Oj, coś ostatnio moja córka mnie nie rozpieszcza. Brzuch mam już tak wielki, że zaczyna mi ostro przeszkadzać. Nie mogę już wygodnie założyć skarpetek, dyszę jak lokomotywa jeszcze zanim dobrze wstanę czy wyjdę z domu, o seksie nawet nie wspomnę :( Jest mi wiecznie duszno, gorąco, wszystkich w pracy terroryzuję otwieraniem okien, a w domu się duszę, bo mój mąż się burzy, że mu zimno i muszę zamykać okno. I tak w kółko... Na dodatek wczoraj poślizgnęłam się i upadłam. Wprawdzie nie na brzuch, z młodą wszystko w porządku, ale kolana mam ortarte i bolą jak wściekłe, że o siniakach nie wspomnę. Muszę przyznać, że nie mam już siły, zaczynam z ulgą myśleć o grudniowym wolnym. Jestem po prostu zmęczona. Oczywiście cieszę się, że mała kopie jak najęta, że przewala mi się w brzuchu szukając najwygodniejszej (a jakżeby inaczej-dla siebie) pozycji, że postukuje mnie od czasu do czasu łąpką albo kuloskiem pod żebra, choć boli jak diabli. To wszystko mnie cieszy, łącznie z myślą, że już wkrótce będzie z nami. Tylko że to wkrótce zaczyna się niemiłosiernie dłużyć. Wiem, że czas szybko leci i ani się obejrzę, a młoda będzie z nami, ale jak na razie to nic mi się nie dłuży, a wszystko przeszkadza.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
oj dasz rade!!
ja trz mowilam ze to 31,32,33 tc i mi ciezko a teraz juz koniec 38 tc i zaraz naprawde koniec
ojej, uważaj Ty kobieto na siebie...
ja też się już nie mogę doczekać rozwiązania, a jak będę tak jak Ty, w 33 tygodniu, to mnie już chyba normalnie rozerwie z tego pragnienia ;) tylko że teraz głównie chcę z tęsknoty za dzidziem, a potem to pewnie będzie głównie pragnienie skrócenia tej niewygody... pomału też już mi dokuczają dodatkowe kilosy do dźwigania.
i tego seksu będzie żal... ;)