Poświęć trochę uwagi swojemu menu. Twój pokarm będzie bardziej wartościowy i szybciej wrócisz do wagi sprzed ciąży!
Kiedy maluszek rósł w Twoim łonie, potrzebowałaś dodatkowo około 300 kcal na dobę. Teraz, gdy karmisz go piersią, zapotrzebowanie na kalorie jeszcze wzrasta. W pierwszym półroczu powinnaś jeść dziennie o 300-340 kcal więcej niż w czasie ciąży, a gdy maluch dostaje już pokarmy uzupełniające, ta ilość może się zmniejszyć o około 100.
Oczywiście te wskazówki należy traktować orientacyjnie. Każda kobieta ma przecież nieco inne potrzeby energetyczne. Komponując teraz jadłospis, weź pod uwagę nie tylko to, ile kalorii potrawa zawiera, ale też co dobrego (lub złego) przeniknie z niej do Twojego pokarmu. Oto ważne rady na czas, gdy karmisz dziecko piersią:
1. Nie odchudzaj się! W tkance tłuszczowej kumulują się szkodliwe substancje z pożywienia, np. metale ciężkie, pestycydy oraz izomery trans. Jeśli tracisz na wadze zbyt gwałtownie, uwalniają się one z zapasów tłuszczu zgromadzonych w czasie ciąży i przedostają do krwi, a następnie do pokarmu.
Karmiąc piersią, na pewno wrócisz do wagi sprzed ciąży, a nawet będziesz jeszcze szczuplejsza! Wystarczy, że zrezygnujesz ze słodyczy (szczególnie z gotowych ciasteczek – zawierają szkodliwe tłuszcze cukiernicze) i innych „tuczących” potraw. Twoja dieta powinna być bogata i różnorodna, by dziecko otrzymało wszystkie potrzebne mu do zdrowego rozwoju składniki.
Jedz codziennie 4-5 razy produkty zbożowe (chleb, najlepiej pełnoziarnisty, ryż, kasze, makaron, ziemniaki), 3-4 razy sięgaj po owoce i warzywa, 2 razy – po produkty nabiałowe (mleko, jogurty, kefiry, sery).
Kilka razy w tygodniu jedz jajka, drób, ryby (szczególnie morskie).
Kilka razy w miesiącu sięgaj po czerwone mięso (wołowinę, wieprzowinę). Do sałatek i surówek dodawaj olej (najlepiej rzepakowy niskoerukowy, oliwę z oliwek). Wypijaj około 2-2,5 litra płynów dziennie, najlepiej niegazowaną niskozmineralizowaną wodę, soki owocowo-warzywne, owocowe herbatki, mleko (około dwóch szklanek).
2. Unikaj pokarmów wzdymających. W pierwszym miesiącu po porodzie nie jedz kapusty (zwłaszcza bigosu), fasoli, cebuli, nie dodawaj do potraw ostrych przypraw (czosnek, papryka, pieprz). Unikaj potraw smażonych, gdyż mogą u dziecka wywołać bóle brzuszka i kolki. Jeśli nic się nie dzieje stopniowo włączaj do diety kolejne składniki. Gdyby jednak pojawiły się niepokojące objawy (bóle brzuszka, wysypka), ponownie wyklucz dany produkt z jadłospisu. Pod koniec 6. miesiąca życia malca (jeśli jest zdrowy), możesz już jeść właściwie wszystko. Dzięki temu w przyszłości znacznie łatwiej zaakceptuje pokarmy wprowadzane do jego diety.
3. Pij mleko i kefiry. A także jogurty, zsiadłe mleko, mleko acidofilne. Zawierają cenne bakterie kwasu mlekowego, są łatwiej strawne, rzadziej wywołują alergie niż słodkie mleko. Nie pij tych napojów w nadmiarze – to nieprawda, że dzięki nim będziesz miała więcej pokarmu. Takiego działania nie ma także popularna bawarka! Jeśli Twój maluszek będzie miał biegunki lub wysypki po spożywanych przez Ciebie pokarmach mlecznych, w porozumieniu z lekarzem wyeliminuj je z diety. Zamiast mleka krowiego możesz pić Nutramigen lub Bebilon pepti. Pamiętaj o dodatkowej porcji mięsa i preparatach wapniowych.
4. Nie stosuj diet eliminacyjnych „na wszelki wypadek”. To niepotrzebne, gdy nie jesteś alergiczką i nie masz w rodzinie osób z alergią. Każdemu dziecku może szkodzić co innego. Warto natomiast zrezygnować z czekolady, orzeszków ziemnych czy owoców cytrusowych. To silne alergeny, a jeśli nie będziesz ich jadać, ani Tobie, ani Twojemu dziecku niczego cennego nie zabraknie (inaczej niż np. gdy zrezygnujesz z mleka). Pokutuje przesąd, że karmiąca mama nie może jeść owoców z pestkami. Tymczasem unikać należy jedynie owoców drobnopestkowych (głównie poziomek, truskawek), a nie tych z dużą pestką – wiśni, czereśni, moreli, śliwek itp.
5. Jedz mięso, ryby, sery, jajka. To najlepsze źródła białka zwierzęcego, a rośliny strączkowe (np. fasola, soczewica) – białka roślinnego. Mięso zawiera również łatwo przyswajalne żelazo (zapobiega niedokrwistości), a ryby – jod, którego w okresie laktacji potrzebujesz o 20% więcej.
6. Sięgaj po produkty bogate w witaminy i sole mineralne. Teraz jest to dla Ciebie ważniejsze niż kiedykolwiek! Najwięcej witamin zawierają świeżo przygotowane dania, skomponowane z różnorodnych składników. Oprócz żelaza, wapnia i jodu potrzebujesz selenu (jest w mięsie, rybach, jajkach, kaszach, ciemnozielonych warzywach) i cynku (w kukurydzy, roślinach strączkowych, orzechach).
7. Ogranicz tłuszcze zwierzęce. Ale jedz świeże masło zamiast margaryn, używaj olejów roślinnych (słonecznikowego, rzepakowego, oliwy z oliwek). Zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe i witaminy niezbędne do rozwoju układu nerwowego oraz siatkówki oka.
8. Nie pij mocnej kawy, herbaty, alkoholu. Przenikają do pokarmu, a nie są obojętne dla malucha. Nie pij piwa – to przesąd, że pobudza laktację.
9. Unikaj konserwantów i sztucznych barwników. Substancje te dodawane są m.in. do gotowych sałatek, gorszego gatunku wędlin, kisieli, galaretek w proszku, żelek, napojów. Mogą wywoływać u Ciebie objawy nietolerancji (biegunki, wysypki), a niektóre z nich przenikają do pokarmu.
10. Bawarka nie pomaga
Na zwiększenie ilości pokarmu nie ma wpływu wypijanie dużej ilości bawarki! Jeśli masz go zbyt mało, pij napary z anyżku i kopru oraz często podawaj dziecku pierś!
Konsultacja: dr Grażyna Rowicka, pediatra, Zakład Żywienia IMiD.
pobralam z:
http://babyonline.pl
Odpowiedzi
Co tu duzo gadac? :))) To chyba wystarczy... nie trzeba na to kilometrowych artykulow... ;)
coś o tym że ImiD nie jest takie nieomylny , a co do diety to rzeba jeść wszystko i tyle :)
I na całe szczęście mi się udało.
Po drugie jeśli chodzi o spożywanie alkoholu tym bardziej w czasie ciąży czy karmienia piersią,że niby na laktację aha...mamuśka chciała zapewne mieć lepszy nastrój a nie,nie no głupota niektórych jest przerażająca więc może się nią nie stresujmy :)
Po trzecie od pewnego czasu nie zwracam uwagi na opinię instytutu matki i dziecka bo można ją tylko do kosza wyrzucic,powszechnie wiadomo iż wszystko da się kupić i czy ta czy inna opinia swoje kosztowała,sami powinni dbać o renome firmy a jak widać takimi produktami podupadają,fakt żywiec zdrój jest gorsza od kranówy, najlepsza jest cisowianka bardzo dobra woda choć nie wiem czy mogą ją pijać dzieci.
Po czwarte polecam programy typu "co jemy" czy jakoś tak które rozkładają pokarmy na czynniki pierwsze,ja wiele z nich wyniosłam i dzięki temu wiem np.jakie parówki wybierać,by były prawdziwe z mięsa, nie z resztek. I jestem teraz mega przerażona tymi parówkami które są niby dla najmłodszych dzieci czytam skład i jestem przerażona bo sama bym ich już nie tkneła.
A po piąte jeśli chodzi o odżywianie się matek akrmiących wie może któraś jak przekonać reszte społeczeństwa do tego,że nie należy eliminować wszystkich składników ?
Moja teściowa jest święcie przekonana że mogę jeść tylko rosół,mięso z rosołu nie podpiekane i krupnik czujecie to ?
I niby mleka mam nie spożywać bo jest alergiczne dla dziecka tylko tak się zastanawiam skąd to dziecko ma zdrowo rosnąć jak nie będzie miał tylu witamin eh...a najgorsze,że mąż Jej w tym wtóruje,no choć ostatnio już mniej jak widzi moją minę :D
Jak przyszłam po tygodniu do domu to się skończyło. Jadłam wszystko jak leci, gotowałam obiady, robiłam musy truskawkowe i co? I nic :) a i na śniadanie jadłam płatki czekoladowe na mleku i kakao :)