Mąż z synkiem odprowadzali mnie dzisiaj do pracy, ledwo wyszliśmy z domu Mąż chciał mi coś pokazać. oboje byliśmy dosłownie przez chwilę odwróceni od wózka co wystarczyło żeby Oskar zerwał z pobliskiego żywopłotu gałązkę i całą obsiadłą takimi małymi robaczkami wpakował sobie do buzi.Zaraz mu wypłukałam buzię i umyłam rączki jednak musiał ich trochę połknąć, bo przed chwilą zadzwonił Mąż, że mały zaczął mu okropnie wymiotować.Właśnie jadą do pediatry a ja siedzę i odchodzę od zmysłów.Myślicie, że takie robaczki mogą być trujące? Jaką kurację może zastosować lekarz?Strasznie się boję, że to mogło zaszkodzić mojemu synkowi...jeszcze mi dźwięczy w uszach jego płacz w słuchawce...
2011-05-24 14:59
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!