każda matka zrobi jak uważa, ale ja się juz naoglądałam dzieci, które wchodza mamie na głowę, tupią w i rycza w sklepie, gdy czegoś się im nie kupi. Ja uważam, ze charakter dziecka "temperuje się" od 2-3 msca życia. Oczywiście nie myślcie sobie , że hardcorowo..Mam pewne zasady postępowania z dzieckiem i tego sie trzymam. Mam nagle zacząć wychowywać kiedy będzie miała 3 lata? To juz bedzie za pozno. Przytulenia i mojej czułosci jej nie brakuje. Dbam o jej zdrowie i bezpieczeństwo, śpiewam jej non stop, na każdy rytuał dnia ma piosenkę, żeby wiedziała co ją teraz czeka, ALEEEEE...nie pozwolę, żeby spała z nami. Chyba ze mialaby koszmary. Rano bierzemy ją do łóżka o 6.00 na mleko. Do 6 msca zycia spala z nami pol nocy , bo karmilam piersią, potem postanowilam szybko ją tego oduczyć, bo to chyba normalne, ze dziecko powinno spac w lozeeczku? Kazdy spi na swoim miejscu. Na szczescie gładko mi poszła ta nauka, bo moja córka jest dość pokornym dzieckiem. A noszenie na rączkach...Juz tu dzis u kogos pisałam to: jak sie nosi non stop dziecko na rękach, to nie jest ono w stanie dobrze sie rozwinąć. Jest rozleniwione. Za to super rozwija sie na brzuszku i wtedy, gdy ma swobodę ruchu. Na rączkach nosiłabym, bo bym musiała, gdyby miała kolki. Na szczescie u nas obyło sie bez kolek. Acha..i radząc to innym dziewczynom, wcale nie dążę do tego zeby były jak najbardziej oddalone od swoich dzieci. Mozna z dzieckiem popryztulac sie na kolankach, na leząco, niekoniecznie trzeba nosic. A matka jezdzaca na wozku inwalidzkim nie jest w stanie dac czulosci dziecku, bo nie nosi je na rekach chodzac? Co do jedzenia z piersi tak długo....niech sobie ktos karmi jak dlugo chce, ale ja sobie nie wyobrazam, zeby moje dziecko wyciagalo mi piers, kiedy sobie zechce. MOwia, ze nawet po 1 roku zycia dziecko nie ma juz obowiazku spozywania mleka, moze np. jesc jgurty, twarozki, serki.... nie ma juz takiej potrzeby. Taka moja subiektywna ocena. Ogolnie to nie wiem czy dobrze zrozumiałam Twoją wypowedz, bo trochę jest dla mnie niejasna
Taka dziwna moda nastała.
Żeby szybko spało w swoim łóżeczku.
Nie chce? Rób wszystko, żeby jednak chciało.
Bo co? Chcesz z nastolatkiem dzielić łóżko?
Żeby nie nosić.
Chce na rączki? Zrobić wszystko, żeby nie chciało. Przestawić na tryb absolutnie bez noszenia. Bo co? Chcesz nosić później 50 kg?!
Żeby za długo nie karmić.
Chcesz, by nastolatek prawie przychodził przytulić się do piersi?
Żeby dziecko samo sobą bawiło się najszybciej i najdłużej jak jesteś w stanie go tego NAUCZYĆ.
Nie idzie nauka samodzielności? No to są chodziki, bujaczki, wibracje, plastiki, bajery- do dzieła! (sama mam podobne gadżety.. ale ale...)
To wszystko, by było "łatwiej"? Wygodniej? Lepiej? Ciekawiej?
..nie dalej?
Nie uważasz, że dużo wpływów, urozmaiceń, dobrodziejstw, cenny uwag CIOCIA DOBRA RADA pojawiło się.. i co najgorsze.. dużo dąży do tego, byśmy były z dzieckiem dalej niż mogłybyśmy być?
Dlaczego jak nasze dzieci odbiegają od ustalonej gdzieś normy- zaczynamy się martwić? O drobnostki chodzi. Szukać swojego błędu WYCHOWAWCZEGO wielce?
Skąd ta moda? Się porobiło.
(EDIT!) O nocniczku zapomniałam! I pewnie o sikaniu w majtki do 30stki!
Odpowiedzi
1. coś w tym jest |
2. coś w tym jest i jest mi to na rękę |
3. bzdura |
4. inne |
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 14 z 14.
A ja tam moja Niunie odkladam do lozeczka po kazdym karmieniu od samego poczatku;) w nocy zdarzylo mi sie spac z nia z 3 razy , dlatego ze bylam obolala po porodzie i ledwo wstawalam z lozka to karmilam na lezaco. Jak ona spi w swoim lozeczku a ja w lozku to nawet lepiej bo raz ze ona sobie spi spokojnie a dwa ze i ja wypoczne sobie bardziej. Takim sposobem mala nawet spi w nocy po 5h :)
ja nie uważam, że nastała jakaś moda... wydaje mi się, że każdy chce wychować swoje dziecko jak najlepiej a po to człowiek buduje pewne bariery wychowawcze, jedni wyższe inni niższe w zależności od charakteru, sposobu upodobań, zwykłych relacji rodzinnych.. żeby dziecko w pewien sposób rozumiało od początku że np. ma swoje łóżeczko - żeby w nim spać...jeżeli rodzic tego nie chce i woli spać z dzieckiem to już ich sprawa... jedna mama lubi nosić swoje dziecko lub chce i z tej lub innej przyczyny się do tego przyzwyczai...to też jej sprawa... ale rodzic powinien widzieć barierę co jest przesadą a co nie. Chce tulić swojego synka i dawać mu 100 buziaków i to robie, nie przejmuje się,że będzie chciał więcęj bo to moje dziecko i chce mu okazywać swoją miłość... Czułości nigdy nie powinno być mało... ale wiadome, nie będe go np. nosić cały dzień na rękach bo by mi kręgosłup padł...jak ktoś lubi albo chce to proszę bardzo... a jeśli chodzi o nauczanie- oduczanie każde dziecko przez to przechodzi w tym czy innym wieku...
Ja tutaj absolutnie nikogo nie oceniam- żeby była jasność ;)
Moje pytanie jest jasne- ankieta jest mało czytelna - teraz to widzę
Po prostu zastanawiam się od kilku dni skąd się bierze przekonanie o tym, że ewentualne spanie, noszenie i cała reszta niby wpływa na to, ze później dzieci są rozkapryszone i jak to jest nazywane "rozpieszczone". Że przez to ewentualnie gorzej wychowane. Chodzi mi o to, że w praktyce tak to nie działa. Że pewne granice- kumam... ale skad przekonanie, że u maleńkiego dziecka TRZEBA eliminować takie odstępstwa od normy. Jak rodzic chce i potrzebuje- rozumiem. Że rodzic fizycznie po prostu nie może-też rozumiem.
Tofinka, ja też wypowiedziałam się dzisiaj na temat "rozpieszczenia". Co złego w karmieniu dziecka wtedy, kiedy ma na to ochotę i jest głodne? Wierzysz w te bzdury, że po roku jogurt i inne pierdy mogą spokojnie zastąpić mleko mamy?