankujemy na stacji samoobsługowej
i tak dalej.
Generalnie to temat rzeka i długo można by pisać. Wszystko moim zdanie sprowadza się do odrobiny chęci i zdrowego rozsądku. Są dwie rzeczy na których nidgy nie oszczędzam, to zdrowie i bezpieczeństwo. Ja i mała mamy prywatne ubezpieczenie medyczne, które pochłania sporą część mojego budżetu; próbuję namówić na nie też mojego bo różnica nie była by już duża - niecałe 40 złotych, ale on z tych co do lekarza to i wołami nie zaciągnie.
W sumie to wydajemy około 2 tysięcy miesięcznie. Nie wliczam w to moich studiów.