Czy spotkalyscie się z czymś podobnym kiedys u dzieci? Jeśli tak jakie było leczenie itp? Dorotka tydzień Temu w poniedziałek dostała skręty jelit silne ciągnęły się do środy,we wtorek byłam u naszej doktor. Stwierdziła nieżyt jeszcze nie wiadomo czym spowodowany, albo zatrucie, albo wirus jakiś. Dostałam lek debridat na skręty i bóle jelit. w środę dorka zwymiotowała, 2 razy pokarmem z poniedziałku z przedszkola (dokładnie tylko to tam było), skręty ustały, w nocy znów. W czwartek były skręty ale nie masakryczne, zrobiła kupkę 1 od poniedziałku. W piątek pięknie nic ja nie bolało. W sobote dostała silnych skrętów jelit że aż krzyczała pojechałam z nią na chirurgię dziecięca (tam mają USG) żeby zrobili. Zbadali ja dokładnie, USG nmwykazalo powiększone węzły chłonne między jelitami, czyli że infekcja jakąś jest, albo była, i wyrostek za duży do obserwacji i krety (ale to nie objawy wyrostka), no gazy w jelitach były. Przeszło. Wróciłam do domu. Wczoraj cały dzień czuła się wspaniale, szalała, byłyśmy w kinie, nic sztucznego, słodkiego nie jadła. Ale jadła dużo kanapki kasza, mięsko gotowane (żeby kupkę zrobiła) zrobiła mało ale zrobiła kupkę, i było super. O 1 w nocy zaczęły się znów bóle silne brzuszka. Po 2 godzinach zwymiotowała 2 razy nie jedzeniem niczym a sama jakby żółcią płynem, i do 5 nie spalysmy z bólu brzuszka. Dziś o 11 mamy lekarza. Pielęgniarka mówi że dostaniemy pewnie skierowanie do szpitala. Czy myślicie że to może być coś poważnego? Martwię się już sama mam rozstrój żołądka :( nie wiem co myśleć o tym wszystkim :(
Odpowiedzi
Kochana. Ja mam skierowanie do szpitala. Ale lekarka nie widziała podstaw aby odrazu jechać, bo prócz bólów brzucha i odruchów wymiotnych, i zatrzymania stolca, to wg lekarki dziecko wygląda na zdrowe. Fakt że świetnie się czuję póki nie przychodzi atak bólu. Ja sama obserwuje Dorotke z całych sił i z jednej strony zdrowy rozsądek mi podpowiada, że nie ma tragedii. Że skręty brzuszka mijają, nie ma gorączki, apatii, a że drugiej storny objawy są nowe, nie jednoznaczne, sama już wyczerpałam swoją wiedzę. Ale niestety hamowanie decyzji o szpitalu wiąże się z moim dużym doświadczeniem... Boje się że skonczy się tak, że naraze tylko córcie na większy stres i wirusy czekając kilka godzin w poczekalni na izbie przyjęć (każdorazowo tak było a byłyśmy już kilka razy w szpitalu ), po drugie, lekarz oceni Dorotke po danej chwili w której pewnie będzie szalała i miała energię, i uzna ze przesadzam j na koniec usłyszę że jest sezon grypowy i nie mają miejsc, a nie widzą tu zagrożenia życia... Stąd odwlekam to. Ale też mówię. Te bóle brzucha przychodzą, jest masakra, trwają kilka godzin, i mijają i znów zdrowe dziecko, i się zastanawiam. Daje sobie jeszcze 1 dzień. Dziś już bóle brzuszka były lżejsze, bez krzyku, płaczu, tylko dyskomfort miała, zwymiotowała slinka, i potem też nie pogorszyło sie. Kupki niestety nie robiła... Ale jutro będzie decydujący dzień. Moja pani doktor dała mi skierowanie, ale uważa że to wszystko w granicach normy, że jelita są podrażnione prawdopodobnie po jakimś wirusie. Ale ja sama już głupieje. Gdyby mi ktoś dał gwarancje, że na pogotowiu potraktują nas poważnie, że będą kompetentni lekarze, to bym pojechała już dawno, ale niestety rzcwzywistosc jest taka że nawet nikt nie posłucha naszej historii, tylko uznaja że dziecko biega, lata, cieszy się to nie wymaga hospitalizacji ;(
Kochana. Ja mam skierowanie do szpitala. Ale lekarka nie widziała podstaw aby odrazu jechać, bo prócz bólów brzucha i odruchów wymiotnych, i zatrzymania stolca, to wg lekarki dziecko wygląda na zdrowe. Fakt że świetnie się czuję póki nie przychodzi atak bólu. Ja sama obserwuje Dorotke z całych sił i z jednej strony zdrowy rozsądek mi podpowiada, że nie ma tragedii. Że skręty brzuszka mijają, nie ma gorączki, apatii, a że drugiej storny objawy są nowe, nie jednoznaczne, sama już wyczerpałam swoją wiedzę. Ale niestety hamowanie decyzji o szpitalu wiąże się z moim dużym doświadczeniem... Boje się że skonczy się tak, że naraze tylko córcie na większy stres i wirusy czekając kilka godzin w poczekalni na izbie przyjęć (każdorazowo tak było a byłyśmy już kilka razy w szpitalu ), po drugie, lekarz oceni Dorotke po danej chwili w której pewnie będzie szalała i miała energię, i uzna ze przesadzam j na koniec usłyszę że jest sezon grypowy i nie mają miejsc, a nie widzą tu zagrożenia życia... Stąd odwlekam to. Ale też mówię. Te bóle brzucha przychodzą, jest masakra, trwają kilka godzin, i mijają i znów zdrowe dziecko, i się zastanawiam. Daje sobie jeszcze 1 dzień. Dziś już bóle brzuszka były lżejsze, bez krzyku, płaczu, tylko dyskomfort miała, zwymiotowała slinka, i potem też nie pogorszyło sie. Kupki niestety nie robiła... Ale jutro będzie decydujący dzień. Moja pani doktor dała mi skierowanie, ale uważa że to wszystko w granicach normy, że jelita są podrażnione prawdopodobnie po jakimś wirusie. Ale ja sama już głupieje. Gdyby mi ktoś dał gwarancje, że na pogotowiu potraktują nas poważnie, że będą kompetentni lekarze, to bym pojechała już dawno, ale niestety rzcwzywistosc jest taka że nawet nikt nie posłucha naszej historii, tylko uznaja że dziecko biega, lata, cieszy się to nie wymaga hospitalizacji ;(