2013-01-25 19:14
|
Dziewczyny, też Was denerwuje takie hasło? Słyszę je dość często, jak tylko przy kimś (czy to z rodziny czy przy znajomych) biorę małego na ręce, żeby się uspokoił. No ja pitolę, a co mam robić, kiedy tylko to go uspokaja :/ Nie mam spokojnego dziecka i położenie go przykładowo w leżaczku i gadanie do niego pomaga, ale nie na długo. No chyba że ja się mylę i nawet takiego nerwuska nie trzeba wtedy nosić... Jeśli tak, poradźcie coś ;)
TAGI
Odpowiedzi
Jak nić jej nie dolega, ma sucho, jest nakarmiona i płacze to może potrzebować bliskości, przytulenia przecież nie powie mi tego, tylko będzie płakać,aż jej nie wezmę na ręce. Wiadomo,że dziecko od razu lepiej sie czuje w ramionach mamy.
Przerobiłam też etap usypiania kołysząc córcię na rękach, wolałam żeby usnęła w spokoju niż słuchac płaczu w łóżeczku i też mi gadali.
I co i stało się coś, to nie oni noszą i kołyszą tylko ja i guzik to komus do tego!!! A dzisiaj Maja usypia w łóżeczku, tyle,że ma tak że musi mnie trzymac za palec ;) a gdy płacze i patrzy na mnie swoimi zapłakanymi oczkami, to biorę ją na ręce i zaraz spokój i uśmiech na buźce.
Dziecko ma prawo czuć się komfortowo a naszym obowiazkiem jest mu zapewnić ten komfort w taki czy inny sposób.
Mamagosia84, moja teściowa jeszcze lepsza. Też mi mówiła że dziecko rozpuszczam nosząc na rękach (mała miała dwa tygodnie), bo ona dawała jeść, kładła do łóżeczka i zamykała drzwi od pokoju, darło się, darło aż usnęło.
Mróweczka i tak robiła kuzynka mojego męża i tłumaczyła mi,że przynajmniej miała spokój od noszenia, ja pierniczę co za ludzie. A kiedyś mąż mi mówił, że zdaniem jego matki, dziecko kilkumiesięczne, które jeszcze nie siedzi, jak najedzone, przebrane to powinno leżeć samo w łóżeczku,przecież ma karuzelkę, nie każde dzieci są takie, że tylko leżą i patrzą się w sufit lub na misie...
Mamagosia84, moja teściowa jeszcze lepsza. Też mi mówiła że dziecko rozpuszczam nosząc na rękach (mała miała dwa tygodnie), bo ona dawała jeść, kładła do łóżeczka i zamykała drzwi od pokoju, darło się, darło aż usnęło.
Mróweczka i tak robiła kuzynka mojego męża i tłumaczyła mi,że przynajmniej miała spokój od noszenia, ja pierniczę co za ludzie. A kiedyś mąż mi mówił, że zdaniem jego matki, dziecko kilkumiesięczne, które jeszcze nie siedzi, jak najedzone, przebrane to powinno leżeć samo w łóżeczku,przecież ma karuzelkę, nie każde dzieci są takie, że tylko leżą i patrzą się w sufit lub na misie...A dziecku przejdzie jak się nauczy chodzić.