Wreszcie mam chwilkę dla siebie :) Może tym razem uda mi się opisać swój poród, bo za każdym razem, gdy się do tego przykładałam, to albo synuś się budził, albo internet zawodził. Ale dziś nadszedł TEN dzień :)
Dziś mamy poniedziałek. W zeszłą sobotę nasz Dorian przyszedł na świat, a zaczęło się tak:...
- piątek 12.04, dzień po wyznaczonym terminie porodu chodziłam obolała, miałam wrażenie, że kręgosłup mi wysiądzie. Myślałam, że mnie przewiało, a to był już początek i rozgrzewka przed sobotą :) Coś mnie jeszcze tknęło i zrobiłam sobie zdjęcia brzuszka..
- sobota: od rana jakoś boli jak na okres + ból pleców...ale nie za często boli. A o 14:00 zorientowałam się, że to skurcze! Zaczęło boleć co 10 minut..co 8..co 7 .. A ja sama w domu, siedzę i trzymam nogi do kupy, żeby czasem mi wody nie odeszły i dzwonię po Łukasza, że chyba się zaczęło, bo boli regularnie, przestaje co chwilkę, ale za moment boli tak, że płaczę i wyję.. po chwili Łukasz przyjeżdża, liczymy skurcze, pakujemy dokumenty, ja najadłam się kanapek, do tego owsianka (nie spodziewałam się, że będę mieć cc, więc najadłam się za dwóch :) i tak minęły nam z 2godzinki.. później wzięłam kąpiel, wyjąc w międzyczasie..
około 18:00 jesteśmy w szpitalu, szybkie badanie położnej, wypełnienie dokumentów..
- później USG (..lekarz nie mógł uchwycić serduszka, synek tak się ruszał, że myślałam, że urodzę na tej kozetce..)
- i KTG..zapis bardzo zły.. jak się później okazało, synek był omotany pępowiną: pod rączki, za główkę... Dziękuję Bogu, że mimo to wszystko poszło dobrze.
- i po KTG lekarz w jednej chwili podjął decyzję o CC. A ja w płacz!! Bo przecież poród naturalny był moim marzeniem, a o cc nie miałam bladego pojęcia. W szkole rodzenia oboje przygotowywaliśmy się do rodzenia wspólnie, bez konieczności cc.. a położne pocieszając mnie mówiły: "Paani, tu by się nie jedna dała pokroić od razu i jeszcze by dziękowała, a pani płacze?!" No cóż, byłam w szoku, stąd moja panika..
I od tego momentu wszystko potoczyło się tak szybko, że mój mózg wszystkiego nie pamięta. A szczególnie bólu. Ale o bólu zapomniałam, gdy usłyszałam pierwszy krzyk mojego synusia :)) ..a resztę zapomniałam z emocji, leków albo zwyczajnej sklerozy :)
Na bloku lekarz podał mi znieczulenie, w ciągu sekundy poczułam, jak zamarzają mi żebra, brzuch, uda, kolana...okropne wrażenie. Paraliż.. I zaczęło się, dość długo lekarze wyciągali Synka.. Myślałam, że umrę z nerwów, poganiałam ich, pytałam DLACZEGO TAK DŁUGO!!??.. a jedna położna (kobieta - anioł) ciągle była przy mnie, trzymała mnie za rękę i głaskała po głowie, mówiąc, że będzie dobrze. Gdyby nie ona, to bym chyba sama się schyliła i wyjęła dziecko!!
I po momencie dostałam jakiś lek na uspokojenie, bo moja panika była okropna.. I za moment poczułam, zupełnie bezboleśnie, ale wyraźnie pociągnięcia i to chlapnięcie wód.. i mój synek jest na świecie!!!! Dziękowałam Bogu na głos!! Jego pierwszy krzyk i mój płacz szczęścia... nigdy nie zapomnę tego momentu.. Zanim zasnęłam zdążyłam go ucałować :) była godzina 19:24.
..i później już niewiele pamiętam. Około 22:00 się ocknęłam, nade mną był Łukasz, mama, teściowa... i położne. Powiedzieli, że z Doriankiem wszystko dobrze :) Przystawiono mi go do piersi... :))
Teraz wiem, że mogłabym oddać życie za swoje dziecko. Życzę powodzenia wszyskim mamusiom, które wyczekują na ten wielki moment :) I powiem Wam, że dziecko naprawę działa jak narkotyk :) I nie pamięta się bólu czy wstydu, czy dyskomfortu, nic z tych rzeczy. Po przekroczeniu progu szpitala już wszystko kręci się wokól Dziecka.. :))
To zdjęcie zrobiłam w piątek :)
A kolejnego dnia mój najśliczniejszy okruszek był już z nami :))
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 8 z 8.
gratulacjeee :)
dobrze że lekarze przytomni i CC zrobili bo owinieta pepowina to dramat mógł być a tak wszystko jest super. Tak dla porównania w szpitalu nie miałam nawet USG i po 15 h porodu i 1,5 bóli partych zrobili mi CC
gratulacje :) jak to czytałam to łezka mi się zakręciła w oku, bo sobie wyobraziłam pierwszy krzyk swojego synka :)
Super! Dzielna jesteś bardzo! Wszystkiego dobrego dla Was!
Gratuluje i zdrówka dla Was dużo:)
Uwielbiam czytać opisy porodów :D Boszka gratuluję synusia :)
Bożenko rozpłakałam się jak dziecko czytając to! Tak się rozpłakałam jak nigdy :)
Trzymajcie się bobasy i zdrowia Wam jak najwięcej !