Najbardziej aktywne
Komentarze
Wyświetlono: 181 - 190 z 778.
U lekarza miałam ostatnio 140/60 i lekarz kazał kontrolować w domu, bo wysokie... Tylko, że ja takie mam tylko w gabinecie lekarza, bo w domu to tak gdzieś bliżej 105/60.
Nosz kurde... pożalę się. Może ja nie rozumiem lekarzy... albo specyfiki ich pracy... albo... sama już nie wiem. Pisałam o tym już w komentarzach pod którymś moim blogiem, ale się powtórzę, bo jestem ciekawa jak to jest u Was.
Po ostatnich wynikach morfologii (22 tc) mój ginekolog przepisał mi tardyferon fol, z końską dawką żelaza, bo hemoglobina i hematokryt lekko spadły poniżej normy. Nie podobała mi się adnotacja na ulotce "Lek powinien być podawany tylko pod tym warunkiem, że oczekiwane korzyści terapeutyczne są wyższe, niż ewentualne możliwe ryzyko dla płodu", więc poleciałam z wynikami do lekarza rodzinnego.
Lekarz rodzinny wytłumaczył, że takie wyniki znaczą, że mam niedokrwistość rzekomą, spowodowaną wzrostem osocza w krwi, w czasie ciąży, i że o prawdziwej niedokrywistości z niedoborów żelaza, kwasu foliowego lub witaminy B12 świadczą wartości erytrocytów i MCV, które mam w normie!
Dlaczego ginekolog nie potrafi zinterpretować PODSTAWOWYCH wyników morfologii, którą sam zleca? Lekarz rodzinny uważa, że wystarczy jak nie będę zapominać o zielonych warzywach i nawet nie było świętego, lekarskiego oburzenia jak powiedziałam, że nie jem mięsa. Oczywiście trzeba kontrolować, ale na wyniki patrzy się całościowo a nie tylko na dwie wartości...
A całościowo moje wynik są dobre. I nie muszę "na wszelki wypadek" podejmować "możliwego ryzyka dla płodu".