ja juz w tej chwili mówie do synka NIE i czasami przestaje cos robic a czasami jeszcze nie , no ale on jest jeszcze malutki , nie wyobrazam sobie wychowywania bez wyznaczania granic , to jest niezdrowe .
Dziewczyny wczoraj miałam gości. Była u mnie siostra mojego męża z dwójką dzieci.chłopczyk 1,5 roku i dziewczynka 5 lat. Od razu jak weszli do domu to mały wziął wszystkie ciastka z salaterki ponadgryzał i porozwalał po stoliku i kanapie, następnie wyciągnął wszystkie książki i gazety jakie leżały i porozwalał po całym pokoju, później wziął szklany wazonik w którym były suszone kwiatki wysypał je i bawił się wazonikiem po czym go rzucił na ziemie i stukł, wspomnę jeszcze o tym że przez cały czas co chwilkę podchodził do telewizora i go wyłączał i włączał no i jeszcze wszystkie szafki otwierał i chciał z nich wszystko wyciągać tylko że wtedy to ja już nie wytrzymałam i mu nie pozwoliłam. A rodzice dziecka siedzieli patrzyli na to wszystko i ani razu nie powiedzieli mu że nie wolno! Nie chodzi mi o głupie ciastka czy o wazonik tylko o kwestię wychowania. Ja się nic nie odzywałam choć mnie to wszystko strasznie wkurzało bo wiedziałam że była by wielka obraza ale według mnie dziecko powinno wiedzieć co mu wolno a co nie, i po to ma zabawki żeby nimi się bawić a nie pilotami od telewizora, telefonami, laptopem itd. A oni są zadnia że dziecku powinno się pozwolić na wszystko.
Wiec powiedzcie mi dziewczyny jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Tzn czy pozwolić dziecku na wszystko? A może jak już będę miała swoje dziecko to też będę mu pozwalała na dużo?
Odpowiedzi
ja juz w tej chwili mówie do synka NIE i czasami przestaje cos robic a czasami jeszcze nie , no ale on jest jeszcze malutki , nie wyobrazam sobie wychowywania bez wyznaczania granic , to jest niezdrowe .
Czy będziesz pozwalała swojemu dziecku?To zależy wyłącznie od Ciebie.
Ja uważam że dziecko powinno znać granice. Oczywiście nie chodzi to o zakazy typu "bo tak nie wolno i już". Bo uważam że z dzieckiem trzeba rozmawiać, i tłumaczyć o co chodzi. Poza tym, nie trzeba od razu strzępić sobie języka, może czasami zwyczajnie wystarczy poprosić dziecko żeby tego nie robiło?
Oczywiście pisze czysto teoretycznie, bo moja mała jest jeszcze za mała na wychowanie. Ale mam nadzieje że będziemy dużo rozmawiać. Wkurza mnie jak ktoś do dziecka mówi - "nie wolno tak" i na wytłumaczenie mówi "bo tak" . Przecież to nic nie wyjaśnia.!
W każdym razie to o czym piszesz, to raczej nie jest bezstresowe wychowanie. Prędzej czy później Ci rodzice zostaną zdominowani przez dzieci i zacznie być maksymalnie stresująco. Zresztą wydaje mi się że nie ma czegoś takiego jak bezstresowe wychowanie. Zawsze są jakieś stresy, nawet jeśli starasz się żeby ich nie było.
To o czym piszesz to jest brak konsekwencji. Bo zapewne raz dziecku na coś pozwalają raz nie. I w końcu dziecko głupieje.. A uważam że jeśli w domu panuje brak konsekwencji i zasad, to dziecko przestaje czuć się bezpiecznie. Tak mi się oczywiście wydaje.
Mam trochę głupie porównanie. Mianowicie, wychowanie dziecka przypomina mi trochę wychowanie psa. Z psem jest podobnie. Np raz pozwalasz psu wejść na kanapę, a innym razem karcisz go za to.. On nie wie o co chodzi, głupieje, bo tak naprawdę nie wie za co go karcisz, w końcu raz mu na to pozwoliłeś, to czemu teraz mu nie wolno?
Jak dla mnie, wczoraj wykazałaś się ogromną cierpliwością, ja już przy ciastkach zabrałabym salaterkę, a do wazonu na pewno bym go nie dopuściła, o nie! Nikt nie ma prawa wchodzić do Twojego domu i Ci niszczyć rzeczy, czy to jest dorosły czy dziecko.
Co do laptopów, komórek i innych rzeczy to oczywiście ZAKAZ. Jak rozpuścisz dziecko to Ci nie da spokoju, im będzie starsze tym bardziej przechlapane będą mieć rodzice, dlatego ja mówię "nie" bezstresowemu wychowaniu, a dziecko musi wiedzieć, że nie ono rządzi i nie dostanie wszystkiego co zechce. Ja też nie mam wszystkiego co chcę i nigdy nie miałam, a żyję.
A potem jak skonczy 18 lat powie mi spier... i bedzie robic swoje NIGDYYYYYYY!!!