I bądź tu człowieku mądry... :)
Mam wrażenie, że bezstresowe wychowanie niektórym rodzicom myli się z calkowitym rozpuszczeniem dziecka, wychowaniem bez jakichkolwiek zasad, bez rozmów i tłumaczenia co wolno a co nie i dlaczego. Dla mnie bezstresowe wychowanie oznacza umiejętność wyznaczenia dziecku jakichś granic bez konieczności uciekania się do klapsów i krzyków. Takie wychowanie nie oznacza pozwolenia wejścia sobie i innym na głowę. To umiejętne zastosowanie systemu nagród i kar z rozsądkiem i sprawiedliwie. Nie słuchasz się, mimo, że juz 5 raz proszę? To czeka cię kara - ale wyjaśniam dlaczego, tłumaczę na spokojnie. Pomogłeś mamusi? Posprzątałeś pokój - brawo, doceniam cię i chwalę. Dziecko wtedy wie, że bycie niegrzecznym nie opłaca się. Ale nie dlatego, że się boi bo oberwie, czy znowu nasłucha się trucia i krzyków. Nie mam doświadczenia w wychowaniu dzieci ale jestem pewna, że wolą być nagradzane a nie karane. Nawet jeśli nagroda ma oznaczać "tylko" cmokasa od rodzica.
Takie moje zdanie. Nie wiem jak będzie wyglądało w zderzeniu z rzeczywistością ale będę robiła wszystko aby bezstresowe wychowanie było naprawdę bezstresowe - i dla synka i dla mnie ;)
Odpowiedzi
I bądź tu człowieku mądry... :)
Wychowanie polega na dawaniu przykłady, pokazywaniu co jest dobre a co złe, wyznaczaniu granic i pewnych zasad. Dawanie klapsów nie ma nic wspólnego z wychowaniem. Jest to objaw bezsilności.
Tak jak napisała aczkolwiek - każda kara daje do zrozumienia dziecku, że pewne zachowania się nie opłacają. Natomiast dawanie klapsów(w moim mniemaniu stosowanie przemocy) jest to objaw bezsilności. Bo nie wiem czego niby mają nauczyć dziecko? Strachu? Tego że poprzez przemoc można coś osiągnąć? Bo nie sądzę że klaps wytłumaczy dziecku, dlaczego nie można np wybiegać na ulicę. Myślę że gdyby zobrazowanie sytuacji przyniosło by lepszy i długotrwały efekt.
Wyznaczone granice tez moga byc stresujace... ;) Nie zawsze dziecko godzi sie z nimi od razu... :) To takze stres. Takze ja nie wierze w cos takiego, jak wychowanie bezstresowe.
nie jestem za bezstresowym wychowaniem. bo powinny być granice. granice sprawiają, ze dziecko czuje się bezpiecznie. jak płot dookoła domu - z jednej strony ogranicza, ale z drugiej strony chroni przed zagrożeniem z zewnątrz.
nie jestem za biciem i klapsami. Marcin do tej pory dostał ode mnie po łapkach. mam nadzieję, że wystarczy teraz tylko słowne przypomnienie mu o tym, żeby więcej np. nie szarpał za kabel. ale jeśli nie wystarczy, to będę miała problem. trudno mi teraz deklarować, jaki model wychowania przyjmę, bo to też zależy od dziecka (jak pisała mona w tym czy w pytaniu o klapsach)
wielkie uznanie dla paulus - za świadomość.