Było już chyba o wszystkich z otoczenia, ale nie dopatrzyłam się pytania o Waszą, drogie mamuśki , reakcję gdy ujrzałyście dwie kreseczki na teście, bądź widziałyście fasolka na ekranie :) No więc jak to było? Szok, niedowierzanie? a może strach, bo trochę za wcześnie?
Ja byłam w takim szoku,że nogi mi się momentalnie zrobiły z waty... siedziałam i nie dowierzałam, patrzyłam w test do powrotu mamy z pracy, a potem się popłakałam, bo bałam się,że się na mnie zawiodła , ale ona mnie przytuliła i powiedziała,że będę najlepszą mamą na świecie :) I jakoś strach przeszedł, pojawiła się radość, w końcu planowałam maluszka , ale w takich sytuacjach nie da się kontrolować swoich zachowań :)
Odpowiedzi
Z Ellie zastanawialam sie jak to bedzie ale tez zbyt duzo nie myslalam nie mialam czasu biegalam do pracy a jak przyszedl czas na zastanawianie sie to Ellie sie wyklula :)
Z Melem od samego poczatku bylo inaczej bylam bardziej gotowa na nastepne dziecko wiec rozmyslen bylo wiecej
pierwszy test gdy ujrzalam pozytywny myslam ze ze szczescia mnie rozsadzi niestety moja radosc trwala krotko poronilam w 12 tyg...
z 2 ciazy tez sie bardzo cieszylam ale bylam przerazona czy nie skoczy sie to tak jak pierwsza i wsztrzymywlam radosc do ujrzenia corki na usg...gdy ja ujarzalam z mezem ulzylo mi polecilay mi lzy
w 3 ciazy tez oszlalam ale znow za szybko:( w 4 tyg ciazy juz nie bylo:(
teraz tez wsztrzymalam radosc do usg,a gdy ujrzalam synka znow sie poplakalam a serducho myslam ze mi peknie ze szczescia...
pierwszy test gdy ujrzalam pozytywny myslam ze ze szczescia mnie rozsadzi niestety moja radosc trwala krotko poronilam w 12 tyg...
z 2 ciazy tez sie bardzo cieszylam ale bylam przerazona czy nie skoczy sie to tak jak pierwsza i wsztrzymywlam radosc do ujrzenia corki na usg...gdy ja ujarzalam z mezem ulzylo mi polecilay mi lzy
w 3 ciazy tez oszlalam ale znow za szybko:( w 4 tyg ciazy juz nie bylo:(
teraz tez wsztrzymalam radosc do usg,a gdy ujrzalam synka znow sie poplakalam a serducho myslam ze mi peknie ze szczescia...
Każdego wieczoru zasypiałam i rano budziłam się z uśmiechem na ustach.
Magiczny czas...
Z USG chcialam zaczekac troche, bo do czasu slubu nie bylam ubezpieczona, ale 2 tygodnie przed slubem zobaczylam doslownie mala kreseczke rozowej wydzieliny na papierze, i malo zawalu nie dostalam. Wyszukalam polska ginekolog, maz zadzwonil mnie umowic i rano polazlam prywatnie sprawdzic czy wszystko ok :) No i okazalo sie, ze jest super, malo pani doktor nie wycalowalam :D
Poroniłam w 8tc. Nie mam nawet pojęcia czy to była dziewczynka czy chłopczyk. Wiem jedno, gdyby tak się nie stało Marcelego nie byłoby teraz z nami.
Druga ciąża. Podejrzewana. Po zobaczeniu testu i wyniku pozytywnego - trudno opisać mnie samej co tak naprawdę czułam. Cieszyłam się, ale na granicy płaczu ze strachu. Mąż też był przy mnie - byliśmy przygaszeni. Strach zdominował wtedy wszystko. Ale po kilku tygodniach, jak nie plamiłam i zobaczyłam serduszko to płakałam jak bóbr. A potem już tylko dbałam o siebie na maxa. I do tej pory staram się jak umiem otoczyć mojego syna miłością.
Marzy mi się kolejna ciąża. Mam wspaniałą gin, dzięki której jest Marceli, i mam nadzieję, że z mężem sprawimy sobie córę... czy to też syn miałby być - to nie ma znaczenia. Byleby się zdrowe urodziło i chciało urodzić.