Teraz w połowie ciąży początkowe obawy już mijają. Znam płeć mojego dziecka, przestałam się bać, że nie poradzę sobie z byciem matką. Paradoksalnie chyba w przezwyciężeniu tych obaw pomogło mi rozstanie z ojcem Małego. Lepiej liczyć tylko na siebie niż raz za razem doznawać rozczarowań że znowu obiecana pomoc nie nadejdzie. Czynię przygotowania do przyjęcia synka w naszym małym stadzie. Kupę czasu spędzam na Allegro wyszukując potrzebną wyprawkę (niebiosom podziękować że istnieje internet ! ). Jedynym cieniem na towszystko kładzie się kwestia samego porodu, a dokładnie szpitala. Nienawidzę szpitali! Dwa moje pobyty w szpitalu z powodu kontuzji sportowych skończyły się kolanem zepsutym do końca życia. Lekarze odsyłali mnie z kwitkiem pomimo zerwanych więzadeł (jako studentka nie miałam na łapówkę). A teraz rozglądałam się po necie w poszukiwaniu jakiegoś ludzkiego miejsca na urodzenie synka. I z przeczytanych komentarzy wynika jedno - łapówki nadal są jedynym sposobem na ludzkie traktowanie w szpitalu. A stąd jedyny wniosek że lepiej szpitali unikać. Chciałabym urodzić dziecko w domu. Nie boję się samego porodu tylko tego, co mogą medycy zrobić z pacjentem często bez jego woli, a także tego, że największe prawdopodobieństwo zarażenia się czymś paskudnym jest właśnie w szpitalu. Zastanawiam się czy jest możliwe po prostu urodzenie dziecka w domu i późniejsze zgłoszenie się do lekarza i urzędu... czy nie grożą za to jakieś sankcje karne w naszym chorym kraju? Bo na pomoc prywatną położnej w domu po prostu mnie nie stać.
Komentarze
(2008-03-26 19:20)
zgłoś nadużycie
(2008-03-26 19:46)
zgłoś nadużycie
(2008-03-27 09:43)
zgłoś nadużycie
(2008-03-27 11:37)
zgłoś nadużycie
(2008-03-27 17:20)
zgłoś nadużycie
(2008-03-31 14:47)
zgłoś nadużycie