29 czerwca urodził się mój synek. Śpieszył się bardzo już od połowy czerwca więc niestety musiałam trafić na kilka dni do znienawidzonego szpitala. A potem i tak się okazało że Mały nie zamierza poczekać do lipca... W sobotę 28.6. z dość słabymi skurczami pojechałam znowu do Krakowa i lekarze kazali mi już zostać. Przy podłączeniu do KTG w niedzielę rano nagle zaczęło słabnąc tętno dziecka i natychmiast zrobiono cesarskie cięcie. Artur urodził się przyduszony bo nóżkami zdołał zawiązać pępowinę na węzeł, ale szybko się pozbierał i w 5 minucie dosłał już 10 punktów :) Jest malutki (2670 g) ale zdrowy i niczego mu nie brakuje. Od czwartku jesteśmy już w domu próbując jakoś się dopasować z podziałem obowiązków ;) i na razie Mały leni się okropnie nie wołając o jedzenie - muszę nastawiać budzik a potem budzić jego... Urodzony w niedzielę to nie ma co się dziwić że chociaż ma do roboty tylko jeść i spać to nawet tego mu sie nie chce ;) W każdym razie cieszę się okropnie z mojego małego skarbu i takiego samego szczęścia życzę wszystkim przyszłym mamusiom, które dopiero czekają na swoje dzieciątka :)
Komentarze
(2008-07-06 16:27)
zgłoś nadużycie
(2008-07-06 18:45)
zgłoś nadużycie
(2008-07-06 18:59)
zgłoś nadużycie
(2008-07-06 19:25)
zgłoś nadużycie
(2008-07-06 20:32)
zgłoś nadużycie
(2008-07-07 10:25)
zgłoś nadużycie
(2008-07-07 17:37)
zgłoś nadużycie
(2008-07-07 17:41)
zgłoś nadużycie
(2008-07-07 23:10)
zgłoś nadużycie