Nie zapominajmy,ze kazdy czlowiek to indywidualnosc i to,ze twoj partner mowi kocham cie co 5sekund nie oznacza,ze ma zle zamiary czy nie mowi w ogole to jest swiety, wrecz uwazam,ze nie ma co sobie glowy zawracac bo szkoda czasu na rozkminianie czy oby na pewno to co powiedzial jest tym czym powiedzial.
2011-06-11 16:29
|
... w rzeczywistosci wcale nie kocha tylko tak sobie wmawia??
Odkad pamietam D. zawsze mowil do mnie kilka razy dziennie ze mnie kocha itd... Dzis gadalm z kolezanka i jakos tak sie zgadalo... Ona mowi ze im czesciej facet to powtarza to znaczy ze tak nie jest tylko ze on sobie to wmawia...
Jak myslicie?? moze macie jakies doswiadczenia???
Po ostatnim zajsciu dociekam tak czy to milosc czy nie:) Sory ze nie na temat ale licze na odpowiedzi:)
Odpowiedzi
Nie zapominajmy,ze kazdy czlowiek to indywidualnosc i to,ze twoj partner mowi kocham cie co 5sekund nie oznacza,ze ma zle zamiary czy nie mowi w ogole to jest swiety, wrecz uwazam,ze nie ma co sobie glowy zawracac bo szkoda czasu na rozkminianie czy oby na pewno to co powiedzial jest tym czym powiedzial.
Powiem Ci,że ciekawa teoria tej Twojej koleżanki. Moje zdanie jest takie- słowa znaczą niewiele. Za pewne za tym jego "kocham Cię" idą jakieś czyny. Jeśli wam ze sobą dobrze, jeśli czujesz się dla niego ważna, jeśli zawsze możesz na niego liczyć, jeśli widzisz, że się dla was stara, itp. to facet Cię kocha i nieważne czy mówi Ci to 5 razy dziennie, czy raz na ruski rok. Mój mąż też jest takim pieściochem, który lubi mi to powtarzać, który lubi się przytulać i całować i jakoś nie odbieram tego jako wmawianie sobie uczucia:) taki był od początku. Co innego gdyby mu się nagle zachowanie zmieniło. Mam koleżankę, której facet nie był zbyt wylewny, aż pewnego dnia zaczął ją niemal po nogach całować. No i potem się okazało, że narozrabiał...
nie rozumiem, za co fanta dostała minusy. też się z tym zgodzę. ja bym była podejrzliwa, gdyby nagle mój mało wylewny chłop zaczął mi słodzić co chwila.a jeśli cały czas taki uczuciowy jest, to nie szukałabym w tym jakiejś dziury.
i też coś w tym jest, co pisze ksiezniczkam, koło mnie pary, które przysłowiowo jadły sobie z dzióbków, czasem aż do zarzygania, potem się rozchodziły...