Mój małżonek by Ci pewnie przyklasnął - ja nie. Żona, która nie "gdera" (dla nich to gderanie, dla tego tak piszę"), nie czepia się, cokolwiek mężczyzna nie zrobi to jest ok - no fajnie. Ale nie można dawać na wszystko przyzwolenia, akceptować każdego rodzaju zachowania. Facet pracuje załóżmy po 8 godzin, kobieta, która ma dziecko (i faceta ;)) musi być na czuwaniu 24/h. Różnica raczej widoczna. Dobra, niech sobie siądzie po pracy przed TV, piwko otworzy - spoko. Ale jak już skończy i trochę wypocznie to wymagam od niego by z części obowiązków mnie wyręczył. Wymagam, bo otoczenie w którym żyjemy jest NASZYM otoczeniem, dziecko również jest NASZE - nie tylko moje. A co do picia na imprezach... Jest mi głupio jak czasem muszę go odholować pijanego od znajomych, ale tu już nic nie mówię, bo pod wpływem jest bardziej drażliwy, a ja w późnych godzinach nocnych nie mam ochoty na kłótnie... Nie w tym rola kobiety by dała mężczyźnie święty spokój, a w tym by oboje umieli od siebie wymagać i iść na kompromisy.
