To raczej nie pytanie a chęć wygadania się. Moja mama miała robioną mammografię na której nic nie wyszło, jednak gołym okiem widać było guza. Na USG okazało się, że guz jest i ma wymiar 12cmx6cm - lekarze skomentowali to tak, ,,że mammografia nie wykazuje guzów niezłośliwych'' skoro powiedziano nam 2tyg temu, że guz jest niezłośliwy trochę nas to uspokoiło ale mimo wszystko guz trzeba usunąć. Dzisiaj na gliwickiej onkologii zebrało się konsylium które miało wskazać metodę usunięcia guza (chemia/lampy/usunięcie piersi) ale okazało się . . ., że guz urósł w ciągu tych 2 tygodni do rozmiaru 12cmx12cm i po takim wzroście lekarka stwierdziła, że rak jest jednak złośliwy i zalecili chemię w postaci tabletek 3 serię po 3tab co 3 tygodnie. Powiedzcie mi tylko jak to jest możliwe, że lekarz po samym wzroście guza może wywnioskować, że rak jest złośliwy ?? no i po co mammografia?? której celem jest wykazanie zmian a tak naprawdę niczego ona nie pokazuje. Jestem załamana, nie wiem jak pomóc swojej mamie a nie chce przy niej płakać chociaż dzisiaj nie dałam rady ;(... czy spotkałyście się z podobną sytuacją??
2012-08-22 22:08
|
TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!