To raczej nie pytanie a chęć wygadania się. Moja mama miała robioną mammografię na której nic nie wyszło, jednak gołym okiem widać było guza. Na USG okazało się, że guz jest i ma wymiar 12cmx6cm - lekarze skomentowali to tak, ,,że mammografia nie wykazuje guzów niezłośliwych'' skoro powiedziano nam 2tyg temu, że guz jest niezłośliwy trochę nas to uspokoiło ale mimo wszystko guz trzeba usunąć. Dzisiaj na gliwickiej onkologii zebrało się konsylium które miało wskazać metodę usunięcia guza (chemia/lampy/usunięcie piersi) ale okazało się . . ., że guz urósł w ciągu tych 2 tygodni do rozmiaru 12cmx12cm i po takim wzroście lekarka stwierdziła, że rak jest jednak złośliwy i zalecili chemię w postaci tabletek 3 serię po 3tab co 3 tygodnie. Powiedzcie mi tylko jak to jest możliwe, że lekarz po samym wzroście guza może wywnioskować, że rak jest złośliwy ?? no i po co mammografia?? której celem jest wykazanie zmian a tak naprawdę niczego ona nie pokazuje. Jestem załamana, nie wiem jak pomóc swojej mamie a nie chce przy niej płakać chociaż dzisiaj nie dałam rady ;(... czy spotkałyście się z podobną sytuacją??
Odpowiedzi
w 97r. w lewej piersi wykryli niezłośliwego kilka milimetrów- wycieli;
w 2000 r w prawej też niezłośliwy i też wycieli;
w 2002 r. znowu w lewej też nie złośliwy i też wycieli;
w 2010 r. znowu w prawej teraz okazało się że złosliwy ok. 1 cm x1cm - diagnoza - amputacja piersi, węzłów chłonnych
od tamtego czasu chemia w tabletkach i jakies zastrzyki ok 2000 zł. do tego ciągła rehabilitacja i zakaz pracy fizycznej
teraz była na badaniach i dostała przerzutów na nerke i jakis organ koło wątroby(nie pamietam nazwy)
dodam że za każdym razem lekarze z NFZ twierdzili że to torbiele i da sie z tym żyć a jak poszła prywatnie to sie okazało co innego
moja mamuska do tej pory nie może przywyknąć do tej sytuacji, ciągle płacze a boi się tego co jeszcze ją czeka
A to że u twojej tak szybko stwierdził że to złośliwy to możliwe bo naprawde prędko urósł
nie wiem czy moja wypowiedż ma jakis sens ale to dlatego że mam 200 mysli na sekunde - i z góry przepraszam :))
w 97r. w lewej piersi wykryli niezłośliwego kilka milimetrów- wycieli;
w 2000 r w prawej też niezłośliwy i też wycieli;
w 2002 r. znowu w lewej też nie złośliwy i też wycieli;
w 2010 r. znowu w prawej teraz okazało się że złosliwy ok. 1 cm x1cm - diagnoza - amputacja piersi, węzłów chłonnych
od tamtego czasu chemia w tabletkach i jakies zastrzyki ok 2000 zł. do tego ciągła rehabilitacja i zakaz pracy fizycznej
teraz była na badaniach i dostała przerzutów na nerke i jakis organ koło wątroby(nie pamietam nazwy)
dodam że za każdym razem lekarze z NFZ twierdzili że to torbiele i da sie z tym żyć a jak poszła prywatnie to sie okazało co innego
moja mamuska do tej pory nie może przywyknąć do tej sytuacji, ciągle płacze a boi się tego co jeszcze ją czeka
A to że u twojej tak szybko stwierdził że to złośliwy to możliwe bo naprawde prędko urósł
nie wiem czy moja wypowiedż ma jakis sens ale to dlatego że mam 200 mysli na sekunde - i z góry przepraszam :))