A na obiad były całkiem smaczne rzeczy, zawsze zupa raz barszcz ukraiński innym razem pomidorowa itp... a na drugie ziemniaki plus sos mięsny albo kurczak pieczony.. W sumie to nie ma co narzekać. Tylko śniadania i kolacje to tragedia. Tak jak u Was parę kromek chleba i dziwna wędlina lub jajko.
2011-01-19 14:27
|
Jestem ciekawa, bo do mnie rano przyszla babka, dala mi menu a tam : lazania, kurczak w ciescie nalesnikowym, ryba z frytkami itp. przez dwa dni na sniadanie i obiad jadlam lazanie bo byla taka pyszna ze szok!! do tego jakies jabluszko, herbatka lub kawka.
Odpowiedzi
A na obiad były całkiem smaczne rzeczy, zawsze zupa raz barszcz ukraiński innym razem pomidorowa itp... a na drugie ziemniaki plus sos mięsny albo kurczak pieczony.. W sumie to nie ma co narzekać. Tylko śniadania i kolacje to tragedia. Tak jak u Was parę kromek chleba i dziwna wędlina lub jajko.
Sniadania i obiady byly w formie bufetu. Tzn. w salce, gdzie poza porami posilkow mozna bylo przyjmowac gosci... byl duzy stol z jedzeniem, stalo tam wszystko, kazdy bral, co chcial i ile chcial i siadal sobie przy swoim stoliku... cos a la bar... :)
Do jedzenia byly rozne rodzaje chleba, do chleba zas maslo, sery, wedliny, dzemy i inne roznosci do przykladania. Bylo müsli, mleko, jogurty, salatki owocowe, owoce roznego kalibru (takze cytrusy). Do picia woda niegazowana, gazowana, soki, kawa (kofeinowa i bezkofeinowa, wg gustu), herbaty (owocowe, roiboos, laktacyjne, czarna).
Na obiad... obiady roznoszona do pokoi a w pierwszy dzien pobytu, zaraz przy przyjeciu wypelnialo sie karte, jaki rodzaj odzywiania chcemy. Je jestem wege, wiec wybieralam diete wegetarianska... i tak dostawalam... 2 dania... mnostwo warzyw (wszystkie... kalafiory, brukselki... nic, co byloby zakazane... ) i deser... jakis budyn czy co innego... slodkiego.
O 14.30 w tym szpitalu, gdzie rodzilam, roznoszono po pokojach kawe (lub herbate, jak kto chcial) i kawalek ciasta... :)
a kolacja o 16.00 i zaś suchy chleb, kosteczka masła i 2 plasterki czegoś co mogło być kiedyś mięsem. Mąż musiał mi dowozić jedzenie, bo bym umarła z głodu....
w szpitalu nie wiem co podawali bo kazde sniadanie,obiad i kolacje miałam swoję(tnz donosiła mama :D).jak tylko podjezdrzali z tymi "frykasami"mowiłam NIE DZIEKUJE i nawet nie patrzyłam co serwują.słuchając opini kolezanek z sali nie żałuję a dodam ze siedziałam tam 14 dni :P